Lublin: Chciał dostać kredyt, stracił 26 tys. zł

- Te pieniądze miały być nie dla mnie, ale dla mojej firmy - opowiada Czytelnik. Prosi o niepodawanie nazwiska. - 26 tys., jakie zapłaciłem Skarbcowi, pożyczałem od znajomych, byłem pewien, że będę mógł szybko spłacić te długi - dodaje zdołowany.
Propozycja Skarbca wydawała się być wyjątkowo korzystna. Firma oferowała niskie, bo wynoszące zaledwie 2,99 punktów, oprocentowanie.

Początkowo nic nie wskazywało na kłopoty z uzyskaniem pożyczki. W marcu tego roku mężczyzna w lubelskim oddziale Skarbca podpisał umowy na pożyczenie 260 tys. zł. Resztę miała załatwić centrala w Gdańsku. W kwietniu nadeszło potwierdzenie przyjęcia realizacji umowy przedwstępnej. Wtedy zaczęły się schody. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom firma zaczęła stawiać nowe wymagania. W końcu lublinianin powiedział dość i zażądał zwrotu wpłaconej kwoty. W odpowiedzi dostał maila, że firma nie widzi do tego podstaw. Czytelnik zapowiedział, że będzie walczył o pieniądze przed sądem.

Próbowaliśmy się dowiedzieć w Skarbcu, czemu odmawia zwrotu pieniędzy. Z biura w Lublinie odesłano nas do Gdańska. Tam poproszono o przysłanie pytań mailem. Od środy nie dostaliśmy na nie żadnej odpowiedzi.

Przed podpisaniem umów z tą firmą ostrzegał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wszystko na nic. W internecie roi się od historii ludzi, którzy licząc na pożyczki wpłacali pieniądze, a później nie dostawali ani kredytu, ani nie odzyskiwali gotówki.

Do lubelskich sądów od stycznia ubiegłego roku wpłynęło ponad 40 spraw przeciwko PKF. Dotyczą różnych kwot.

Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski