Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łuny palonych wiosek. Operacja „Werwolf” na Zamojszczyźnie

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
1943 rok. Wysiedlenia z powiatu biłgorajskiego
1943 rok. Wysiedlenia z powiatu biłgorajskiego Archiwum Państwowe w Zamościu
Niemiecka Akcja "Werwolf" była niezwykle okrutna. Zamordowano ponad 1 tys. mieszkańców Zamojszczyzny. Ponadto z domów wygnano mieszkańców 171 wiosek. Niebawem uroczystości upamiętniające to wydarzenie z czasów II wojny światowej odbędą się m.in. w Łukowej. Wspominane będą też w Szarajówce (gm. Łukowa).

Wielka akcja wysiedleńczo-pacyfikacyjna na Zamojszczyźnie rozpoczęła się jeszcze w 1942 r. Spotkała się jednak z silną reakcją polskiego podziemia. Dochodziło do licznych starć, nawet do otwartych bitew z Niemcami (np. pod Wojdą czy Zaborecznem). W efekcie okupanci musieli na jakiś czas przerwać wysiedlenia regionu. Jednak ruszyły one ponownie – ze zdwojoną siłą – 23 czerwca 1943 r. Tej nowej, brutalnej operacji nadano kryptonimem "Werwolf" (wilkołak). Przeprowadziła ją m.in. 154 i 174 dywizja Wehrmachtu (w sumie było to ok. 10 tys. żołnierzy), kilka batalionów policji oraz zmotoryzowane oddziały niemieckiej żandarmerii. Działania okupantów były wyjątkowo brutalne. Miały na celu - jak pisano - "całkowite oczyszczenie terenu z Polaków". Nasze miejsce na Zamojszczyźnie mieli zająć niemieccy i ukraińscy koloniści. Te brutalne wydarzenia będą wspominane w niedzielę (4 lipca) podczas uroczystości w Łukowej, a potem w pobliskiej Szarajówce.

- Wiele naszych rodzin ucierpiało podczas niemieckich akcji pacyfikacyjnych i wysiedleńczych. Takie rany są naprawdę trudne do zagojenia - podkreśla Stanisław Pokarowski, sekretarz gminy Łukowa. - Także dlatego te uroczystości są dla nas tak ważne. I wzruszające.

Wściekłe spojrzenia oprawców

Jan Karasiński obserwował pacyfikację wiosek: Majdan Nowy, Majdan Stary, Króle Stare oraz miejscowości Zynie. Swoją wstrząsającą relację przesłał w 1963 r. do "Wrocławskiego Tygodnika Katolików". "Wstał świt 24 czerwca 1943 r. Mieszkańcy wsi Króle Stare prawie całą noc nie spali. Coś zaczynało się dziać, bo z bliskiej szosy Tarnogród – Biłgoraj słychać było huk motorów samochodowych i głośnie nawoływanie w różnych językach (...)" – czytamy w relacji Jana Karasińskiego. "Kiedy rozwidniło się, zauważyliśmy rozstawione wzdłuż przeciwnego brzegu rzeki Tanwi".

We wsi Króle Stare (gm. Księżpol) mieszkały 52 rodziny. Jak wspominał Jan Karasiński tylko pięć z nich było wyznania rzymskokatolickiego. Resztę stanowili wyznawcy prawosławia. W okolicach tej miejscowości Niemcy rozstawili liczne posterunki. "Ok. godz. 18 artyleria ustawiona w pobliskich zaroślach zaczyna ostrzeliwanie najbliższej wsi Majdan Nowy, odległej od Króli Starych o 2 km (...). Po kilkunastu salwach Majdan Nowy stanął w płomieniach" – notował Jan Karasiński. "Wtedy Niemcy ruszają gęstą tyralierą do płonącej wsi. Z mieszkańców tylko część zdążyła uciec. Pijani Niemcy strzelali do wszystkich napotkanych i podpalili budynki stojące na uboczu".

Straty były potworne. "Zapada wieczór, wieś się pali, widać wielką łunę i słychać pojedyncze strzały. Za kilka dni, po odejściu Niemców (z Majdanu Nowego) okazało się, że zamordowali we wsi 57 osób, w tym kobiety, dzieci i starców" – czytamy w relacji Karasińskiego. "Do naszej wsi na razie nie przyszli, ale pomimo to postanawiamy na noc udać się do lasu, zabierając bydło i ręczne pakunki".

Tam mieszkańcy przeczekali także następny dzień. Nie wszyscy tak zrobili. I zapłacili za to najwyższą cenę. Ukryci w lesie ludzie dowiedzieli się, iż Niemcy zastrzelili wówczas Magdalenę Ksiądz, żonę sołtysa Króli Starych, Annę Psiuk oraz Piotra Kulaszę, który pasł bydło na swojej łące. Postrzelona została także Anna Żerebiec oraz jej mąż Michał, miejscowy gajowy. Nie tylko.
Z rozstawionych co 100 metrów posterunków Niemcy strzelali do wszystkiego co się w Królach Starych ruszało: także do... kur, psów, ptaków i okolicznych kotów.

"Nadchodzi druga noc spędzana w lesie. Straszna noc. Leje deszcz, krowy ryczą, dzieci i kobiety płaczą (...)" – czytamy dalej w relacji. "W nocy zauważamy łunę nad naszą wioską (...). Okazało się, że (Niemcy) dla zabawy wystrzelili pociski zapalające na budynki Jana Chyły. Rodzina Chyły była w lesie, tylko on pozostał pilnować gospodarki. Oprócz zabudowań (...) spaliły się 3 krowy, jałówka, 2 wieprze, nie licząc drobiu i narzędzi rolniczych. Chyła ratując dobytek, uległ poparzeniom i po kilku dniach zmarł w szpitalu w Tarnogrodzie".

Po pewnym czasie okazało się, że także w lesie nie było już bezpiecznie. "Rozeszła się wieść, że przez las idzie tyraliera niemiecka i kogo napotkają – zabijają na miejscu. Wróciliśmy więc pod ostrzałem do wsi" – wspominał Jan Karasiński. "O godz. 14 wpadli do naszej wsi Niemcy. Grupami, automaty w rękach, za pasem granaty. Rękawy mundurów i koszul podwinięte. Brudni, nieogoleni, ze złymi i wściekłymi spojrzeniami".

Niemcy sprawdzili dokumenty mężczyzn. Dali im spokój. Nie na długo.

Pisk i płacz dzieci

"Zewsząd dochodzą wiadomości o okrucieństwach niemieckich" – pisał w swoich wspomnieniach pan Jan. "W nocy widać łuny palonych osiedli, słychać gęste serie wystrzałów, a z szosy szum motorów aut, wywożących ludzi do obozów".

3 czerwca 1943 r. okupanci okrążyli pobliski Majdan Stary. Zabudowania zostały podpalone, a potem oprawcy w niemieckich mundurach przeprowadzili pacyfikację tej miejscowości. "Część wyłapanych ludzi mordują na miejscu, innych wiążą grupami drutem kolczastym za ręce i dopiero rozstrzeliwują" – pisał (w czasie teraźniejszym) Jan Karasiński. "Dwa dni trwa to makabryczne polowanie. Wyłapują ludzi w piwnicach, krzakach, zbożu. Kiedy już oddziały niemieckie nie znajdują żywych, opuszczają ze śpiewem zgliszcza wsi i udają się na (...) przeszukiwanie lasów w trójkącie: Biłgoraj – Józefów – rzeka Tanew".

Według Jana Karasińskiego Niemcy zamordowali w Majdanie Starym 83 mieszkańców tej wsi (inne źródła szacują liczbę ofiar na 56 do 77 osób). Następnego dnia (4 lipca) hitlerowcy ponownie pojawili się w Królach Starych. Tym razem doszło do masakry. Zabito pięciu mieszkańców wsi. W sąsiedniej miejscowości Zynie hitlerowcy zamordowali natomiast 70-letniego Franciszka Karczmarczyka (inni mieszkańcy tej miejscowości zdołali wcześniej uciec).

Niebezpiecznie było także w Zamościu oraz innych miejscowościach.

"Najpierw nas wykończą, a potem was – te słowa żydowskie zaczynają się sprawdzać z coraz większą wyrazistością" – pisał w swoim dzienniku 30 czerwca 1943 Adam Mastaliński z Zamościa. "Widziałem transport kilkunastu aut ciężarowych pędzących w kierunku „drutów". Były przepełnione wyłącznie mężczyznami schwytanymi w Krasnobrodzie. Zauważyłem wśród nich dobrych znajomych, urzędników z gminy: kierownika mleczarni, urzędnika do kolczykowania bydła itp. – ludzi pracujących dla Niemców. I to nie pomogło...".

Według Mastalińskiego Niemcy z Zamościa widząc te transporty, mówili, że wszyscy aresztowani to bandyci. Tacy ludzie nie zasługiwali według nich nie tylko na wolność, ale nawet na życie. W ramach akcji "Werwolf" zamordowano ponad 1 tys. osób. Wiele z nich zostało rozstrzelanych podczas pacyfikacji wiosek oraz na zamojskiej Rotundzie. Ponadto z domów wygnano mieszkańców 171 miejscowości.

Taki los spotkał w sumie kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Zamojszczyzny (szacuje się, iż mogło być nawet 60 tys. wysiedlonych). Ci ludzie trafiali do obozów przejściowych w Zamościu i Zwierzyńcu, a stamtąd do obozów koncentracyjnych, na roboty przymusowe do III Rzeszy lub m.in. do tzw. wsi rentowych na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Akcję nadzorował Odilo Globocnik, dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim. O tym jakie były jej zamierzenia, dowiadujemy się z jego obszernej notatki z 1 lipca 1943 r. Możemy ją odnaleźć w słynnym zbiorze dokumentów polskich i niemieckich pt. "Zamojszczyzna – Sonderlaboratorium SS".

Ludność zostanie usunięta

"W toku akcji zabezpieczającej Werwolf I ewakuowano miejscową ludność z obszaru nieco na zachód o punktów: obszar zasiedlenia (...) Biłgoraj – Tarnogród, na zachodzie granica dystryktu, na południu aż do Bełżca i stamtąd wzdłuż szosy przez Tomaszów do Zamościa, aż po południową granicę obszaru zasiedlenia" – czytamy w tym dokumencie.

"Część ziemi leżąca na południe od lasu biłgorajskiego będzie przekazana Ukraińcom (...), sam las biłgorajski zostanie całkowicie wysiedlony i nie będzie ponownie zasiedlony (...) na zwolnionym terenie, na południe od dotychczasowego obszaru osiedleńczego Zamość – będzie można osiedlić tylko volksdeutschów i Niemców z pochodzenia". Co miało być dalej? "W toku akcji Polacy zostaną także wysiedleni z miast Tomaszowa i Zamościa, a na ich miejsce osiedli się Niemców" – pisał Globocnik. A następnie m.in. czytamy: "Ludność tego obszaru (...) zostanie usunięta. Przekaże się do Rzeszy ok. 30 tys. robotników. Tereny otaczające (nowy) niemiecki obszar osiedleńczy, zostaną zajęte przez Ukraińców, którzy w pewnej mierze utworzą przedpole: są oni bardziej ugodowo nastawieni do Niemców".

Adam Mastaliński widział częściową realizację tych zamierzeń na własne oczy. Był tym zdruzgotany. "Jedno szaleństwo idzie za drugim (...). Wszystko jest zwożone za druty (chodzi o obóz przejściowy w Zamościu) jak stoi, bez prawa zabrania czegokolwiek" – notował w swoim dzienniku pod koniec czerwca 1943 r. "Zwożą autami i pociągami, przeładowanymi dosłownie tak, że usiąść nie można, trzeba stać. Wagony, oczywiście towarowe, są zabite deskami tak, że ludzie nie widzą świata. Pisk i płacz dzieci, jęki i szlochanie dorosłych, wszystko tworzy rozdzierający, niesamowity widok godny „nowej" Europy".

Akcja "Werwolf" została na szczęście zawieszona w lipcu 1943 r. Dlaczego? Niemcy musieli zająć się coraz trudniejszymi zmaganiami z ZSRR na tzw. froncie wschodnim. Wysiedlenia planowali dokończyć po wojnie. Ich sytuacja jednak powoli zmieniała się. "Na wschodzie trwa proces wykrwawiania się obu stron w kolosalnych rozmiarach" – czytamy w dzienniku Adama Mastalińskiego pod datą 15 sierpnia 1943 r. . "Ofensywa sowiecka do tej pory nie przyniosła widocznych rezultatów terenowych. Może jednak coś przyniesie...? Warto byłoby, żeby bolszewicy odpędzili Niemców do linii Dniepru".

O niemieckiej akcji „Werwolf” nigdy na Zamojszczyźnie nie zapomniano. Niebawem odbędą się uroczystości patriotyczno-religijne, które przypomną o jej ofiarach. Zaplanowano je w niedzielę (4 lipca) kościele parafialnym w Łukowej. Msza rozpocznie się o godz. 10. Następnie zaplanowano złożenie kwiatów pod miejscowym pomnikiem wysiedlonych. 12 lipca odbędą się także uroczystości w Szarajówce w gm. Łukowa. Tam doszło do niebywałej tragedii jeszcze 18 maja 1943 r. Wieś została wówczas spacyfikowana przez niemiecką żandarmerię wspieraną przez członków ukraińskiej policji. Mieszkańców spędzono na główny plac i poddano brutalnym przesłuchaniom (oprawców interesowała działalność okolicznych partyzantów). Następnie zgromadzonych zapędzono do kilku zabudowań, które zostały podpalone. Żywcem spłonęły 58 osób, w tym 30 dzieci.

– Ta zbrodnia określana jest jako najokrutniejsza na Zamojszczyźnie w czasie II wojny światowej. Tak pisał o niej prof. Jerzy Markiewicz – mówi Wiesława Kubów, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Łukowej. – Okoliczni mieszkańcy słyszeli straszne krzyki i piski palonych ludzi. Byli tym przerażeni. Wielu szukało schronienia w lesie. Uciekali przed siebie... O tej tragedii nie wolno nam zapomnieć.

Uroczystości rocznicowe rozpoczną się 12 lipca o godz. 10.30 w kościele parafialnym w Chmielku (gm. Łukowa). Po nich zaplanowano program artystyczny. O godz. 12 odbędzie się natomiast ceremoniał wojskowy na cmentarzu pomordowanych w Szarajówce. Tam zaplanowano także okolicznościowe przemówienia oraz m.in. wystąpienia członków rodzin osób pomordowanych.

od 12 latprzemoc
Wideo

Akcja cyberpolicji z Gdańska: podejrzani oszukali 300 osób

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski