Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelskie: święto 11 listopada łączy pokolenia Polaków

Maria Krzos
Aleksander Nieoczym, dziś i kilkadziesiąt lat temu
Aleksander Nieoczym, dziś i kilkadziesiąt lat temu Małgorzata Genca
Aleksander Nieoczym ma 96 lat. Kilka dni przed jego urodzinami rozegrała się jedna z pierwszych bitew I wojny światowej. Z kolei Filip Ratyński-Kowalewski ma niewiele ponad miesiąc. To rodzice opowiedzą mu, że jako niemowlę, tuż po swoich urodzinach, brał udział w delegacji składającej kwiaty podczas lubelskich obchodów Święta Niepodległości.

Na pomysł, by Radę Dzielnicy Czuby Północ podczas czwartkowych uroczystości na pl. Litewskim reprezentowała tak nietypowa delegacja, wpadł Zbigniew Ławniczak, przewodniczący jej zarządu.

- Nasza rada przed kilka miesięcy prowadziła akcję poszukiwania najstarszych mieszkańców Czubów - mówi Ławniczak. - Pan Aleksander jest jednym z nich. To uczestnik kampanii wrześniowej. Postanowiliśmy zaprosić go do delegacji. Z kolei Filip, synek jednej z naszych radnych, jest z pewnością jednym z najmłodszych mieszkańców naszej dzielnicy. Fakt, iż obydwaj wezmą udział w obchodach 92. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, będzie miał znaczenie symboliczne. Chcemy w ten sposób pokazać, że to święto powinno łączyć pokolenia.

Czytaj więcej:
Program obchodów: Święto Niepodległości w Lublinie i regionie

Pan Aleksander jako kombatant wielokrotnie brał udział w obchodach 11 listopada. - Wprawdzie czasy I wojny oraz to, co działo się tuż po odzyskaniu niepodległości przez Polskę znam bar-dziej z relacji rodziców niż z własnych wspomnień, ale chętnie brałem udział w tych uroczystościach - tłumaczy. - Reprezentowałem żołnierzy z 1939 r., ich pamięć o walczących podczas I wojny.

- A ja kiedyś opowiem synkowi, że składał kwiaty na 11 Listopada wspólnie z kimś, kto był starszy od niego prawie o sto lat - deklaruje Agnieszka Ratyńska-Kowalewska, mama Filipa.

***
Aleksander Nieoczym urodził się 17 sierpnia 1914 r. w Bełżycach. Kilka tygodni wcześniej w Sarajewie zabito arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, a kolejne państwa zaczęły szykować się do wojny.

- Mama opowiadała mi często jedną historię dotyczącą tamtych czasów - mówi pan Aleksander. - Niosła mnie do chrztu, kiedy zaczepili ją rosyjscy żołnierze (Bełżyce znajdowały się na terenie zaboru rosyjskiego - przyp. red.). Zapytali, co niesie. Kiedy odpowiedziała, że dziecko do chrztu, chcieli koniecznie wiedzieć, czy chłopca, czy dziewczynkę. Potraktowali to jak wróżbę. Bo jeśli rodzą się chłopcy, wojna jest pewna.

Co pan Aleksander pamięta z czasów po odzyskaniu przez Polskę niepodległości? - To nie były łatwe czasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski