Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublinianka tonie. Czy wiosną przystąpi do rozgrywek? Wizja upadłości nie taka straszna, jak się wydaje…

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(Od lipca piłkarze otrzymali tylko jedną wypłatę. Z drużyną pożegnał się już Tomasz Tymosiak. Możliwe, że następny będzie Arkadiusz Baran)
(Od lipca piłkarze otrzymali tylko jedną wypłatę. Z drużyną pożegnał się już Tomasz Tymosiak. Możliwe, że następny będzie Arkadiusz Baran) fot. Lublinianka Lublin
„Nic dwa razy się nie zdarza” - A jednak! Czerwcowe deja vu trwa w najlepsze. Może tym razem popatrzeć długofalowo i postawić na przyszłość?

Dla wielu kibiców doniesienia o kolejnych kłopotach „Dumy Lublina”, o których mówił w rozmowie z „Kurierem” (27 grudnia) trener Robert Chmura, mogły być zaskoczeniem, choć nie dla wszystkich. - Sytuacja finansowa klubu była mi raczej znana. Jedynym zaskoczeniem może być fakt, że długi Lublinianki cały czas się powiększają. W żadnym wypadku nie wiąże tego z działalnością prezesa Brzuszkiewicza. Jak się okazało, po prostu zaczęły wypadać kolejne trupy z szafy i pojawiać kolejni wierzyciele - wyjaśnia Marcin Nowak, wiceprzewodniczący Rady Miasta Lublin, a prywatnie sympatyk Lublinianki. - Jest źle, ale ten okręt jeszcze nie utonął. Liczę na potężne wsparcie kibiców. Na pewno nie zostawimy Lublinianki w potrzebie. Ze swojej strony mogę zapewnić, że będę robił wszystko, aby jej historia nie zakończyła się w ten sposób. Będę rozmawiał z przedsiębiorcami. Dziś czy jutro kwestia trzeciej ligi na pewno nie zostanie załatwiona - dodaje.

Rezygnacja Pawła Brzuszkiewicza to doskonałe podsumowanie 2022 roku w ponad 100-letniej Lubliniance. Trzech prezesów, masa problemów i szukanie rozwiązań, które jak się okazywało, były tylko rozwiązaniami doczesnymi.

- Klub wyjdzie z tej sytuacji, pytanie tylko jak bardzo poobijany. Wszystkie okoliczności nie sprzyjają poszukiwaniu sponsorów i oczywiście istnieje ryzyko, że drużyna nie przystąpi do rozgrywek rundy wiosennej. Nawet jeśli tak się stanie, to zagramy jesienią w niższej klasie - mówi Marcin Nowak.

Dla wielu to najczarniejszy scenariusz, ale, wbrew pozorom może okazać się scenariuszem dla „Dumy Lublina” zbawiennym.

Ratowanie Lublinianki już znamy. W końcu aktualna sytuacja jest niemal identyczna co ta z czerwca. Wtedy również los klubu stanął pod znakiem zapytania i nie było wiadomo, czy ten przetrwa.

Ale pojawił się nowy właściciel, a zarazem prezes, Andrzej Posłajko (zastąpił Patryka Al-Swaitiego). Miało być lepiej, a przynajmniej tak zapowiadano. Rzeczywistość równie kolorowa nie była, bo kłopoty nie minęły. Pan Posłajko, mimo że zachował większość udziałów własnościowych klubu, z powodów zdrowotnych musiał zrezygnować ze stanowiska prezesa. Jego miejsce zajął Paweł Brzuszkiewicz z firmy Energy Center, która została głównym sponsorem drużyny. I znowu miało być dobrze. W grudniu, tak jak w czerwcu, klub rozpoczął jednak zbieranie pieniędzy, 150 tys. zł na pokrycie obecnego zadłużenia. Mimo to z optymizmem patrzono w przyszłość, bo nieco wcześniej nowy prezes pozyskał większą kwotę (200 tys. zł). Wiara zatem była.

Z końcem miesiąca trudno już szukać optymizmu. Pocieszeniem może być przeszłość i fakt, że Lublinianka wychodziła z gorszych tarapatów - Kilkanaście lat temu mieliśmy większe kłopoty. Było zadłużenie, był prokurent w klubie, odłączona została woda bieżąca. Znienacka pojawił się jednak Krzysztof Gil, który uzdrowił sytuację - przypomina radny Nowak. - Prowadzone są rozmowy z przedsiębiorcami w kwestii regulacji zobowiązań. Jest szereg pomysłów, ale nie mogę o wszystkim mówić. Jednym z nich jest, aby docelowo klub stał się spółką miejską pod kuratelą MOSiR-u. Oczywistym jest jednak, że dziś to się nie stanie, bo miasta nie stać na prowadzenie klubu z takimi zadłużeniami - uzupełnia.

Tę wersję potwierdza Anna Czerwonka z biura prasowego lubelskiego ratusza. - Aktualnie obowiązujące przepisy nie pozwalają na przystąpienie miasta do spółki. Środki publiczne nie mogą bowiem być przeznaczane na spłatę zadłużenia. Takie rozwiązanie mogłoby być też zakwestionowane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w związku z możliwością udzielenia niedozwolonej pomocy publicznej, a jako miasto jesteśmy zobowiązani do wystąpienia do UOKiK o stosowną zgodę - czytamy w uzasadnieniu.

Kilka miesięcy temu udało się wyjść z kryzysu, choć jak się okazało, tylko doraźnie. Czy warto drugi raz iść tą samą drogą? Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności ogłoszenie upadłości się nie tylko realnym, ale i... przyszłościowym rozwiązaniem. Co prawda, mimo bogatej historii, Lublinianka rozpocznie rozgrywki prawdopodobnie od najniższej ligi, ale za to z czystą kartą.

- Względy historyczne nie są brane pod uwagę, jeśli chodzi o poziom, od którego miałaby startować Lublinianka jesienią. Takim mógłby być potencjał zespołu. Zgodnie z uchwałą powinna być to zatem B Klasa, ale myślę, że istniałaby opcja z A Klasy. To kwestia jeszcze do przedyskutowania. Bardziej martwi mnie jednak sprawa grup młodzieżowych - zauważa prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Bartnik.

Oczywiście problemy mają wpływ na kwestie związane ze szkoleniem, ale jednak wszystko wydaje się być w tej materii pod kontrolą. - Cała ty sytuacja odbija się na nas negatywnie, bo żyjemy w ciągłej niepewności. Trudno cokolwiek planować. Na szczęście pod kątem finansowym nie jesteśmy zależni do Lublinianki. Bardziej w kwestii obiektów. Jeśli klub ogłosi upadłość, będziemy musieli sami je dzierżawić od MOSiR-u oraz przejąć oficjalnie wszystkie grupy młodzieżowe, na co z resztą jesteśmy gotowi. Musimy tylko wiedzieć co robić. Jedyne, czego oczekujemy, to konkrety, a tych teraz brakuje - wyjaśnia prezes Lublinianki Junior, Krzysztof Gralewski. - Jeśli nie uda się uratować trzeciej ligi, zróbmy dwa kroki w tył, zacznijmy od nowa i ratujmy co się jeszcze da uratować. Jesteśmy w stanie stworzyć drużynę w B klasie, w której graliby nasi wychowankowie. Mamy grupy młodzieżowe, czyli fundament tej układanki, skończmy na seniorach. Wszyscy jesteśmy gotowi również na takie rozwiązanie, ale musi być decyzja odgórna. Czeka nas wtedy trochę kwestii proceduralnych, sporo rzeczy do zrobienia w sprawach związanych z dokumentacją, ale dla nas to nie problem. Chęci są z każdej ze stron, zatem powinno się to udać - kończy prezes.

Takie rozwiązanie w perspektywie długofalowej wydaje się być korzystnym, szczególnie dla piłkarzy z regionu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski