Nie lubi, jak dziennikarze mówią do niej per "pani". Nie zmieniła się. Wciąż jest tą samą Madzią vel Karolkiem, która najchętniej spędza czas grając z tatą w piłkarzyki. Coraz bardziej lubi jednak spódnice...
Był rok 2010. Trzecia edycja popularnego programu "Mam talent". Gdy na scenę weszła niepozorna piegowata 11-latka nic nie zapowiadało jej ogromnego sukcesu. A potem zaśpiewała "Niczego nie żałuję" z repertuaru Edyty Geppert i stało się jasne, że reprezentantka Niedrzwicy Dużej, o której prawie nikt wtedy w Polsce nie słyszał, musi wygrać!
- To było dla mnie coś niesamowitego - mówi dzisiaj Magda. - Zgłosiłam się do programu, bo chciałam zobaczyć, jak to jest w świecie telewizji. Chciałam też się dowiedzieć, czy mam talent i czy mogę wiązać swoją przyszłość z muzyką. Rodzice zawsze przecież mówią, że ich dziecko śpiewa pięknie, a ja chciałam bardzo obiektywnej oceny.
Decyzja o występie była samodzielnym i niezwykle zaskakującym rodzinę dziewczynki wyborem. Gdy starsze siostry Magdy ćwiczyły w domu przed lekcjami śpiewu, a nastolatka się do nich przyłączała, zawsze po paru frazach słyszała: "Przestań ryczeć".
- Siostry mówiły, że mam zbyt donośny i charczący głos - przyznaje Magda. - A ja wtedy w płacz i biegłam do mamy poskarżyć się, że nie pozwalają mi śpiewać.
- Kiedy dowiedziałam się o "Mam talent" byłam przerażona - przyznaje Barbara Welc, mama Magdy. - Bałam się o psychikę córki. Wiedziałam, że negatywne komentarze mogą zostawić na dłuższe lata ślad w jej psychice. Ale Madzia obiecała mi, że się nie załamie. I się nie załamała, bo wygrała.
Radości ze zwycięstwa towarzyszył czek na 300 tys. zł. W programie Magda powiedziała, że pieniądze przeznaczy na budowę domu.
- 20 października będziemy świętować rok od momentu wprowadzenia się do naszego nowego ślicznego domku, który stoi sto metrów od centrum Niedrzwicy - mówi Magda. - To wspaniałe miejsce.
Dziewczyna zakochana jest w swojej rodzinnej miejscowości. Mówi, że nawet jeśli uda jej się odnieść ogromny sukces nie wyprowadzi się z Niedrzwicy.
- Uwielbiam mój dom. Jest spokojnie jak na wsi. Jak wstaję rano, to słońce świeci tak pięknie... Nie ma ryczących samochodów i tłumów - mówi. - Uwielbiam spokojną roślinność. Spacery po lesie, zwłaszcza jesienią i wiosną oraz oglądanie pól pokrytych złotymi kłosami lub rzepakiem.
- Masz romantyczną duszę?
- Zawsze byłam wrażliwa - przyznaje Magda. - Ale jestem też taką "chłopaczarą". Od małego biegałam z chłopakami. Wolę z nimi przebywać, bo lepiej się dogadujemy. Wszystko dlatego, że mamy podobne zainteresowania: samochody i sport.
Po tym, jak w rodzinie Welców przyszły na świat dwie córki, trzecie dziecko miało być synkiem - Karolkiem.
- A tu pojawiłam się ja - śmieje się Magda. - Coś w tym jednak jest. Zamiast bawić się lalkami zawsze wolałam spędzać czas z tatą. To on mnie wszystkiego uczył: gry w badmintona i w nogę. Chętnie pomagałam mu też w garażu. Wracałam cała w smarach. A potem oglądaliśmy w telewizji mecze.
Jednak ulubioną dyscypliną sportu Magdy jest... boks. Nawet w trzeciej klasie podstawówki, w wypracowaniu na temat "Kim zostanę, gdy dorosnę", napisała, że będzie bokserką.
- Dziś mnie to śmieszy. Zaczynam lubić chodzić w sukienkach i spódnicach, ale wciąż mam czas na sport z tatą - mówi Magda.
Czasu jest jednak coraz mniej. Po programie "Mam talent" poszła do gimnazjum muzycznego w Lublinie. Uczy się gry na flecie poprzecznym i fortepianie. Uczęszcza też na prywatne lekcje śpiewu i emisji głosu. Wciąż szuka również sponsora, który mógłby je opłacać. Czas ma zajęty od świtu do nocy. Czasami wychodzi z domu przed 6 rano, a wraca po 20.
- Oprócz tego pracuję nad autorską płytą. Niedawno wyszedł pierwszy singiel "Kasety mamy" - chwali się.
- Kiedy będzie płyta? - pytam.
- Nie wiem - przyznaje. - Wciąż szukam repertuaru. Zastanawiam się nad tekstami i muzyką. Gdy znajdę ciekawy tekst analizujemy go z całą rodziną. Zastanawiamy się, czy do mnie pasuje.
Płyta ma być dowodem poszukiwań i fascynacji muzycznych nastolatki. Magda słucha wszystkiego. Wiele zależy zresztą od jej nastroju i chwili. Dobremu humorowi często towarzyszy polski rock. Melancholii - ballady.
- Czasami muzykę podrzucają mi znajomi. Bywa, że najpierw coś mi się nie podoba, a potem mówię: "Coś w tym jest". Tak samo jest z moją płytą. Nie chcę, żeby powstawała na szybko. Chcę być zadowolona z całości. Nie będzie tak, że jak mi się nie będą podobały dwa utwory, to przymrużę oko. Nie. Wszystko ma być tak, jak zaplanowałam - dodaje Madzia.
Muzyka towarzyszy jej cały czas. Śpiewa sprzątając, myjąc się, chodząc po domu.
- Rodziców to nie denerwuje?
- Bywa, że się wściekają. Bardzo denerwuje ich też pukanie palcami po stole - przyznaje Magda. - A ja to robię nieświadomie. To projekcja palców biegających po klawiaturze fortepianu.
Oprócz muzyki, spacerów po lesie, szalonych spotkań z przyjaciółmi i szukania (odpowiedniej! - podkreśla Magda) miłości, jej życie wypełniają filmy.
- Uwielbiam komedie romantyczne - mówi Magda. - Książek za bardzo nie lubię. Nie mam do nich cierpliwości. Po dwóch godzinach filmu wiem, że jest happy end. A jak widzę 500-stronicową książkę to przeczytam dwie pierwsze strony lub wstęp i stwierdzam, że wolę obejrzeć film - przyznaje nastolatka.
Czy życie finalistki "Mam talent" układa się idealnie? Magda przyznaje, że raz jest lepiej, raz gorzej. Wygrana przyniosła ze sobą też gorycz.
- W mojej rodzinnej miejscowości jest też zawiść - mówi. - Na początku wszyscy mi kibicowali. Potem nie było już tak pięknie. W szkole były osoby, które, gdy gasły światła kamer, przestawały się do mnie odzywać. Jakoś to jednak przeżyłam. Stwierdziłam, że nie będę ze swojego talentu i możliwości rezygnowała tylko dlatego, że ktoś z zazdrości lub z zawiści chce mnie zniszczyć.
Prawdziwi przyjaciele zostali. Wśród nich Jagoda, z którą poznały się w pierwszej klasie szkoły muzycznej i polubiły tak, że dziś mieszkają wspólnie u Magdy.
- Jagoda to moja bratnia dusza i osoba, z którą mogę porozmawiać o ukochanej muzyce - mówi Magda. - Mamy wiele wspólnych tematów i razem bębnimy palcami po stole.
- Gdy wydasz płytę, pojedziesz w trasę koncertową?
- Być może - uśmiecha się nastolatka.
- Mama puści córkę w trasę? - dociekam.
- Mama pojedzie ze mną - odpowiada Magda.
- Jest nadopiekuńcza?
- Nie. Jest taka jak ma być. Jest najlepszą mamą na świecie i wspaniałą przyjaciółką. Zresztą rodzina jest dla mnie najważniejsza. Czy jest dobrze, czy źle trzymamy się razem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?