Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublinianka jedną nogą w 3. lidze. Matematyczne szanse Stali Kraśnik

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
fot. lublinianka.eu
Wiemy coraz więcej. Po weekendowej kolejce na boiskach grupy mistrzowskiej Hummel 4. Ligi wiadomo, że z wyścigu o awans wypisała się Świdniczanka. W grze są już tylko Lublinianka i Stal. Ta pierwsza, mając pięć punktów przewagi nad klubem z Kraśnika, jest wręcz na autostradzie w kierunku 3. ligi. Do rozegrania zostały dwie kolejki.

I to właśnie od wyjazdowej wygranej „Dumy Lublina” zaczynamy. Liderzy udali się do Różańca na spotkanie z Gromem.

Kiedy przyjechaliśmy do Różańca i zobaczyliśmy, jak do meczu została przygotowana murawa, to aż chciało się zagrać. To najlepsze boisko w 4. lidze. Nie ma drugiej takiej płyty. Świetnie ktoś o nią dba. To był dla nas kolejny atut, bo lubimy grać na takich boiskach. A oprócz tego wiedzieliśmy, jaka jest stawka – mówi trener Lublinianki, Robert Chmura.

Jako pierwsi w 8. minucie okazję bramkową stworzyli sobie jednak gospodarze, ale Jakub Stefan nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Adrianem Wójcickim. W tej akcji zawodnik Gromu doznał jeszcze kontuzji i wkrótce musiał opuścił boisko. Od tego momentu miejscowi nie dotrzymywali kroku faworytom z Lublina, którzy na prowadzenie wyszli po kwadransie gry. Na listę strzelców wpisał się Grzegorz Fularski. W 32. minucie na 2:0 z karnego podwyższył Michał Paluch. Jeszcze przed przerwą prowadzenie 3:0 dał Dominik Ptaszyński.

Mecz pod pełną kontrolą. Grom tak naprawdę miał jedną sytuację. Chcieliśmy grać do przodu. Tak jak sobie zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy – zauważa trener Robert Chmura.

Szkoleniowiec, mając na uwadze zagrożenia absencją za kartki i komfortowy wynik jego drużyny, w przerwie dokonał pewnych roszad. Te nie wpłynęły na obraz meczu. Lublinianka pewnie wygrała 5:1.

Dzięki zwycięstwu, z dorobkiem 75 punktów na koncie, ma pięć oczek zapasu nad kolejną w stawce Stalą (70 pkt). Awans jest blisko, ale ze świętowaniem trzeba jeszcze poczekać. – Może się jeszcze dużo wydarzyć, także na gratulacje póki co za wcześnie – tonuje nastroje Robert Chmura.

Jako jedyny pokrzyżować plany Lubliniance może jeszcze zespół z Kraśnika, przez większość sezonu pozostający nieco w cieniu Świdniczanki. Stal w miniony weekend pokonała Powiślaka Końskowola 4:2 i nadal walczy.

Mecz ułożył się dla nas bardzo źle, bo już w 4. minucie straciliśmy gola. Przed spotkaniem zespół był mocno zmobilizowany w słowach, ale chyba w duchu nie. Skutkiem tego rywale szybko zdobyli bramkę. To chyba podziałało na chłopaków motywująco, bo zaczęliśmy przeprowadzać intensywne ataki skrzydłami. Te dały bardzo dobry efekt. Już do przerwy strzeliliśmy cztery gole – opisuje boiskowe wydarzenia trener kraśniczan, Dariusz Matysiak.

Powodów do radości po okazałym zwycięstwie nie brakuje. – Jestem zadowolony, ponieważ gra całej drużyny od 10 minuty do końca była bardzo dobra. Cieszę też z postawy młodych zawodników. Bramki strzelili Mikołaj Majewski i Krystian Pietrzyk. Szczególnie gol tego drugiego z dystansu był takim majstersztykiem, a to dopiero 17-letni chłopak – chwali swoich podopiecznych szkoleniowiec.

Stal wciąż może marzyć o awansie. Liczyć jednak musi na potknięcie Lublinianki w najbliższej kolejce, w której zmierzy się w Werbkowicach z Kryształem i dwie wygrane po swojej stronie.

Nikt na awans się nie napina. Natomiast jeśli Bóg pozwoli, jeśli sytuacja pozwoli, to oczywiście go przyjmiemy. Wiemy jednak, że będzie bardzo ciężko. Gramy mocno okrojonym składem. W najbliższym starciu z rezerwami Motoru nie zagra kontuzjowany Jakub Zieliński. Nie jestem pewien, czy z tych powodów bardzo mocno jeszcze powalczymy o awans, ale jestem pewien, że duch w drużynie jest – komentuje trener.

Decydować może ostatnia seria gier, w której Stal zagra z Lublinianką na własnym stadionie.

Wiadomo już, że sztuka awansu nie uda się Świdniczance (69 pkt), która tylko zremisowała z Huraganem Międzyrzec Podlaski 3:3. Klub ze Świdnika prowadził już 3:1. Gola na wagę remisu goście zdobyli z karnego w doliczonym czasie gry.

Patrząc na przebieg spotkania trzeba powiedzieć, że ciężko było go nie wygrać. My natomiast tego dokonaliśmy. Nie ma jednak niedosytu. O braku zwycięstwa przesądziły błędy indywidualne, które popełniliśmy w tym spotkaniu. Trudno wygrać mecz, jeśli się popełnia takie błędy – wyjaśnia trener Świdniczanki, Łukasz Gieresz. – Czy wynik był sprawiedliwy? Skoro Huragan strzelił trzy bramki, to jak najbardziej – dodaje.

W Świdniku w awans wierzyli. Fakt, że na ten trzeba będzie jeszcze poczekać, przyjmują ze spokojem.

Na pewno jesteśmy rozczarowani, że nie osiągnęliśmy założonego celu. W klubie panuje jednak względny spokój, bo jak powtarzałem wielokrotnie, długofalowość i rozwój tego projektu jest celem nadrzędnym. Skoro nie udało się osiągnąć tego celu teraz, będziemy robić wszystko, żeby w przyszłym sezonie zbudować zespół, który będzie grał o awans – zapewnia trener Gieresz.

Jak zespół Świdniczanki będzie wyglądał? – Wiemy już, w jakiej lidze zagramy, zatem zaczynamy rozmowy. Póki co konkretów jeszcze nie ma. W tym tygodniu będą jednak pierwsze rozmowy z zawodnikami, którzy mają stanowić o sile drużyny – mówi szkoleniowiec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski