Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelszczyzna. Masowy mord Żydów przy dźwiękach muzyki

Sebastian Piątkowski, IPN Radom
Wikipedia/archiwum
Późną jesienią 1942 r. Niemcy zarządzający Generalnym Gubernatorstwem zakończyli zasadniczy etap Aktion „Reinhard”. Polegała ona na starannie zaplanowanym, systematycznym i masowym mordowaniu przebywających na tym obszarze Żydów. Na Lubelszczyźnie śmierci w egzekucjach i komorach gazowych obozów zagłady uniknęło wówczas jedynie ok. 45 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Niemalże wszyscy z nich byli więźniami obozu koncentracyjnego na Majdanku i obozów pracy przymusowej m.in. w Poniatowej i Trawnikach. Pomimo życia w niewyobrażalnie trudnych warunkach, więźniowie ci nie tracili wiary w szczęśliwe zakończenie swego koszmaru. Ich tragiczne losy dopełniły się jednak 3 i 4 listopada 1943 r. w masowym mordzie, który przeszedł do historii jako Aktion „Erntefest” („Dożynki”).

Już od końca 1942 r. żydowscy więźniowie przebywający w dystrykcie lubelskim stali się przedmiotem makabrycznej „rozgrywki”, toczonej przez przedstawicieli niemieckich władz policyjnych, administracji gospodarczej i wojska. Fanatyczni, przesiąknięci skrajnym antysemityzmem naziści uważali, że Żydów tych należy poddać jak najszybszej eksterminacji. Ich oponenci podkreślali, że więźniowie ci stanowią bardzo tanią siłę roboczą, a ich wręcz niewolnicza praca w najróżniejszych zakładach i warsztatach ma duże znaczenie dla funkcjonowania niemieckiej machiny wojennej. Pomimo powszechnej wiedzy o tym, że żydowskich więźniów nie uda się zastąpić np. polskimi robotnikami przymusowymi, z biegiem czasu przeważył pogląd, iż powinni oni stracić życie. Decyzję o ich eksterminacji podjął osobiście jeden z najwyższych dostojników III Rzeszy - szef policji Heinrich Himmler. Bezsprzecznie wpływ na nią miały docierające do Berlina informacje o coraz częstszym stawianiu oporu przez Żydów, którzy nie chcieli umrzeć bez walki. W kwietniu 1943 r. wybuchło powstanie w getcie warszawskim, a w sierpniu doszło do buntu więźniów obozu zagłady w Treblince i walk w getcie białostockim. W październiku 1943 r. miał miejsce bunt w obozie zagłady w Sobiborze, z którego wydostało się ok. 300 więźniów. Każdy z nich był naocznym świadkiem masowych zbrodni, dokonywanych przez Niemców.

Himmler powierzył zadanie rozwiązania - jak to sam określił - „problemu żydowskiego w dystrykcie lubelskim” miejscowemu dowódcy SS i policji Jakobowi Sporrenbergowi. Przystąpił on błyskawicznie do działania dbając, by informacje o przygotowywanej zbrodni nie wydostały się poza krąg jego najbliższych współpracowników. Pierwszym krokiem Niemców stało się precyzyjne przygotowanie miejsc planowanej kaźni. W końcu października we wschodniej części obozu na Majdanku rozpoczęto kopanie szerokich na ok. 7 metrów i głębokich na ok. 3 metry długich rowów w kształcie nieregularnej, „łamanej” linii. Podobne, choć mniejsze rowy, powstały także w Poniatowej i Trawnikach. Prace te wzbudziły zaniepokojenie więźniów. Wszędzie jednak niemieccy strażnicy uspokajali ich twierdząc, że posłużą one za schronienie w razie nalotu lub też ataku partyzantów. W tym samym czasie trwało przydzielanie zadań oddziałom SS i policji, mającym przeprowadzić mord. Przygotowania zakończyły się odprawą, w czasie której Sporrenberg wyznaczył rozpoczęcie Aktion „Erntefest” na godz. 8.00, w środę 3 listopada 1943 r.

Tego dnia rankiem w obozie na Majdanku odbył się apel, w czasie którego spośród więźniów oddzielono wszystkich Żydów, każąc im przejść do wyznaczonych baraków i nie opuszczać ich. W międzyczasie na Majdanek doprowadzono w kolumnach mężczyzn, kobiety i dzieci więzionych w obozach pracy na terenie Lublina, m.in. przy ul. Lipowej i obozie „Sportplatz” na Wieniawie.

Gdy zakończono gromadzenie więźniów, Niemcy rozpoczęli planowy mord. Ofiary zmuszano do przejścia do jednego z baraków i rozebrania się tam. Następnie więźniów przepędzano w dziesięcioosobowych grupach przez szpaler SS-manów, do wspomnianych już rowów, każąc im układać się w nich twarzami do ziemi, a później twarzami do ciał innych ofiar. Ginęli od strzałów oddawanych przez grupę egzekucyjną. Krzyki mordowanych i odgłosy strzałów były zagłuszane przez muzykę, odtwarzaną przez megafony umieszczone na samochodach zaparkowanych koło miejsca kaźni.

Identyczny przebieg miały egzekucje w Trawnikach, gdzie doprowadzono żydowskich więźniów z podobozu z Dorohuczy oraz w Poniatowej, gdzie Niemcy przeprowadzili mord 4 listopada. Tam kilkuset więźniów zabarykadowało się w jednym z baraków, walcząc o ocalenie. Zginęli wszyscy, gdy budynek został podpalony przez SS-manów.

We wszystkich wspomnianych miejscach rozpoczęte rano egzekucje zakończyły się późnym popołudniem. Bilans zbrodni jest wręcz zatrważający. Jak szacują historycy, w ciągu zaledwie dwóch dni zginęło ok. 42 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. 18 tys. spośród nich zamordowano na Majdanku, 14 tys. w Poniatowej, a 10 tys. w Trawnikach. Byli to Żydzi pochodzący nie tylko z Polski, ale także z Grecji, Holandii, Słowacji i innych krajów okupowanych przez Niemców. Tylko nieliczni spośród sprawców ich śmierci odpowiedzieli po wojnie za swe czyny.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski