Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublinianka 2015: Animatorka przekorna i nienarzekająca

Paweł Franczak
Dorota Lesiak pracuje z młodzieżą w DDK „Czuby Południowe”
Dorota Lesiak pracuje z młodzieżą w DDK „Czuby Południowe” Marcin Pietruszka/materiał nadesłany
Przedstawiamy kolejną kandydatkę do tytułu „Lublinianki Roku 2015”. Dziś - Dorota Lesiak z Domu Kultury „Czuby Południowe”.

Dorota Lesiak swoją karierę rozwija niestandardowo. Tradycyjna polska droga wygląda tak: ktoś rodzi się w małym mieście (w tym przypadku to Starachowice, nie takie małe, bo liczące 50 tysięcy mieszkańców, ale jednak), potem wyjeżdża na studia do dużego ośrodka (w biogramie p. Doroty - do Warszawy), tam dostaje pracę i zostaje. A ona po studiach, zamiast zostać w stolicy, przeniosła się do Lublina, by pracować w Dzielnicowym Domu Kultury „Węglin” . W ubiegłym roku została koordynatorką pracy programowej w Dzielnicowym Domu Kultury „Czuby Południowe”.

Lublinianka Roku 2015 - GŁOSUJ

- Wiem, że kierunek jest raczej odwrotny - mówi 28-latka, absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. - Kiedy na weekend jeżdżę do Warszawy, bo studiuję wiedzę o teatrze w Akademii Teatralnej, widzę co piątek mnóstwo młodych ludzi wracających ze stolicy do Lublina.

Według animatorki, to właśnie jeden z większych problemów Lublina: - Miasto potrzebuje świeżej krwi, młodych, ambitnych ludzi z ich pomysłami, którzy wprowadzą nieco zamieszania - tłumaczy.

W Warszawie pomagała przy projekcie „Kobierce 8” na podwórkach warszawskiej Pragi, na studiach koordynowała dwie edycje projektu „Bajkołaki”, realizowanego na dziecięcym oddziale onkologicznym Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. W ramach projektu studenci czytali dzieciom na onkologii bajki, ale z czasem okazało się, że opowieści są tu drugorzędne. Że liczy się kontakt z kimś z zewnątrz, z drugim człowiekiem. W DDK „Czuby Południowe” zajmuje się cyklem „Jaka kultura?” i prowadzi „Warsztaty Słowa”: zajęcia z recytacji (która jest jej pasją od czasów liceum). Za wybitny wkład w rozwój ruchu recytatorskiego otrzymała w 2014 roku nagrodę Lokomotywy (jest też laureatką stypendium Prezydenta Miasta Lublin za osiągnięcia artystyczne).

Przekorność Doroty ujawnia się też w jej podejściu do swojej pracy. Nie narzeka, co w marudzącym wiecznie Lublinie uchodzi za dziwactwo. Mówi, że jej dom kultury to świetne miejsce, w którym panuje dobra atmosfera, że jej firma - podobnie jak coraz więcej takich lubelskich instytucji - zaprzecza stereotypom domów kultury. Te kojarzą się ze starymi budynkami, starymi firankami, ciasnymi pokoikami, gdzie wszystko trąci myszką. A DDK „Czuby Południowe” jest nowoczesny. I jest miejscem, do którego chcą przychodzić i mieszkańcy, i sami pracownicy.

Kiedy pytamy, co w jej zawodzie jest najtrudniejsze, długo milczy. - Sama jestem wychowanką domu kultury, to on w jakiś sposób wyznaczył mi drogę życiową. I pracując tu właściwie nie mam powodów, by narzekać. Co prawda, praca z gromadą dzieciaków, które przychodzą do nas na ferie, jest wyzwaniem, ale nie chcę na siłę wyszukiwać trudności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski