Prace znalezione w śmietniku są prawdopodobnie dziełem żaków kierunków informatycznych lub pokrewnych. Na obwolutach kilku z nich znajdował się napis "Studia inżynierskie, WSPA".
Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji zapewnia jednak, że nie należą one do niej, ponieważ składane przez studentów egzemplarze są przechowywane w archiwum. - Odkryliśmy natomiast, że promotorem jednej z tych prac jest były pracownik WSPA, który wykłada obecnie na Uniwersytecie Przyrodniczym. Takie pozbycie się prac naukowych jest absolutnie naganne. Poza tym, naraziło nas na utratę dobrego wizerunku. Podejmiemy dalsze czynności związane z tą sprawą, tylko najpierw musimy skonsultować to z naszym prawnikiem - zapowiada prof. Anna Zarębska, rektor WSPA.
Wyrzuconym pracom, które zabraliśmy do redakcji, przyjrzał się też w piątek pracownik Instytutu Informatyki Politechniki Lubelskiej. Zaprzeczył, by którakolwiek z nich pochodziła z tej uczelni. Po wnikliwym przejrzeniu zawartości prac magisterskich okazało się natomiast, że pojawiają się w nich imiona i nazwiska ich autorów. Skontaktowaliśmy się z kilkoma z nich, ale nie chcieli komentować sprawy. Jeden z absolwentów powiedział wprost, że nadal pozostaje w dobrych relacjach z promotorem i nie chce ich psuć.
Wśród sterty wyrzuconych magisterek, znalazła się ta obroniona na Wydziale Inżynierii Produkcji Akademii Rolniczej, dziś Uniwersytetu Przyrodniczego. Znamy jej autora oraz promotora. Niestety, z naukowcem, mimo licznych prób, nie udało nam się skontaktować. - Wydział Inżynierii zmieniał siedzibę trzy lata temu. Wtedy zburzono nasz budynek przy ul. Głębokiej i część dokumentów przeznaczyliśmy do kontrolowanej utylizacji. Wątpię jednak, aby trafiły one na śmietnik - zapewnia prof. Andrzej Marczuk, dziekan WIP. - Jeżeli prace pochodzą z kilku uczelni, to może któryś z pracowników naukowych jednej z nich zbierał je, by wykorzystać do prowadzenia zajęć. To nie zbrodnia. Karygodne jest natomiast wyrzucanie ich na śmietnik - ocenia prof. Marczuk i zapowiada, że w przyszłym tygodniu uczelnia wydeleguje pracownika, który odwiedzi naszą redakcję i przejrzy odnalezione prace.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, każda uczelnia w kraju ma obowiązek przechowywania teczek swoich studentów przez 50 lat. To w nich znajduje się m.in. egzemplarz pracy dyplomowej. Dodatkowo magisterka i praca inżynierska trafiają do archiwum i, za zgodą studenta, do uczelnianej biblioteki.
- Jestem bardzo zaskoczony tym, co stało się w Lublinie. Pracownicy uczelni nie mają prawa wyrzucać prac swoich studentów. Na pewno porozmawiam na ten temat z ogólnopolskim rzecznikiem praw studentów - zapewnia Piotr Muller, przewodniczący parlamentu Studentów RP.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?