Jednym z pacjentów Franciszka B. był rencista cierpiący na dolegliwości miażdżycowe. Chory przeszedł operację, po której pojawiły się komplikacje. W styczniu 2008 r. badaniem rencisty zajął się oskarżony. Pacjent dostawał od niego leki, ale Franciszek B. nie zorientował się, że konieczne jest przeprowadzenie specjalistycznych badań.
Ostatecznie pacjent musiał jeszcze raz trafić na stół operacyjny. Lekarze nie mieli innego wyjścia, jak wyciąć mu nerkę. Rencista powiadomił o swoich przejściach prokuraturę. Chciał ukarania lekarzy ze szpitala. Śledczy korzystając z opinii biegłego doszli do wniosku, że jedynym winnym usunięcia nerki jest właśnie Franciszek B.
Śledczy twierdzili, że oskarżony nie zlecił przeprowadzenia wszystkich badań i zbytnio zaufał wynikowi pierwszego USG. Na jego podstawie stwierdził, że w okolicach nerki wytworzył się krwiak. W rzeczywistości był to zbiornik moczu.
Sąd uznał, że od czasu wykonania operacji, pacjentem zajmowało się jeszcze kilku innych lekarzy, Również oni nie zauważyli niepokojących zmian. - W związku z tym nie można stwierdzić czy to działania oskarżonego doprowadziły bezpośrednio do narażenia na niebezpieczeństwo życia i zdrowia pacjenta - powiedziała sędzia Anna Adamska - Galant.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?