Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Lublin – Lublinowi”: „Kaniorowcy” i widzowie wygrali z pogodą (RECENZJA, ZDJĘCIA)

Andrzej Z. Kowalczyk
Nie chciałbym, aby stało się to tradycją, ale po raz drugi z rzędu relację z pierwszego koncertu Zespołu Pieśni i Tańca „Lublin” im. Wandy Kaniorowej z cyklu „Lublin – Lublinowi” muszę rozpocząć od pogody. Co prawda przed rokiem aura jedynie trochę postraszyła artystów i publiczność, ale teraz w piątkowe popołudnie rzeczywiście pokazała, co potrafi.

Szczególnie doświadczyła tego grupa Mały Lublin, gdy w trakcie jej występu doszło do awarii zasilania, a co za tym idzie nagłośnienia sceny i widowni. Młodzi artyści jednak nie poddali się i – mimo tych trudności – bezbłędnie wykonali do końca Suitę rzeszowską, czym zasłużyli na naprawdę najwyższe uznanie. Ale nie mniejsze słowa uznania należą się tym razem również publiczności. Miłośnicy folkloru nie tylko nie dali się zniechęcić do przyjścia na koncert zbierającym się od rana ciemnym, deszczowym chmurom, ale także nie opuścili widowni Muszli Koncertowej w Ogrodzie Saskim podczas największej ulewy i pozostali do samego końca.

A pozostać do końca rzeczywiście było warto. Autorka piątkowego koncertu – Monika Pacek – postarała się bowiem, aby jego program dostarczał wrażeń artystycznych aż do finału, w którym zaprezentowały się wspólnie wszystkie występujące tego dnia grupy. A właściwie należałoby mówić o finale podwójnym. Bo za godne finału bez żadnych wątpliwości uważam także Czardasze spiskie zagrane przez kapelę oraz młodzież z grupy Lubliniacy I. Była to tylko wersja instrumentalna, ale obiecuję, że przy każdej nadarzającej się okazji będę nalegał u kierownictwa zespołu, aby w przyszłości były one także tańczone. Jestem bowiem przekonany, że byłyby to tańce równie efektowne, jak te, którymi przed dwoma laty na Międzynarodowych Spotkaniach Folklorystycznych zachwycał słowacki zespół „Vranovčan”.

Oczywiście Lubliniacy I nie ograniczyli się do prezentacji muzycznej, lecz pokazali również swój kunszt taneczny. Tu szczególnie przypadli mi do gustu w tańcach łowickich, ale z przyjemnością oglądałem również Suitę śląską. Tym bardziej, że moje poprzednie spotkanie ze śląskim repertuarem – w wykonaniu innego zespołu artystycznego – nie przyniosło mi żadnej satysfakcji. Grupę Lubliniacy z kolei chciałbym bardzo pochwalić nie tylko za znakomitą Suitę lubelską (z udziałem Małego Lublina I), ale także za tańce kaszubskie, które uważam za swego rodzaju sprawdzian artystycznej dojrzałości tancerzy. Ich piątkowym wykonaniem Lubliniacy pokazali, że są już gotowi do najbardziej wymagających zadań. Należy też wspomnieć o najmłodszych, czyli dziewczętach z grup Lublinianki i Lubelanki, które świetnie zaprezentowały się w efektownym „Kwiecie paproci”.

Pierwszy z tegorocznych koncertów „Lublin – Lublinowi” wypadł więc okazale i stał na wysokim poziomie artystycznym, co mocno zaostrzyło apetyt na spotkania z folklorem w kolejne popołudnia. Oby tylko pogoda okazała się łaskawsza niż w piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski