Chodzi o nieuczciwych właścicieli prywatnych przedszkoli w Lublinie, którzy wyłudzają dotacje na widmowe dzieci. Dlaczego widmowe? Bo istnieją tylko na papierze, w rejestrze wychowanków, jako imię i nazwisko, na które płyną miejskie pieniądze.
Jedno z przedszkoli przez dwa lata pobierało w ten sposób dotację na dwunastu „papierowych” wychowanków. Strach pomyśleć, że również takim odrażającym cwaniakom niczego nieświadomi rodzice powierzają opiekę nad swoimi pociechami. Mam za to nadzieję, że lubelscy strażnicy miejscy okażą się porządnymi ludźmi i nie będą nas, mieszkańców miasta, obdzierać ze skóry za byle co, pod byle pretekstem. Mają bowiem przed sobą ciężkie zadanie - muszą zarobić w tym roku na mandatach aż 1,5 mln zł. To więcej niż rok temu, a wtedy mieli fotoradar, zwany maszynką do robienia pieniędzy. Ciekawe, czym ją teraz zastąpią?
Ludzie są różni
Teresa DrasZ jak różnych ludzi składa się świat - westchnęłam czytając tekst „Dwie dotacje na jednego przedszkolaka”. Jedni pomagają, inni na pomocy bezwstydnie żerują.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych”i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.
Zaloguj się lub załóż konto
Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.
Podaj powód zgłoszenia
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.