Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lud i jego zwyczaje w dawnej Guberni Lubelskiej. Nie wszyscy poddali się marazmowi

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Miłość do ziemi zawsze była częścią chłopskiej tożsamości. To wzruszające zdjęcie wykonano w latach 60. ub. wieku. Widać na nim rolnika z okolic Zamościa
Miłość do ziemi zawsze była częścią chłopskiej tożsamości. To wzruszające zdjęcie wykonano w latach 60. ub. wieku. Widać na nim rolnika z okolic Zamościa Józef Duda, ze zbiorów APZ
„Gubernija Lubelska posiada w zachodniej i środkowej części ludność polską obrządku łacińskiego, gdy część jej wschodnio-południową zajmuje ludność ruska, dziś obrządku greko-wschodniego (...)” – pisał Oskar Kolberg. „Powierzchnia gubernii tej ukazuje w ogóle równinę, miejscami tylko pasmami wzgórz pofalowaną: wzgórza takie wznoszą się na nadbrzeżach Wisły, osobliwie koło Kaźmierza (pisownia oryginalna); pasmo jedno, odnoga daleka Karpat, wchodzi z Galicyi w okolice Tomaszowa: inne mniejsze idzie od zachodu ku wschodowi w pobliżu Szczebrzeszyna, Goraja i Frampola”.

Oskar Kolberg był wybitnym etnografem i folkorystą. W 1883 r. wydał pierwszy tom swojego dzieła pt. „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce”. Zawarte w tej księdze opowieści są poświęcone ludności żyjącej w owej dawnej, malowniczej Guberni Lubelskiej. Kolberg przyglądał się naszym włościanom i ich obyczajom. Wtórowali mu inni badacze i kronikarze.

Niezwykli sitarze

Według Kolberga w latach 80. XIX w. mieszkało w Guberni Lubelskiej pół miliona katolików, 200 tys. „głów” obrządku greko-wschodniego, ponad 200 tys. Żydów, 15 tys. ewangelików oraz niewielka liczba anabaptystów i mahometan. Ziemia była tam przeważnie „nader urodzajna”. Czym zajmowała się ludność? Ówcześni mieszkańcy żyli przede wszystkim z rolnictwa i hodowli zwierząt (głównie bydła), natomiast „przemysł i rękodzieła mniejszym (...) cieszyły się rozwinięciem”. Bogactwo przeplatało się ze skrajną nędzą. Uczony zauważył, że w Guberni Lubelskiej widywało się wspaniałe pałace i pyszne ogrody, jednakże wiejskie gospodarstwa w większości wyglądały ubogo. Nie wszędzie tak było.

„Sitarze biłorajscy (to) mieszkańcy Biłgoraja, trudniący się w większej części i oddawna wyplataniem sit gospodarskich, któremu to zajęciu wielce sprzyja miejscowość (w której mieszkają), – osobną pod pewnym względem utworzyli ludność fabryczną, osobną klassę mieszczańską, nie bez pewnych przymieszek obyczaju wiejskiego będącą” – zauważył uczony. „Wiele bowiem rodzin wiejskich z pobliskich siół, zachęconych przemysłu tego korzyściami, cisnęło się do miasta, łącząc się i wcielając powoli w biłgorajskie mieszczaństwo”.

W ten sposób wytworzyła się unikatowa kultura i obyczajowość XIX-wiecznego Biłgoraja. „Dobry byt sitarzy, wpłynął widocznie na wygodę ich mieszkań, znacznie większych niż wiejskie, a przytem ozdobniejszych i schludniejszych” – zauważył Kolberg.

Ubiór sitarzy był „bogaty i malowniczy”, a „wymowa czysta”, kwiecista, czasami wręcz... poetycka. Tak np. opowiadała Oskarowi Kolbergowi jedna z biłgorajskich kobiet o powodzie swojego smutku:

„Utraciłam córeczkę w roku trzecim, u niej były oczka jak dyjamenty, usteczka jak róża, ząbki jak perełki, włoski jak jedwab, płeć jak śnieżek, rozum nad wiek, pieszczoty najmilsze” – notował zdziwiony Kolberg.

Usposobienie raczej żywe

Jak nasi chłopi w drugiej połowie XIX w. wyglądali? „Włościanie dawnych (...) obwodów: Lubelskiego, Zamojskiego i części Krasnostawskiego, co do cech fizycznych nader mało różnią się od włościan zamieszkujących ziemie: Sandomierską i Krakowską” – zauważył Kolberg. „Wzrost ich w ogóle uważany, lubo za niski uchodzić nie może, niższym atoli jest cokolwiek od wzrostu sąsiadujących z nimi Mazurów i Rusinów. Włosy zwykle (noszą) zaczesane na czoło, nad oczami obcięte są na szerokość oblicza. Barwa włosów zarówno często ukazuje brunetów, szatynów jak i blondynów. Toż i oczy bywają tu czarne lub niebieskie”.

Twarze włościan rzadko miały kształt „ściągły”, częściej widywano oblicza „okrągłe”. Wszyscy mieli też podobno białą cerę, która jednak – na skutek opalenizny: stawała się śniada. Ich charaktery bywały różne. Jednak dało się zauważyć, że usposobienie mieli „raczej żywe”. Szczególnie działo się tak np. pod wpływem... gorzałki lub silnych emocji.

Nie wszystkie cechy się przybyszom podobały. Nasi włościanie bywali często dwulicowi, skłonni do nadmiernych pochwał, a potem... obmowy (zauważyło to kilku ówczesnych kronikarzy). Nawet złe rzeczy mówili jednak piękną, poprawną polszczyzną. Tak było także w okolicach Milejowa w pow. łęczyńskim.

„Czystość języka, pozbawionego nietylko drażniącego ucho, dziecięcej prawie natury szeplenienia na Mazowszu, ale i licznych tam bardzo idyotyzmów dyalektycznych – jest wzorową, w niczym nie różniącą się od pisemnej mowy naszej” – pisał w 1880 r. Edward Chłopicki na łamach Tygodnika Powszechnego”. „Gdyby nie leciuchny odcień przeciągania, przypominający śpiewność sąsiednich z za Wieprza Rusinów, – słysząc gdzieś z daleka rozhowor tutejszych wieśniaków, przypuszczać-by należało, że nie chłopi, ale ludzie klassy oświeceńszej prowadzą tę pełną wyszukanych słówek i gładkich frazesów rozmowę”.

Nie współgrało to z ogólnym „nieochędóstwem” włościan „w chacie i przyodziewce”. Niestety, brak higieny był na polskiej wsi codziennością. Wspominali o tym często ówcześni kronikarze.

„Piękne twarze dziewcząt i chłopców, poważne starców i ich połowic oblicza – w niedzielę tylko i doroczne święta nęcą oko przechodnia” – pisał dalej Chłopicki. „Przeciwnie w dni powszednie i przy robocie, – łachmany na grzbiecie, zabłocone nogi i nieumyte twarze stanowią zawsze prawie przykry kontrast z piękną ludu tego mową, urodą i wrodzoną w ruchach oraz obejściu się wykwintnością”.

Mieszkańcy naszego regionu byli według Kolberga „(ludem) nader religijnym w obserwowaniu przepisów kościoła”. Na tym przyglądaniu się ceremoniom i powierzchownej religijności często się jednak kończyło. Za to skłonność do guseł i zabobonów była wówczas powszechna.

„Wszystko złe jakie go (chodzi o lud) spotyka przypisuje działaniu wrogich mu sił nadprzyrodzonych, nie zaś własnej winie” – notował Kolberg. „Jeżeli chłopek wracając do domu potknie się na polu, wóz swój wywróci lub pijany będąc zbłądzi z drogi, już to pewno nabawił go tej przygody psotny djabeł, w różnych pojawiać się mogący postaciach (...). Wypadki podobne, opowiadane wśród gromady, zupełną u niej zyskują wiarę, bo są tylko stwierdzeniem dawniejszego w duszy wszystkich przechowywanego przesądu”.

Chłopi utwierdzali się nawzajem w przekonaniu o diabelskiej – szkodzącej ludziom – mocy. Mówili zwykle słysząc jakąś niesamowitą opowieści: „Toć to tato i dziaduś powiadali to samo”. Martwiło to światłych obywateli.

„Postęp obyczajowy nie jest widoczny” – czytamy w księdze Oskara Kolberga. „Nie chcą włościanie uznawać potrzeby oświaty i szkółki początkowe wiejskie nie zakładają się, a gdzie takowe są zaprowadzone, stoją prawie puste”.

Były jednak chlubne wyjątki, które zostały zauważone.

Książki w szafce

„Włościanie osiedleni w okolicy miasta Zamościa, w dobrach Ordynacyi Zamojskiej, okazują dążności (...) do polepszenia bytu materyalnego, ku czemu, jako warunki sprzyjające uważa się: dobra gleba ziemi klassy pszennej i bliskość miasta Zamościa, ułatwiająca korzystną sprzedaż produktów i dająca łatwość zarobkowania” – czytamy w wydanej w 1874 r. Encyklopedyi rolnictwa”. „W ogólności więc włościanie w tej okolicy mają się dobrze z wyjątkiem takich, którzy się oddają nałogowi pijaństwa, co jest bardzo upowszechnioną wadą”.

To dawało niezwykłe efekty. „We wsi Kalinowicach (pod Zamościem) znajduje się szkoła początkowa, kosztem samej wsi z pomocą właściciela dóbr Ordynacyi przed kilku laty wystawiona i utrzymywana, i przez dzieci wiejskie a nawet przez doroślejszą młodzież w dni niedzielne uczęszczana” – czytamy dalej w tym dziele. „Dobroczynny wpływ tego zakładu naukowego spostrzegać się daje na całej ludności wiejskiej: obyczajność tu jest większą jak w innych wsiach niemających szkoły: większa część młodzieży a nawet samych gospodarzy umie czytać i pisać; zaczem idzie, że i potrzebę porządniejszego życia uczuwają i poznają”.

Na uwagę zasługiwał zwłaszcza niejaki Michał Mazur, jeden z kalinowickich włościan, współorganizator miejscowej szkoły. Enceklopedya wychwala go niemal pod niebiosa.

„Może być śmiało przedstawiony za wzór do naśladowania dla tej klassy nowych obywateli kraju – czytamy w tym dziele. „Człowiek ten w sile wieku, prawdziwy tym włościanina usamowolnionego, bez żadnej pretensyi do naśladowania zwyczajów klassy średniej, odznacza się jednak dobrze zrozumianą wyższością wśród obywateli”.

Zachował się opis tej szkoły. Powstała ona w zwykłej chacie „na sposób włościański wystawionej”. W izbach były czyste, drewniane podłogi oraz „okna średniej wielkości” na zawiasach, co jak zauważono – umożliwiało ich otwieranie. Uczniowie oraz ich rodzice mogli korzystać z niewielkiego zbioru książek o treści religijnej, rolniczej i obyczajowej, który znajdował się w porządnie wykonanej, oszklonej szafce. Były tam także zapewne coraz bardziej popularne poradniki. W ten sposób dobry przykład promieniował na całą wieś.

Odświętną odzież ma porządną

„Łóżka porządne, pościelą z pierza schludnie usłane; kuferki olejno pomalowane i krzesełka domowej roboty, ale gładko i zgrabne odrobione” – zachwycał się autor Encykloprdyi rolnictwa”. „W życiu codziennem widzieć się także daje postęp umiarkowany. Nie licząc użycia dość częstego mięsnych potraw z domowych i kupnych zapasów, cukier i herbata dla przyjęcia gości przypadkowych i posiłku samych gospodarzy, znajduje się zawsze w zapasie, a naczynia fajansowe i szlanne przyjemną dla oka czynią zastawę”.

Nie wszyscy włościanie z Zamojszczyzny przyjmowali zmiany tak chętnie jak ci z Kalinowic, chociaż mieli taką możliwość. Iwan Gach z Księżpola wdrażał je bardziej... powściągliwie.

„Jakkolwiek Gach do zamożniejszych gospodarzy należy, wszakże w jego życiu zwłaszcza pod względem codziennej odzieży, pokarmu i napoju, trudno od zwykłych włościan dopatrzyć różnicy” – czytamy w „Encyklopedyi”. „Odświętną odzież ma porządną, na co dzień chodzi boso, w bieliznie i zwierzchniej płóciennej lub starej wełnianej sukmanie. (Na) pożywienie (jego) składają się, jarzyny, głównie kartofle i kapusta, tudzież kasza i potrawy mączne. W jednem chyba mieszkaniu znać mały postęp dobrobytem wywołany”.

Co dom Gacha wyróżniało?

Ściany z obrazami świętych

„W izbie (jego) znajduje się podłoga, rzecz nader rzadka u włościan, szafka na garnki z prostego drzewa lecz malowana olejno, pod oknem stół wielki z drzewa gruszkowego, stolarską robotą (wykonany): reszta sprzętów, ławy i łóżko prostą robotą (zrobione), jak u innych włościan” – wylicza „Encyklopedyia rolnictwa”. „Ściany zawieszone obrazami świętych, okazują wprawdzie większy stopień zamożności, ale bynajmniej gustu (gospodarzowi brakuje), czemu dziwić się nie można, bo do nabycia go włościanin czasu ani sposobności nie ma”.

Podobnie prezentowało się gospodarstwo niejakiego Szczepana Kozicy z Osuch w pow. biłgorajskim.

„Pomimo zamożności Kozicy, ani w pomieszczeniu, ani w odzieży, pożywieniu lub sprzętach nie przebija się dążność poczucia potrzeby ich udogodnienia lub nabycia porządniejszych” – czytamy w „Encyklopedyi”. „Wyjątek stanowi chyba wózek, raczej do bryczki niż do włościańskiego wozu zbliżony”.

Jak widać światły przykład przebijał się w Guberni Lubelskiej powoli, ale coraz bardziej skutecznie. Efekty były budujące, dawały nadzieję. Działo się tak dzięki coraz liczniejszym poradnikom, książkom oraz prasie.

Trzeba jednak pamiętać, że zabór rosyjski był miejscem gdzie większości mieszkańców żyło się trudno. Tak działo się także w XIX-wiecznej Guberni Lubelskiej. Na szczęście niektórzy włościanie nie poddawali się ogólnemu, narzuconemu przez Rosjan marazmowi.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski