Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łuck wybiera prezydenta - korespondencja z Ukrainy

Ewa Czerwińska
W sztabie wyborczym Juszczenki
W sztabie wyborczym Juszczenki Ewa Czerwińska
W niedzielę Ukraina wybierała prezydenta. Zwyczajnie, spokojnie, bez większych incydentów. Jak w Polsce ludzie szli do lokali wyborczych po kościele, całymi rodzinami. Ale już bez tego entuzjazmu, który towarzyszył pomarańczowej rewolucji. Bez tamtego żaru i wielkich nadziei. Bez Majdanu. Dziś Ukraińcy wiedzą, że cudu nie będzie.

- Niedzielny poranek. Sergiusz Prokopiuk, szef Sztabu Wyborczego Wiktora Juszczenki w Łucku, zwija się jak w ukropie. 76 lokali wyborczych w mieście do objechania. Krąży między nimi, sprawdza, czy wszystko gra. - Ludzie mają wybór, bo kandydatów osiemnastu. Ale liczy się kilku: Janukowycz, Tymoszenko, a tu na zachodzie także Juszczenko. Dziś to już inne wybory, fałszerstw nie będzie - mówi. - Żal, że po Majdanie wszystko poszło w inną stronę - wzdycha. - Przyszedł Juszczenko, ale kuczmizm został. Została wszechobecna korupcja. A oszustwem demokracji nie zbudujesz. Rządzą układy i pieniądze.

Wszędzie dawaj i dawaj. Prawa jazdy zdawać nie musisz, dasz 3 tysiące hrywni i masz. Do akademika w Kijowie dziecko chcesz wcisnąć - płać 200 dolarów. To i tak wychodzi taniej na rok, niż byś wynajmował mieszkanie w mieście. Do szpitala idziesz, leki zabierz ze sobą.

A postrach wschodu - mafia? - Mafia sama ma biznesy, chodzi w krawatach, a dziś od rana siedzi w bani, żeby się zrelaksować - śmieje się Sergiusz, znany w Łucku neurolog. Dziś mafia to milicja i urzędnicy - dodaje kolega Sergiusza, właściciel niewielkiej firmy handlującej materiałami budowlanymi. - W handlu zastój, bo ludzie przestali budować i remontować. Kryzys - wzdycha niewysoki blondyn w garniturze od Armaniego i przypomina, ile jest w Łucku zamrożonych budów. Co najmniej kilka. Pieniędzy nie ma, żeby kończyć.

Dlatego Dima Łacenko, trzydziestolatek, jest na przymusowym urlopie. Firma Mostbud, w której pracuje, zawiesiła budowę wiaduktu pod Łuckiem. Teraz Dima jeździ jako kierowca w miejskim sztabie wyborczym Juszczenki. Żonaty, ma sześcioletniego synka. Drugie dziecko w drodze. Dorabiają się z żoną jak wiele innych młodych rodzin. Na miesiąc z Eleną urzędniczką mają 2500 hrywien. Sto idzie na czynsz i pozostałe opłaty. To, co zostaje - przejadają. To, co Dima utarguje, sprzedając kartofle ze swojego pola na wsi - odkłada na większe mieszkanie. Głowa pracuje. Przed laty jeździł dwa razy w tygodniu do Polski ze spirytusem - za to kupił kawalerkę. Tak zaczynało wielu dzisiejszych biznesmenów.

A Irena Kosowska, emerytowana nauczycielka rosyjskiego, myśli, jak przeżyć do końca miesiąca. Emerytura starcza zaledwie na chleb, mleko i jajka - wylicza starsza pani, ostrożnie pokonując pokryte lodem schody pod katedrą św. św. Piotra i Pawła. - Chorować już nie wypada - żali się. Pójdzie głosować po mszy na Siergieja Tygipko. - Energiczny chłopak - reklamuje kandydata. - Milioner. Sam do pieniędzy doszedł, legalnie, uczciwie, to może innym drogę pokaże?

Podobnie jak wielu innych rozczarowała się do dotychczasowej władzy. - Może Juszczenko chciał coś dla Ukrainy zrobić, ale nie mógł? - próbuje tłumaczyć prezydenta jak własnego ucznia, który się nie sprawdził, ale jakoś trzeba go przepchnąć do następnej klasy.

- Zrobił, zrobił - dyskutuje Wiktor Grysiuk, politolog, doktorant na Wołyńskim Uniwersytecie Narodowym. Przed kilku laty wraz z dwunastoma kolegami założył w Łucku młodzieżową organizację "Jednanie", żeby walczyć z autokratyzmem Kuczmy. Za propagowanie wrażych haseł o wolności dla Ukrainy posiedział w areszcie. Potem stał na Majdanie. - Nie za Juszczenką, a przeciw reżimowi - wyjaśnia. - Reżim się skończył, problemy zostały. Ale w ciągu pięciu lat nie da się wszystkiego zmienić - ocenia sytuację społeczno-polityczną. - Droga do demokracji jest o wiele dłuższa. Nie czuję się rozczarowany ukraińską władzą. Jestem rozczarowany Europą, która odwróciła się od Ukrainy plecami.

- Plecami? - nie zgadza się Wiktor Lemieszewski ze Wschodnioeuropejskiej Kompanii Handlowej oraz Fundacji Pro Bono Futuro, od kilku lat kojarzącej biznesy polski i ukraiński. "Wyswatał" na wschód wiele polskich firm, część całkiem nieźle się zakorzeniła na tamtejszym rynku. - Ale wiele zrejterowało z powodu niestabilnego prawa, którym rządzi wielki biznes. Dziś polscy przedsiębiorcy nie są zainteresowani instalowaniem tam kapitału - ocenia. Rynek ukraiński nie jest już tak atrakcyjny dla inwestorów jak przed kilku laty.
Czar Majdanu prysł pod naporem kryzysu gospodarczego, ale urzędujący prezydent, a przed pięciu laty herold pomarańczowej rewolucji, jeszcze dziś ma wiernych zwolenników. Pamiętają mu, że potrafi mówić do ukraińskiej duszy, umacniając jej narodową godność. - Trzy razy mniej samobójstw niż za komunizmu, miliony turystów, którzy odwiedzają Ukrainę (trzy razy więcej niż w Turcji), reformy w oświacie - to zasługa Juszczenki - uczciwie przyznaje Wala Osowska, regionalistka i pisarka. - A Jula Tymoszenko gaz dla Ukrainy załatwiła, kiedy Rosja zakręciła kurek i to jej ludzie pamiętają.

- Myślę, że Wołyń będzie głosować za Juszczenką - przewiduje wicemer Łucka Anatolij Parchomiuk. - Ale Wołyń to milion mieszkańców, tyle co w samym Doniecku. O wyborze zdecyduje więc Kijów.

I decyduje. Już w południe sondaże wskazują, że Juszczenko nie ma szans, a do drugiej tury przejdzie Julia Tymoszenko i Wiktor Janukowycz. W tureckiej kawiarence nieopodal pryncypialnej alei Woli studentki ekonomii: Wala i Irena, złotowłose piękności, sączą coca-colę. Nogi do samego nieba, w dodatku uzbrojone w modne kozaki na kilkunastocentymetrowych obcasach. Mówią, że głosowały na milionera Tygipkę. - Pani Jula na przedzie? - upewniają się bez entuzjazmu.

Z ulic Łucka, jak każe prawo, dawno zniknęły wyborcze plakaty osiemnastu kandydatów. Ale Julia Tymoszenko, lokomotywa pomarańczowej rewolucji sprzed pięciu lat, dziś porywająca wielu populistka - została na okładce "Fokusa", wystawionej w formie kilku ulicznych billboardów.

A przy półce z kosmetykami w supermarkecie Tam-tam Nadia Polejsiuk, księgowa, zwolenniczka Partii Regionów, uzasadnia swój wybór: - Janukowycz to człowiek, który będzie bronić interesów młodych i starych. Młodzieży chce dać miejsca pracy, dlatego broni wielkiego biznesu i oligarchii. A seniorom chce podnieść emerytury - reklamuje, gestykulując z wdziękiem i wtedy jej nowiutkie tipsy wydają się jeszcze dłuższe. - Co miesiąc płacę za nie 110 hrywien - wyjaśnia. Nadię stać na manikiurzystkę, bo po południu pracuje dodatkowo w biurze rozrachunkowym.

W lokalu wyborczym w pobliżu politechniki rodzina Hwyszczunów w komplecie. Mykoła - docent, wykładowca na uczelni, Irena wychowuje dwójkę dzieci. Głosowali za Julią, bo energiczna i dała becikowe - za drugie dziecko 25 tysięcy hrywien, za trzecie 50. - Nie jesteśmy jeszcze w Unii, ale nie mam kompleksów - uśmiecha się. - Pracowałem w Holandii, na uniwersytecie i byłem tam szanowany jako dobry fachowiec.

Tego samego Mykoła pragnie dla Ukrainy. Szacunku. Żeby granice były otwarte i nikt nie dzielił ludzi na tych, co z Europy i tych, co zza wschodniego kordonu - podkreśla z godnością.

- Już nie tak ostre są podziały na Ukrainę Juszczenki i Janukowycza. Jest ta trzecia: Julia Tymoszenko - komentuje znany ukraiński publicysta Wlodymyr Łys . - Ale tak naprawdę Ukraina potrzebuje nowej twarzy. Stare się zużyły. Ludzie nie nabiorą się już na frazesy.

Popołudnie. W ukraińskiej TV liderzy powtarzają wyborcze hasła, a na ławce obserwatorów w lokalu koło politechniki Belma Delkic z Bośni, prawniczka, jedna z 2440 zagranicznych obserwatorów, którzy śledzą ukraińskie wybory, opiera się spokojnie o ścianę. Głosowanie przebiega prawidłowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski