Lublin nie z pocztówek dla turystów na ZDJĘCIACH Waldemara Frąckiewicza

Małgorzata Szlachetka
Skrzyżowanie ulic Garbarskiej i Wspólnej, budynek widoczny z lewej strony już nie istnieje. Waldemar Frąckiewicz sfotografował go w 2008 roku
Skrzyżowanie ulic Garbarskiej i Wspólnej, budynek widoczny z lewej strony już nie istnieje. Waldemar Frąckiewicz sfotografował go w 2008 roku Waldemar Frąckiewicz
Pierwsze zdjęcia Lublina Waldemar Frąckiewicz robił aparatem Agfa 6X9, należącym do jego ojca. Po latach swoje miasto pokazuje studentom na plenerach fotograficznych.

Miejsc wartych sfotografowania Waldemar Frąckiewicz szuka w dzielnicach, do których turyści raczej nie zaglądają. Stare domy, drewniane, rozpadające się komórki i Chrystusy Frasobliwe, z których farba łuszczy się całymi płatami - odnajduje je chwilę przed tym, jak znikną.

Budynek na rogu Garbarskiej i Wspólnej na zdjęciu Frąckiewicza jest już ruderą, bez dachu i z dziurami zamiast okien. A piętrowy domek z drewnianym gankiem, który stał kiedyś na Kalinowszczyźnie, Frąckiewicz sfotografował na tle nowoczesnych bloków, co jeszcze dobitniej pokazało, jak bardzo ten rozpadający się budynek należał do innego czasu. Natomiast w miejscu, gdzie potem powstały bloki osiedla Skarpa widać jeszcze przechyloną studnię "wychodzącą" z ziemi. Większość ze sfotografowanych domów wygląda tak, jak by za chwilę miały się rozpaść.

Na zdjęcia Frąckiewicz jeździ starym rowerem. Mówi, że z siodełka można więcej zobaczyć. Chętnie wraca na Kośminek i Bronowice. Jak magnes przyciąga go ul. Dolna Panny Marii. To tutaj najczęściej przyprowadza na plenery fotograficzne swoich studentów, chociażby po to, aby odkryli drewniane komórki stojące za rzędem kamienic. Robione rok po roku fotografie pokazują, jak zmieniała się Dolna Panny Marii - na czarno-białych zdjęciach z 1984 roku ulica jest jeszcze wybrukowana. Ujęcia mają w sobie "melancholię przemijania".

Fotograf ceni szczegół - raz wypatrzy białą figurkę Matki Bożej, wystawioną na poddaszu kamienicy, albo krzyż na fasadzie budynku. W czasie spacerów po Lublinie szuka też kapliczek i przydrożnych krzyży. Mówi, że przestał liczyć kapliczki, gdy okazało się, że jest ich więcej niż dwieście.

Z Waldemarem Frąckiewiczem rozmawia Małgorzata Szlachetka

Ballada o mieście, którego już nie ma

Efekty swoich plenerów fotograficznych pokazuje Pan w internecie pod wspólnym mianownikiem "ginący, nieznany, stary Lublin". Jest tam na przykład zdjęcie zrobione z wnętrza dawnej łaźni Łabęckich przy ul. Farbiarskiej. Budynek właśnie w części został wyburzony. Nie jest to miejsce z pocztówek dla turystów. Jak zaczęło się Pana odkrywanie Lublina?
Pierwsze zdjęcia robiłem aparatem Agfa 6X9 należącym do mojego ojca. Jak miałem siedemnaście lat, kilka swoich zdjęć wysłałem do "Sztandaru Ludu", w 1972 roku opublikowali m.in. zdjęcia ul. Kąpielowej oraz, obecnie już nieistniejącej ul. Gołębiej. Fotografie znalazły się w rubryce "W fotoobiektywie. Rudery na ulicach Lublina". Tytuł cyklu nadała redakcja.

Na tamtych trzech fotografiach na pierwszym planie widzimy rozpadające się komórki. Później wielokrotnie będzie Pan szukał takich miejsc, dlaczego?
Mam do nich sentyment, bo w dzieciństwie mieszkałem na Kośminku, a tam na podwórkach były podobne komórki. Jakieś dwa, trzy lata temu znalazłem na Kośminku podwórko, na którym mieszkałem z rodzicami przez pierwsze miesiące mojego życia. Moja podświadomość przechowała stamtąd dwa obrazy: kowadła na pniu i kranu w ścianie. Okazało się, że prawie 60 lat później obie te rzeczy ciągle tam były. Rozpoznałem je. To była dla mnie wyjątkowa chwila.

Kośminek nie jest jedynym miejscem na mapie Lublina, do którego ciągle Pan wraca.

W czasach liceum mieszkałem na Bronowicach i dwa razy dziennie chodziłem na piechotę do IV LO na Czwartku. Po drodze robiłem zdjęcia tego, co widziałem. Fascynuje mnie też stara Kalinowszczyzna. Poza tym stale wracam na ulicę Dolną Panny Marii. Zawsze prowadzę tam moich studentów. Ulica Dolna Panny Marii jest dla nich takim fotograficznym poligonem doświadczalnym.

Dolna Panny Marii, gdzie w tej chwili jesteśmy, to miejsce niezwykłe. Ulica znajduje się kilka minut od reprezentacyjnego Krakowskiego Przedmieścia, a jeszcze nie tak dawno temu była pokryta kocimi łbami. Można je jeszcze zobaczyć przy Wieżyczce Wodnej. Co Pana pociąga w tym miejscu?
Dolna Panny Marii ciągle się zmienia i jest różnorodna. Proszę spojrzeć na tę boczną uliczkę, jeszcze rok temu można było tędy dojść do Wieżyczki Wodnej, a teraz drogę zamyka ogrodzenie. Kiedy wejdziemy za te kamienice, z jednej strony mamy łąki, a z drugiej drewniane komórki, które zostały już w niewielu miejscach Lublina. Proszę spojrzeć na fakturę tego drewna. Tutaj jeszcze rok temu był piętrowy gołębnik, ale, jak widać, już ktoś go rozebrał.

Czy swoich studentów też Pan prowadzi na ulicę Dolną Panny Marii? Podzielają Pana fascynację tym fragmentem Lublina?
Nie jestem pierwszą osobą zainteresowaną tym miejscem. Już w latach 80. zrobiliśmy z kolegami z Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego wystawę zdjęć robionych na Dolnej Panny Marii. Czasami wystarczy chwila, żeby dostrzec coś nowego. Byłem na wysokości Wieżyczki Wodnej, kiedy zobaczyłem, że moi studenci stoją z aparatami fotograficznymi na samej górze spalonej kamienicy. Zresztą widok z niej był naprawdę ciekawy. Nie było już dachu, więc można było dojrzeć kaflowy piec. Nie wchodziliśmy tylko do piwnic spalonej kamienicy.

W Pana kolekcji jest wiele fotografii kapliczek. Skąd wzięło się zainteresowanie nimi?
Jakiś czas temu postawiłem przed sobą zadanie: sfotografować wszystkie kapliczki w Lublinie. Po dwusetnej przestałem je liczyć. Zwracam też uwagę na drewniane krzyże.
Piękna kapliczka stoi na wzgórzu czwartkowym, przy kościele św. Mikołaja. Utrwalił ją Pan na zdjęciu, gdzie znajdziemy inne? Być może mniej znane?
Piękne kapliczki mamy na przykład na Zadębiu, ale trzeba tam mieszkać, żeby o nich wiedzieć. W 2009 roku sfotografowałem figurę Chrystusa przy ul. Północnej. To było jeszcze przed jej odnowieniem, więc widać łuszczącą się farbę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 19

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Adam Zwolski
Zwłaszcza zdjęcia od 37 do 44 to absolutne unikaty! A już myślałem, że przed 89 rokiem na Czubach nie zrobiono ani jednego zdjęcia. Prawdziwa perełka, jedyne jak dotąd odkryte zdjęcia na których uwieczniono resztki osady Rury wzdłuż dawnej ulicy W. Orkana. Jak dla mnie Rewelacja, przede wszystkim ze względu na miejsce fotografowania.
W
W. F.
moda na żelazne krzyże minęła, teraz na wsi i w mieście znów robi się krzyże z drewna, a moda jest na kapliczki z klinkieru
q
qwe
A byłeś kiedyś w Warszawie?
p
pugilares
też powinna spełniać jakieś wymogi
p
pugilares
19-uwolnionego wraz przybili
n
[email protected]
No jeśli chodzi o wykonanie plastyczne strony to w ogóle - słabawo. Jednakże często odwiedzam stronę p. Frąckiewicza ponieważ ma zdjęcia z ,,ciekawych" rejonów w Lublinie a których jest naprawdę niewiele.
j
jon
zdjęcia z kapliczek , takie sobie. nie wszystkie warte upamiętnienia, jak żelazne krzyże na przykład.
teraz taka moda, że po wsiach krzyż robi się nie z drewna tylko z szyn kolejowych. sam fotografuję kapliczki, ale takie - omijam
i po co ci ludzie ? albo pokazujemy zjawisko socjologiczne, albo kapliczkę jako małe dzieło sztuki
a strona z kapliczkami plastycznie fatalna
ł
łowca wampirów
żyją po kilkaset lat.
d
dd
???
W
Wojtek
Panie Waldku, widziałem Pana wystawę zdjęć kapliczek w Ogrodzie Różańcowym na Czubach, robiła wrażenie. A czy włodarze miasta , osoby świeckie i duchowne, chociażby z Lublina wiedzą, że jest w Lublinie takie magiczne miejsce, gdzie można zatrzymać się i pomodlić, albo chociażby wyjść z bloku i nacieszyć oczy naturą i sacrum w drewnie.
v
vampirus lubelnikus
jak byłem mały to kąpałem się w stawie królewskim pod zamkiem...ale wtedy nie miałem aparatu.
M
Miejscowy
niestety podpis zdjęcia sugeruje że został rozebrany, co sprowadza liczbę lubelskich publicznych wychodków do 2 sztuk. Klęska...
L
Lubelski
Obok Łodzi oraz Pragi-Północ.
P
Pier Dy Wrurkę
guembina sie pisze! alfanbetonie
x
xx
brakuje kasy z podatków? brakuje pracy dla młodych?, zapytajcie mohery o to dlaczego kupują następną chińską szmatę zamiast rzadziej ale coś polskiego, a później bida panie, tuska wina, Boga niestety nie ma bo jakby to zobaczył to by tak przypierd... że kamień na kamieniu by tu nie został, za bezdenną głupotę
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski
Dodaj ogłoszenie