Lublin: Lokatorzy niechętnie odpracowują długi

W grudniu Kurier jako pierwszy napisał o nowym pomyśle władz Lublina na ściąganie długów od osób, które zalegają z czynszami w mieszkaniach komunalnych. To miała być jednocześnie szansa dla zadłużonych aby wyjść na prostą. Warunki są następujące: musi to być osoba bezrobotna, korzystać z pomocy MOPR i zgodzić się oddawać połowę swojej pensji (za oferty pracy odpowiada MUP) na konto ratusza. Druga połowa zostanie dla nich.

- Zgodnie z zawartym porozumieniem, głównym kryterium branym pod uwagę przy selekcji będzie sytuacja materialno-bytowa osoby oraz zamieszkiwanie w lokalach komunalnych z zadłużeniami opłat czynszowych nie większymi niż 15 tysięcy złotych - podkreśla Monika Różycka-Górska, rzeczniczka prasowa Miejskiego Urzędu Pracy w Lublinie.

Władze miasta deklarują, że w ten sposób chcą odzyskać od swoich dłużników jak najwięcej pieniędzy, ale na początku roku zainteresowanie tym programem nie jest duże.

- Na razie zgłosiło się do nas kilka osób. Były poważnie zainteresowane, aby skorzystać z tego systemu. Wzięły od nas zaświadczenia i poszły do MOPR - mówi Artur Cichoń. - Bywają również i tacy, którzy są zainteresowani, ale nie mają takiej możliwości. Na przykład przyszła do nas kobieta samotnie wychowująca trójkę dzieci i pytała, czy ktoś może odpracować dług za nią, bo ona na okrągło zajmuje się potomstwem. Takiej możliwości nie ma, ale udało nam się pomóc tej pani w inny sposób - tłumaczy.

Zadłużenie we wszystkich lokalach, które są własnością gminy Lublin, jest gigantyczne. To kwota rzędu 72,5 mln złotych. Urzędnicy nie mają złudzeń, że dużej części z tych pieniędzy nie uda się odzyskać, zwłaszcza od lokatorów lokali socjalnych.