Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin 2050

dr Mariusz Świetlicki
Kilka dni temu odbyła się w Lublinie konferencja, na której dyskutowano o wizji rozwoju miasta w perspektywie następnych kilkudziesięciu lat. Rok 2050 wydaje się niezmiernie odległy. Gdy jednak sobie uświadomimy, że od roku 1989, a więc od początku przemian społeczno-ekonomicznych w Polsce, za chwilę też minie 30 lat, to perspektywa ta, staje się zupełnie inna.

W prezentacjach i dyskusji zwróciły moją uwagę przede wszystkim dwie kwestie. Pierwsza dotyczy sposobu kształtowania wizji rozwoju. Czy powinni to robić eksperci zajmujący się architekturą, przestrzenią, ekonomią, turystyką, logistyką? Naukowcy, którzy opracują plan, strategię, określą sposoby jej realizacji i zagrożenia, a następnie władze miasta taką strategię przyjmą i będą ją realizować. Czy też powinni to robić w jak najszerszym zakresie sami mieszkańcy i to w sposób rozproszony. Nie dla każdego bowiem przyszłość oznacza to samo i tego samego od niej oczekuje. Inaczej wyobraża ją sobie obecny dwudziestolatek, dla którego jest to perspektywa budowy jego dorosłego życia. Pracy, rodziny, pozycji społecznej. A inaczej sześćdziesięciolatek myślący o nadchodzącej emeryturze, dostępności udogodnień dla osób w podeszłym wieku i służbie zdrowia.

Myślenie oddolne, wyraźnie w dyskusji dominowało. Wszyscy podkreślali znaczenie udziału mieszkańców w budowie wizji rozwoju miasta. Jak najszersze zaangażowanie różnych grup społecznych, organizacji, środowisk lokalnych. To przecież nam wszystkim ma służyć rozwój miasta, to my mamy się czuć w nim dobrze i to niezależnie od wieku, pozycji, czy pochodzenia.

I tu pojawia się druga istotna kwestia - czego mieszkańcy oczekują? I mimo różnic między nami, praktycznie u wszystkich występuje wspólny wątek - przyjaznej, czystej, zielonej przestrzeni życiowej. W naszym mieście chcemy się po prostu dobrze czuć. Mieć czyste powietrze, miejsce do wypoczynku, spotkań, rozrywek, kultury, sportu. Oczywiście musi być tu praca, dobra komunikacja, mieszkania. Nie chcemy jednak, aby był to wyłącznie kombinat nastawiony na zarabianie pieniędzy i pracę od rana do wieczora.

Wyszedłem z konferencji bardzo podbudowany. Cieszyło mnie takie podejście i to, że władze miasta w takim kierunku podążają. Aby zadbać nie tylko o Lublin, ale także o siebie poszedłem pobiegać. I moje zderzenie wizji z rzeczywistością okazało się bardzo bolesne…

Kilka dni wcześniej Lublin zasypał śnieg. Stosunkowo szybko został on usunięty z dróg. Super! Tylko że znalazł się głównie na chodnikach. W centrum miasta niektóre chodniki zostały oczyszczone, ale już wzdłuż ul. Północnej musiałem poruszać się wąską, wydeptaną przez przechodniów, nierówną ścieżką, uważając, aby nie zwichnąć kostek. Miałem nadzieję, że odśnieżona została chociaż droga rowerowa i chodnik wzdłuż nowego odcinka Alei Solidarności. Mocno się rozczarowałem. Nikt o tym nawet nie pomyślał.

Możemy dyskutować o wizjach, strategiach, ale jeśli nie zaczniemy od wydawałoby się prostych, bieżących działań, to żadna strategia nic nie pomoże. Jeśli miasto ma być przyjazne dla jego mieszkańców, to trzeba zacząć myśleć i działać nie tylko z perspektywy kierowcy, którym również jestem, ale także przechodnia. Wydawałoby się, że to oczywiste, ale okazuje się w praktyce bardzo skomplikowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski