18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin przyciąga żaków. 40-lecie Wydziału Pedagogiki i Psychologii UMCS

Ilona Leć
Profesor Ryszard Bera pełni funkcję dziekana od 2008 roku.
Profesor Ryszard Bera pełni funkcję dziekana od 2008 roku. Jacek Babicz
Z profesorem Ryszardem Berą, dziekanem Wydziału Pedagogiki i Psychologii UMCS, o wyjątkowym jubileuszu wydziału, nowych inwestycjach, rekrutacji na studia i kobietach pedagogach, rozmawia Ilona Leć.

W 1973 roku na 7 kierunkach magisterskich i 9 zawodowych wydziału studiowało 1600 osób. Od tamtej chwili minęło blisko 40 lat. Jak aktualnie prezentuje się wydział w liczbach?
Od początku kształcenia nasze studia pedagogiczne i psychologiczne ukończyły 34 tysiące osób. Mimo iż mamy niż demograficzny, jesteśmy bardzo zadowoleni z obecnej liczby studentów. Aktualnie na wydziale studiuje 3500 osób, w tym 2200 studentów na studiach stacjonarnych, 400 na studiach podyplomowych, a pozostałe osoby na studiach niestacjonarnych. Warto podkreślić, że w tegorocznym naborze przyjęliśmy ponad tysiąc studentów! Każdy z nich miał do wyboru jeden spośród pięciu oferowanych przez nas kierunków: psychologię, pedagogikę, pedagogikę specjalną, pracę socjalną i animację kultury.
Obecnie na studiach doktoranckich mamy 47 osób. Od momentu, kiedy uzyskaliśmy uprawnienia w zakresie nadawania stopni naukowych, wy-promowaliśmy aż 290 doktorów w zakresie pedagogiki i psychologii.

Stale również inwestujemy w naszą kadrę i jej rozwój naukowy. W ostatnich pięciu latach tytuły profesorskie nadano trzem naszym pracownikom naukowo-dydaktycznym, a dwie osoby są w trakcie postępowania o nadanie tego tytułu, stopień doktora habilitowanego uzyskało w tym czasie 12 osób, a 14 jest w trakcie przewodu habilitacyjnego. Tak dynamicznego rozwoju naukowego naszych pracowników w historii wydziału jeszcze nigdy nie odnotowaliśmy. Tym samym posiadamy niezwykle potężny potencjał intelektualny kadry naukowo--dydaktycznej, który warunkuje wysoką jakość kształcenia i badań naukowych.

Chyba jest Pan bardzo dumny ze swoich pracowników?
Ludzie, którzy u nas pracują są wielką wartością wydziału. Chcemy, aby pełnili role przewodników po meandrach nauki, angażowali się w zajęcia tak, by były ciekawe i wartościowe dla studentów. Dlatego dajemy im możliwość rozwoju, zarówno w kontaktach międzynarodowych, dopingujemy ich do uczestnictwa w konferencjach oraz w pełni finansujemy wszystkie książki, które wydają. I nie jest ważne, czy zostały napisane przez profesora, czy magistra. Wszyscy mają równe szanse.

W tegorocznej rekrutacji niż demograficzny nie dotknął tak bardzo wydziału. Z jakimi problemami więc borykają się Państwo w codziennej pracy?
To przede wszystkim problemy finansowe. Kształcenie pedagoga i psychologa wbrew pozorom jest kosztowne i niestety nie odnajduje odzwierciedlenia w funduszach, jakie na ten cel przekazuje nam ministerstwo. Pozwolę sobie nawet na bardziej dosadne stwierdzenie - dziś humanistyka jest dyskryminowana. To właśnie kierunki humanistyczne, a nie techniczne kształcą polskie elity. A uniwersytet nie może stać się szkołą zawodową. Musi kształcić tak, by odpowiednio przygotować młodego człowieka do funkcjonowania w różnych kontekstach zawodowych oraz aby ten potrafił szybko uczyć się nowych rzeczy i był otwarty na nowe doświadczenia. Pamiętajmy o tym, że liczy się nie tylko wiedza instrumentalna, ale i szerokie horyzonty intelektualne. Dzięki nim absolwent studiów humanistycznych poradzi sobie w dynamicznie zmieniającej się sytuacji na rynku pracy.

Statystyki nie są optymistyczne. Od 2008 r. o połowę zmalała w Polsce liczba osób wybierających studia pedagogiczne. Kilka lat temu na UMCS o jeden indeks psychologii ubiegało się ponad 20 osób. W tegorocznym naborze był ich 10. Z czego to może wynikać? Czy to efekt kampanii promującej szkolnictwo zawodowe?
Przyczyn jest kilka. Jedną z nich jest na pewno niż demograficzny. Poza tym promocja kierunków technicznych jest bardzo dobra i przyciąga maturzystów. W wielu przypadkach studentów skusiła oferta kierunków zamawianych, ponieważ wybierając je otrzymywali duże stypendia. Jestem jednak pewny, że zapotrzebowanie na pedagogów i psychologów nie zmaleje. Pamiętajmy, że kształcimy kadrę m.in. dla instytucji opiekuńczych i wychowawczych. Dziś przy tak dużym obciążeniu psychicznym i zawrotnym tempie życia, pomoc psychologiczna będzie nam niezbędna, a potrzeba korzystania z niej będzie stale rosła. Poza tym mamy wiele mocnych argumentów, które przekonują studentów do wyboru naszej uczelni. Jesteśmy bardzo atrakcyjni ze względu na naszą renomę. Młodzież rywalizując na rynku pracy patrzy nie tylko na wiedzę i kompetencje, które zdobywa, ale i na to dyplomem jakiej uczelni może się pochwalić. Studenci wybierający nasze studia, tak jak to było i w tym roku, są silnie zmotywowani. W pierwszej turze rekrutacji wypełniliśmy limity miejsc prawie w stu procentach. Oznacza to, że maturzyści zdecydowali się na nasz wydział ponieważ naprawdę tutaj chcą się kształcić.
Podobnie jak w przypadku np. filologii polskiej, pedagogika jest kierunkiem, który wybierają głównie kobiety. Przed czym mężczyźni tak się wzbraniają?
Prawdą jest, że zawód nauczyciela, pedagoga jest silnie sfeminizowany. W moim przypadku na wyborze ścieżki kariery i edukacji zaważyły tradycje rodzinne. Dziś młodych mężczyzn może motywować np. kariera menedżera w instytucjach kultury, dlatego chętnie wybierają nasz kierunek animacja kultury. W gronie kadry znajdziemy też przedstawicieli płci brzydkiej, chociaż na 30 samodzielnych pracowników naukowych na naszym wydziale jest tylko 11 panów. Myślę, że powodem takiej tendencji może być stereotypowe postrzeganie ról przez mężczyzn. Oni po prostu mają mylne pojęcie o perspektywach, jakie stoją przed absolwentami pedagogiki i nie wyobrażają sobie siebie jako np. nauczyciela przedszkolnego. Dlatego nadal w tych placówkach uczą głównie kobiety.

Studenci wahają się czy wybrać pedagogikę, bo boją się, że po niej czeka ich jedynie praca w szkole. Jak może Pan obalić ten stereotyp i jakie szanse stoją przed absolwentami pedagogiki i psychologii?
Musimy trochę zmienić swoje nastawienie i spojrzeć na pedagoga jak na dwie odrębne osoby. Z jednej strony może nim być nauczyciel z przygotowaniem pedagogicznym. Z drugiej natomiast jest tzw. rasowy pedagog, który jest przygotowany do pracy np. z podopiecznym w placówkach opiekuńczych, wychowawczych oraz tych mających charakter resocjalizacyjny. Perspektyw na pracę spełniającą nasze oczekiwania i realizującą pasje jest zatem naprawdę wiele.

Dziś wydział jest sfeminizowany. A jak przedstawiało się to kilkadziesiąt lat temu? Jakie były najbardziej przełomowe momenty w jego historii?
Takimi momentami są zawsze zmiany w zakresie struktur, będące katalizatorem powstawania nowych obszarów badawczych. Przełomowy pod tym względem był na pewno rok 1977, w którym wyodrębniły się dwa instytuty - pedagogiki i psychologii, które z powodzeniem funkcjonują do dziś. Należy mieć też na uwadze, że zawsze powołanie nowego zakładu w obrębie wydziału jest wynikiem zainteresowań naszych pracowników. Nie tak dawno powstał Zakład Psychologii Poznania i Emocji, który jest tak na-prawdę odpowiedzią na pasje badawcze naukowców. W ciągu najbliższych dwóch lat planujemy kolejne zmiany strukturalne i stworzenie takich zakładów, w których nasi pracownicy będą mogli realizować swoje badania. To stworzy im też możliwości rozwoju, naukowcy uzyskają nowe pole do działania i będzie im łatwiej pozyskać granty i środki na badania statutowe.

Oprócz inwestowania w kadrę i studentów, ważna jest również modernizacja zaplecza dydaktycznego. UMCS przeznacza w tym momencie miliony złotych na odnowienie swoich budynków. Będzie Pan zabiegał o to, aby generalny remont objął również siedziby Instytutu Psychologii oraz Pedagogiki?
Budynki, które mamy do dyspozycji są zabytkowe. Niestety z zewnątrz są bardzo zniszczone. Potrzeba ogromnych środków na remonty dachów, okien i elewacji. A bez pozyskania środków zewnętrznych uniwersytet nie jest w stanie udźwignąć tych kosztów. Oczywiście cieszę się, że główny gmach uniwersytetu i inne obiekty znajdujące się w sercu miasteczka akademickiego są odświeżane, bo one właśnie są wizytówką uczelni. Wiem też, że nie na wszystko od razu można znaleźć środki. Nie znaczy to jednak, że nie dbamy wcale o nasze obiekty. W ostatnich latach budynek pedagogiki przeszedł wiele zmian, remontujemy korytarze, klatki schodowe. Mamy bardzo nowoczesny bufet, którego smaczne wyroby chwalą nasi studenci. Dodatkowo wymieniliśmy wszystkie meble w pokojach pracowniczych, a był to sprzęt kwaterunkowy z wczesnych lat 60. i 70. Nakłady na szkolnictwo wyższe są bardzo małe, dlatego do wszystkiego musimy dochodzić powoli, małymi krokami. Duże wsparcie uzyskujemy od władz rektorskich.

W jakich barwach rysuje się przyszłość wydziału?
Oprócz upragnionych remontów, mamy w planach nowe inwestycje i studia. W przyszłym roku chcemy uruchomić studia niestacjonarne z psychologii. Chcemy, aby jak najwięcej osób mogło z nich skorzystać. Dlatego już teraz mogę zdradzić, że pod względem wysokości opłat za nie możemy być konkurencyjni nawet dla prestiżowych ośrodków akademickich w Warszawie. Liczymy też na rozwój komercjalizacji badań. Myślę, że gdy uruchomimy laboratorium psychologiczne, to nasze możliwości w tym zakresie wzrosną. Wierzę w moją kadrę i myślę, że sprostamy nowym wyzwaniom i będziemy walczyć jak nigdy o rozwój uczelni, granty, fundusze zewnętrzne. Lepsze czasy są jeszcze przed nami.

Rozmawiała Ilona Leć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski