Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Luka popytowa. Komentuje Dr Mariusz Świetlicki

Dr Mariusz Świetlicki
Przyznam szczerze, że wyglądam jej z niepokojem już do kilku lat. Spoglądam przez witryny sklepowe, przeglądam półki, zaglądam do porównywarek cen i danych publikowanych przez urzędy statystyczne. I wciąż jej nie dostrzegam. Chodzi mi o inflację. I nie żebym bardzo tęsknił, wręcz przeciwnie. Zaskoczony jednak jestem szczerze, że tak długo nie przychodzi. Sprawdza się stara zasada w ekonomii, że nie ma praw uniwersalnych obowiązujących w każdych warunkach i w każdym czasie.

Gdy w latach siedemdziesiątych próbowano pobudzać rozwój gospodarczy na świecie dodrukiem pieniędzy, bardzo szybko zamiast wzrostu, mieliśmy sytuację, którą ekonomiści nazwali stagflacją. Dalej zastój w produkcji, za to rosnące ceny, płace, znów ceny, znów płace itd. itp. I nawet w krajach o stabilnej wydawałoby się sytuacji gospodarczej inflacja zaczęła osiągać kilkanaście procent. Zaczęto o niej pisać, analizować przyczyny i skutki. Najbardziej podoba mi się wciąż pojęcie „kosztów zdartych zelówek”, które przy okazji się pojawiło. Inne czasy, inne koszty. Gdy większość obrotu gospodarczego była realizowana w gotówce, a jej wartość szybko spadała, to trzeba jej było trzymać jak najmniej i częściej biegać do banku. Zelówki się zdzierały…

Tymczasem obecnie, po kryzysie 2008 roku, do gospodarki USA i Europy wpompowano olbrzymie ilości pieniędzy, które zgodnie z wcześniejszymi teoriami ekonomii już dawno powinny wywołać olbrzymią inflację. Nic z tego. Rosną wprawdzie ceny aktywów, akcje są znów najdroższe w historii, ale ceny dóbr konsumpcyjnych zachowują się bardzo stabilnie. Także presja płacowa nie przewyższa zmian w wydajności pracy. Zachowujemy się zupełnie inaczej niż czterdzieści lat temu.

Dlaczego? Pewnie Nobla otrzyma ten, kto to precyzyjnie wyjaśni i stworzy jakiś zgrabny model. Który, swoją drogą, za następne kilkadziesiąt lat będzie już tylko niewiele wartą historią. Faktem jest natomiast, że rynki zachowują się bardzo elastycznie i zamiast rosnącej inflacji mamy zamykanie się tzw. luki popytowej. W wyniku wcześniejszych inwestycji i rozwoju technologii, przy spadku produkcji wywołanej kryzysem, powstają wolne moce wytwórcze w gospodarce. Produkcja potencjalna jest wyższa od faktycznie realizowanej. I to jest właśnie luka popytowa. Rosnący popyt ją zapełnia, rośnie zatrudnienie, lepiej wykorzystujemy infrastrukturę i technologię. A ceny są stabilne. Tyle teoria, tylko dlaczego raz, gdy do gospodarki dołożymy pieniądze, zamyka się luka popytowa, a innym razem rosną ceny? Co o tym decyduje? W jakich warunkach, jakie zachodzą zmiany?

Mnóstwo pola do popisu dla naukowców! A ja, pewnie gdy już się przyzwyczaję do myśli, że inflacja nigdy nie przyjdzie, dostanę od niej porządnie w łeb…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski