Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Piszczek: Jestem pewien, że prędzej czy później Wisła wróci do ekstraklasy

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Łukasz Piszczek przyjechał do Krakowa, gdzie pełni rolę ambasadora turnieju Teqball World Series. Była zatem okazja do rozmowy z byłym reprezentantem Polski nie tylko o tej dyscyplinie sportu.

- Został pan ambasadorem krakowskiego turnieju Teqball World Series. Grał pan w ogóle kiedyś w teqball?
- Nie miałem jeszcze okazji, ale gdy wyleczę kontuzję, na pewno spróbuję swoich sił. Nie jest to jednak dla mnie całkiem nowa dyscyplina. Stoły do teqballa są np. w Borussii Dortmund. Widziałem je również ostatnio, gdy przebywałem na stażu w Southampton.

- Rozumiem, że w takiej sytuacji ani w pańskim obecnym klubie LKS Goczałkowice, ani w pańskiej akademii stołów do teqballa na razie nie ma?
- Jesteśmy w trakcie załatwiania stołów, bo to bardzo dobra dyscyplina, która dla zawodników może być treningiem uzupełniającym, kształtującym technikę.

- Proszę powiedzieć coś więcej o pańskiej kontuzji, o której pan wspomniał?
- Skręciłem staw skokowy w listopadzie. Trochę się to ciągnęło, więc w lipcu przeszedłem zabieg. Taki urok futbolu.

- Chce pan jeszcze wrócić na boisko?
- Jeśli zdrowie pozwoli, jeśli noga będzie w dobrym stanie, to będę chciał jeszcze pograć w Goczałkowicach.

- To trochę podobna historia jak u pana przyjaciela Jakuba Błaszczykowskiego, który też po kontuzji walczy z całych sił, żeby wrócić na boisko.
- Nie porównywałbym tego, bo Kuba jednak wciąż jest na profesjonalnym poziomie. Ja już ten etap swojej kariery zakończyłem. Ruszam się bardziej dla zdrowia i żeby pomóc mojemu macierzystemu klubowi.

- Skoro poruszyliśmy już temat Jakuba Błaszczykowskiego, to czy rozmawiacie o problemach, z jakimi boryka się ostatnio Wisła Kraków?
- Powiem szczerze, że nie rozmawiam z Kubą na temat pracy… Oczywiście wymienimy się krótko poglądami, ale nie jest to główny temat naszych rozmów.

- Nie wierzę jednak, że nie śledzi pan tego, co dzieje się w Wiśle?
- Tak, oczywiście, że śledzę, bo Kuba jest moim przyjacielem i zawsze będę mu kibicował. Nie zapominajmy, że gdyby nie on, to nie wiadomo jak potoczyłyby się losy Wisły. Na pewno nie byłoby temu klubowi łatwo. Może nie byłby dzisiaj nawet na centralnym poziomie i grał w III lidze jak moje Goczałkowice. Tego Wiśle na pewno nie życzę i cieszę się, że Kuba kilka lat temu podjął taką decyzję, żeby swojemu klubowi pomóc. Zawsze powtarzał, że chce wrócić do Krakowa na zakończenie kariery. I wrócił nie tylko jako zawodnik, ale ktoś, kto ten klub uratował przed upadkiem. Myślę, że o tym na pewno nigdy nie można zapominać. Wiadomo, kibice i media zawsze patrzą przede wszystkim na to, co jest tu i teraz. To jest normalne, bo każdy się na tym koncentruje. Powinniśmy jednak pamiętać, że bez pomocy Kuby Wisły nie byłoby nawet w tym miejscu, w którym obecnie się znajduje.

- Znacie się bardzo dobrze i pewnie powie pan, że Jakub Błaszczykowski nie podda się, dopóki Wisła nie wyjdzie ze swoich obecnych problemów sportowych?
- Jestem pewien, że prędzej czy później Wisła wróci do ekstraklasy. To bardzo zasłużony klub i jego miejsce jest w ekstraklasie. Tego jego życzę, a Kubie życzę, żeby nie obciążało go to wszystko tak mocno, bo wiem, że na pewno to przeżywa.

- Porozmawiajmy chwilę o reprezentacji Polski, bo zbliżają się mecze w Lidze Narodów, a i mundial w Katarze nadchodzi wielkimi krokami. Ma pan nadzieję na sukces w mistrzostwach świata czy raczej spokojnie podchodzi pan do sprawy?
- Nie mam najmniejszych przeczuć w tym momencie związanych z naszą kadrą. Widzieliśmy jednak, że ostatnio nasi koszykarze potrafili na mistrzostwach Europy sprawić miłą niespodziankę. Życzyłbym zatem sobie i wszystkim kibicom, żeby naszą piłkarską reprezentację również było stać na coś takiego. Wiadomo, że w futbolu ten balonik jest zawsze bardziej napompowany, ale to już taki urok tego sportu. Każdy ma duże oczekiwania. Jesteśmy narodem, który kiedyś odnosił sukcesy na mistrzostwach świata i każdy by chciał znów doczekać się medalu, ale też musimy wziąć pod uwagę, że od tamtych czasów piłka mocno się zmieniła i jest dużo krajów na dużo wyższym poziomie niż my. Nikt jednak nie zabroni nam marzyć, a w sporcie czasami tak bywa, że jak zbierze się grupa rozumiejących się ludzi, będzie to dobrze poukładane, to tak jak pokazali koszykarze, można sprawić niespodziankę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukasz Piszczek: Jestem pewien, że prędzej czy później Wisła wróci do ekstraklasy - Gazeta Krakowska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski