Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublinianin Maciej Więckowski zadebiutował w zawodach Motocross of Nations

Krzysztof Nowacki
materiały Macieja Więckowskiego
Maciej Więckowski, zawodnik KM Cross Lublin, ścigał się w polskiej drużynie, która uzyskała historyczny wynik podczas tegorocznej edycji Motocross of Nations. Polska drużyna, na torze w holenderskim Assen, zajęła 21. miejsce w drużynowych mistrzostwach świata w motocrossie.

Zawodnik Klubu Motorowego Cross znalazł się w trzyosobowej drużynie i wystartował w wyścigu MX2, czyli na motocyklu o pojemności 250 ccm. W Biało-Czerwonych barwach wystartowali jeszcze Tomasz Wysocki w klasie MX GP oraz Szymon Staszkiewicz w klasie MX Open. Do zawodów Motocross of Nations 2019 przystąpiło w sumie 36 drużyn z całego świata.

Wyboru zawodników naszej drużyny dokonał Polski Związek Motorowy. Wyjazd zorganizowany był profesjonalnie. Maciej Więckowski na zawody udał się już tydzień wcześniej. Najpierw odwiedził swojego tunera, aby sprawdzić motocykle, a następnie trenował indywidualnie w belgijskim Lommel. W środę przed zawodami Polacy mieli na wyłączność jeden z torów w Holandii, a w czwartek razem udali się do Assen.

- Cały rok ścigaliśmy się w mistrzostwach Polski. Ja zająłem trzecie miejsce w klasie Open oraz czwarte w MX2. Dzięki tym wynikom otrzymałem nominację na mistrzostwa świata – mówi Maciej Więckowski.

Pobyt w Assen rozpoczął się od bardzo dobrej wiadomości. Polacy wylosowali bowiem pierwszy numer, a to oznaczało, że jako pierwsi wyjadą pod maszynę startową i wybiorą sobie miejsce do startu. - Na zawodach w Polsce o kolejności podjeżdżania pod maszynę startową decyduje najlepszy czas na jedno okrążenie podczas 25-minutowego treningu. W Assen decydowało losowanie i pierwszy numer był dla nas dużym ułatwieniem. Mogłem wybrać bramkę, którą chciałem. To wprawdzie nie jest Formuła 1 i w motocrossie wszyscy startujemy z jednej linii, więc start może wygrać nawet ten, który podjeżdżał ostatni, ale jeśli pierwszy zakręt jest w prawo, to wiadomo, że ci z prawej mają trochę krócej. Jeśli jednak zakręt jest szybki, jak było w Assen, to najlepsi stawali na środku, ponieważ ci z prawej musieli na zakręcie trochę zwolnić – wyjaśnia Więckowski.

Debiutancki wyścig
Każdy z zawodników startował w swojej klasie. Wyścigi trwały po 30 minut plus dwa okrążenia. - To jedyne drużynowe zawody. Takie podsumowanie roku. Przyjeżdżają zawodnicy z całego świata, z Australii, Nowej Zelandii, czy Japonii. To najmocniejsze zawody w ciągu całego roku – podkreśla reprezentant KM Cross.

Do tej pory najlepszym rezultatem polskiej drużyny było 25. miejsce w 2015 roku. Przed tygodniem Polacy nie tylko poprawili to osiągnięcie, ale byli bardzo bliscy awansu do finałowego wyścigu, w którym wystartowało 20 najlepszych ekip.
Podczas sobotniego treningu dowolnego Więckowski miał pecha, ponieważ po kilku okrążeniach złapał gumę i musiał zjechać z trasy. Wrócił wprawdzie po kilku minutach, ale stracił część treningu.

W kwalifikacjach wystartował na dobrej, 14. pozycji. - Na pierwszym okrążeniu miałem problem ze zrywką w goglach przez co straciłem kilka miejsc, później zaliczyłem dwa drobne upadki, które kosztowały mnie trochę czasu - mówi.

Punktacja w Motocross of Nations różni się od tej stosowanej w mistrzostwach Polski. W kwalifikacjach za pierwsze miejsce zawodnik otrzymywał jeden punkt i za każde kolejne miejsce o punkt więcej. Wygrywał więc ten zespół, który miał najniższy wynik. Maciej Więckowski w swoim wyścigu MX2 zajął 23. miejsce. Tomasz Wysocki w MX GP był 24., a Szymon Staszkiewicz w MX Open 12. Do klasyfikacji zliczone zostały dwa najlepsze rezultaty w drużynie. Dla Więckowskiego był to debiut w MXoN, pozostali Polacy mieli już okazję ścigać się w tych zawodach.

- 19 najlepszych drużyn awansowało bezpośrednio do finału. Natomiast o jedno wolne miejsce 13 kolejnych zespołów walczyło w dogrywce, w takim finale B. To był wyścig ostatniej szansy – mówi.

Motocykle się topiły
Prawo jazdy w niedzielnym wyścigu mógł wywalczyć tylko najlepszy zespół z dogrywki. I o ile w kwalifikacjach każdy z zawodników startował w odrębnym wyścigu, z rywalami ze swojej klasy, to w barażach wszyscy jechali razem. Wyścig ostatniej szansy wygrali… Polacy. I przez kilkanaście minut cieszyli się z historycznego sukcesu.

- Cieszyliśmy się przez pół godziny i poznaliśmy smak tego sukcesu. Niestety, sędziowie potem wykluczyli jednego z rosyjskich zawodników i to zapewniło lepszą pozycję zawodnikowi z Irlandii. To oni ostatecznie awansowali, a my otarliśmy się o finał, zajmując 21. miejsce – wspomina Maciej Więckowski.

- W dogrywce byłem w trudniejszej sytuacji, bo jechałem na motocyklu o mniejszej pojemności. W klasach MX GP i Open zazwyczaj startują na motocyklach o pojemności 450 ccm. Z tego powodu mi poszło najsłabiej. Po drodze miałem też kilka upadków, niegroźnych i szybko się zbierałem, ale cenne sekundy uciekały. Rywale mnie doganiali, albo mi odjeżdżali – mówi Więckowski.

W sobotę warunki do jazdy były bardzo dobre, ale w niedzielę, po opadach deszczu, tor zamienił się w błoto. - Bardzo dużo padało i mieliśmy naprawdę ciężkie warunki. Organizatorzy robili, co mogli, żeby było lepiej, bo jak tor jest łatwiejszy, to skoki są dalsze, prędkości większe i całe widowisko fajniejsze. Natomiast w niedzielę porobiły się takie koleiny, że dosłownie topiły się w nich motocykle – wspomina Więckowski.

Europa najlepsza
Tegoroczną edycję Motocross of Nations wygrali Holendrzy. Na podium stanęli jeszcze zawodnicy z Belgii i Wielkiej Brytanii. - Od kilku lat Europa deklasuje. W przeszłości 22 razy te zawody wygrały Stany Zjednoczone, często kilka razy z rzędu. Nie mieliśmy z nimi szans. Ale od 2012 roku, gdy triumfowali Niemcy, ani razu już nie wygrali Amerykanie. Ostatnio nawet nie wchodzą na podium. W tamtym roku, gdy zawody były w Stanach Zjednoczonych i spodziewaliśmy się, że wszystkim pokażą, jak są mocni, to zajęli dopiero ósme miejsce – tłumaczy Więckowski.

Na motorze od dziecka
22-letni Maciej Więckowski był niejako skazany na jazdę motocyklem, ponieważ cała jego rodzina jest związana ze sportem motorowym.

- Mając cztery lata jeździłem już na zawody i mając mały motorek kręciłem kółka gdzieś z boku – wspomina. Starty w zawodach rozpoczął od najniższej klasy 65 ccm, przeznaczonej dla dzieci w wieku 8-12 lat. Pierwszym sukcesem było wicemistrzostwo Polski, a rok później Więckowski był już najlepszy. W 2008 roku, mając 11 lat, zajął bardzo dobre, 10. miejsce w mistrzostwach Europy. Następnie przeszedł do klasy 85 ccm, dla zawodników do 15 lat. W pierwszym roku startów był ósmy, w następnym trzeci i w kolejnym zdobył po raz drugi mistrzostwo Polski. Kolejnym etapem w karierze była klasa 125 ccm. - Tam już jeździ się na dużych ramach i dużych kołach, a jedynie silniki są jeszcze dwusuwowe. W pierwszym sezonie zająłem drugie miejsce i od razu przeszedłem do klasy Open - twierdzi.

Tegoroczny sezon Maciej Więckowski już zakończył. W zimie będzie podróżował po Europie szukając miejsc do treningów. - Bardzo się cieszę, że mogłem reprezentować Polskę w tak ważnej imprezie. Mam nadzieję, że za rok również uda mi się wystartować - przyznaje.

W 2020 roku gospodarzem zawodów Motocross of Nations będzie francuskie Ernee.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski