Lublinianka oddała oszustom blisko 300 tys. złotych

Do wszystkich oszustw doszło w środę. Najpierw, do 77-letniego mieszkańca Lublina przed południem zadzwonił mężczyzna, który podał się za komisarza Tomasza, funkcjonariusza CBŚP. Mężczyzna poinformował, że prowadzi sprawę dotycząca nieuczciwej kasjerki z banku, która kradnie pieniądze z kont klientów. Dodał też, że z uwagi na planowaną akcję, konieczne jest przekazanie pieniędzy. 77-latek poszedł więc do banku i pobrał gotówkę. Ponad 20 tys. zł zostawił później w jednym ze śmietników w centrum miasta, tak jak kazał mu "policjant".

Jako następna, ofiarą oszustów, padła starsza kobieta. - Do niej zatelefonował rzekomy syn, który miał potrącić pieszą na czerwonym świetle. Przekonywał, że matka musi pilnie wypłacić sporą sumę pieniędzy, by nie trafił za kratki. Rozmowa z „rzekomym policjantem” utwierdziła ją w przekonaniu, że to wszystko polega na prawdzie - mówi Anna Kamola z lubelskiej policji. Starsza kobieta poszła do banku po pieniądze, a wypłacone 20 tys. przekazała w umówionym miejscu mężczyźnie.

Straciła blisko 300 tys.
Najwięcej, bo blisko 300 tys. zł, straciła lublinianka, którą fałszywy policjant poinformował o tym, że jej syn spowodował wypadek drogowy. - Do zdarzenia miało dojść w Irlandii, a potrącona miała być piesza. Tylko przekazanie pieniędzy mogłoby uchronić syna przed więzieniem. Instruowana przez oszustów kobieta, dwukrotnie przekazała gotówkę mężczyznom, którzy przyszli bezpośrednio do jej mieszkania. Ta pomoc kosztowała ją to blisko 300 tys. zł - relacjonuje Kamola.

Tylko w czwartek przestępcy próbowali jeszcze pięciokrotnie oszukać mieszkańców Lublina. Na szczęście im się to nie udało.

Oszustom Stop! Policja apeluje o ostrożność
- Przestępcy, aby nas oszukać wykorzystują każdą sytuację. W celu uwiarygodnienia swojej przestępczej działalności podają się za policjantów, za członków rodziny, a także za pracowników różnych firm i instytucji - informują lubelscy policjanci.