- Żądamy legalizacji posiadania i uprawy konopi, a także amnestii dla skazanych za posiadanie i uprawę marihuany - tłumaczył przed rozpoczęciem akcji Arkadiusz Choina, koordynator lubelskiego marszu. Zanim grupa wyruszyła w miasto, pomiędzy zgromadzonymi na placu Zamkowych ludźmi krążyła przygotowana wcześniej petycja.
- Podpisujemy się, bo uważamy, że palenie marihuany to nie przestępstwo.Gandzia jest na pewno jest bardziej zdrowa niż papierosy czy alkohol - przekonywały 15-letnie Joanna, Milena i Katarzyna. - Przyszedłem tu dziś, bo jestem przeciwko wszelkim ograniczeniom - dodał 19-letni Piotr. Petycja ma trafić po niedzieli na biurko prezydenta miasta.
Pod zamek przyszli tez przeciwnicy happeningu. - Marihuana to narkotyk, uzależnia i ogłupia młodzież - mówił Henryk Wójcik, emeryt ze Starego Miasta. - Żyjemy w demokratycznym kraju, wiec każdy ma prawo manifestować swoje poglądy. Ale mam nadzieje, że zwolennicy zalegalizowania konopi nic tym dzisiejszym happeningiem nie wskórają - dodała pani Janina, mieszkanka ul. Młyńskiej.
Manifestacja przebiegała wyjątkowo spokojnie, mimo, ze grupa nie dostała pozwolenia na przemarsz ulicami miasta. - Stosowne dokumenty powinny trafić do ratusza co najmniej miesiąc przed planowaną manifestacją. Tak się jednak nie stało - poinformowała Anna Adamiak z Wydziału Dróg i Mostów UM. - Prezydent Lublina został jedynie pisemnie powiadomiony o "zgromadzeniu". Tymczasem tu mamy tu do czynienia z "wykorzystaniem dróg w sposób szczególny". Poinformowaliśmy uczestników happeningu, ze mogą maszerować chodnikami - wyjaśniła.
Ponad tysięcznej grupie trudno było się jednak podporządkować. Uczestnicy marszu - w eskorcie policji - przeszli ul. Lubartowską w stronę ratusza, potem deptakiem i ul. Narutowicza. "Sadzić, palić, zalegalizować" - skandowali, idąc przez miasto. Dłużej zatrzymali się przed komisariatem policji na ul. Okopowej. " Dopalacze to nasz wróg" - krzyczeli młodzi ludzie. - Jeśli zalegalizujemy marihuanę, to z podatków będzie można załatać dziurę budżetową - przekonywali.
Marsz dotarł też pod KUL i UMCS, ostatnim był przystanek pod klubem Graffiti przy ul. Piłsudskiego. - Było spokojnie, nie odnotowaliśmy żadnych incydentów. Funkcjonariusze zabezpieczający happening musieli tylko na chwile wstrzymać ruch na al. Racławickich. Poza tym, obyło się bez zakłóceń - poinformowała podkom. Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego KWP Lublin.
Ogólnopolskie marsze zwolenników marihuany rozpoczęły się w połowie września. Najpierw w Warszawie, potem w kolejnych miastach. Obecnie za posiadanie nawet niewielkich ilości narkotyków grozi do 3 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?