Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Kursa pisze o Kraśniku. Główny cel: Rozbawić czytelnika

Sandra Michalewska
Małgorzata Kursa
Małgorzata Kursa Sandra Michalewska
Małgorzata Kursa napisała już pięć książek o Kraśniku i szykuje kolejne. W tym mieście mieszka od dziecka, kocha je i zna od podszewki. Z autorką lokalnych bestsellerów rozmawia Sandra Michalewska.

Akcja wszystkich Pani powieści, w tym ostatniej - "Ekologicznej zemsty" - rozgrywa się w Kraśniku. Jak doszło do tego, że urodzona na Rzeszowszczyźnie Małgorzata Kursa pisze o podlubelskim miasteczku?
W Kraśniku mieszkam od dziecka. Rodzice dostali tu nakaz pracy i mieszkanie, chodziłam tutaj do kolejnych szkół, a potem pracowałam. A ponieważ znam miasto od dziecka, to o jakim innym miałabym pisać?

W "Ekologicznej zemście" Malwina i Eliza pokazują, że wandale im niestraszni. Jakie jest przesłanie książki?
Nigdy się nad tym nie zastanawiam. Piszę po to, żeby rozbawić czytelnika. To mój cel nadrzędny. W moich książkach cały humor wynika nie tylko z sytuacji, ale i z gry słów. Swego czasu bardzo fascynowała mnie Joanna Chmielewska, wychowywałam się na jej poczuciu humoru. Myślę, że mam podobne spojrzenie na świat jak ona. Śmieszą mnie rzeczy, na które przechodzień nie zwróciłby uwagi. A ja wyłapuję je natychmiast na ulicy, w sklepie. I to wszystko wpycham do książek. Nie wymyślam sobie żadnego przesłania. Po prostu, jeśli coś mnie denerwuje, albo coś mi się podoba, chcę to pokazać. Tyle, że ze swojego punktu widzenia. Tym razem nie podobają mi się wandale i łobuzy, i to chyba dobrze. Podejrzewam, że większości ludzkości się nie podobają.

Gdyby miał zostać wydany audiobook "Ekologicznej zemsty", kogo widziałaby Pani w roli lektora?
Nie chcę robić przykrości pani Lissner, bo zdaje się, że wszystkie audiobooki z serii czyta właśnie ona. Gdybym miała prawo wyboru, to, hmm… to jest trudne pytanie. Pamiętam, że ogromne wrażenie zrobiły na mnie książki czytane w "Lecie z Radiem". To były albo "Boczne drogi", albo "Studnie przodków" Joanny Chmielewskiej. Czytała je śp. Irena Kwiatkowska. Ja leżałam na biurku i płakałam ze śmiechu. Ona czytała to niesamowicie poważnie. To był majstersztyk. Gdybym miała decydować, wybrałabym Danutę Stenkę - ma cudowny głos, a Judytę w jej wykonaniu pokochałam. Ale to takie moje osobiste mrzonki…

A na kim wzoruje Pani bohaterów swoich książek?
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. To nie są jakieś konkretne osoby. Często spotykam w mieście ludzi, którzy coś sobie opowiadają. Wyłapuję jakieś zaskakujące wypowiedzi i czasami wokół nich coś zaczyna się budować. Wtedy dopiero wyobrażam sobie jakąś postać. Malwinę i Elizę "zobaczyłam", przechodząc przez nasz park. Natomiast administracyjna otoczka i ten kraśnicki, polityczny sos są, niestety, autentyczne.

Dwie kwestie szczególnie Panią złoszczą: głupota i polityka. Dlaczego?
Dlatego, że ostatnio polityka i głupota kojarzą mi się ze sobą. Nie umiem ich rozgraniczyć. Kiedy oglądam telewizję i słucham tego, co mówią politycy, od razu łapię za pilota i przełączam na inny kanał. Wolę nie oglądać, nie słuchać - wtedy jestem zdrowsza. W Kraśniku mieszkam od lat i doskonale znam jego małomiasteczkową mentalność. Wiem, jak wszystko się kłębi i toczy po swojemu - to taki tygielek, w którym ciągle wrze. Kiedyś sama byłam na świeczniku, bo mój ojciec był dyrektorem fabryki. Dokładnie wiem, jak to działa: jak ludzie czegoś nie wiedzą - to sobie dopowiedzą. Dlatego mam dosyć, już mi się nie chce. Wolę stać z boku - nie chodzę i nie opowiadam, jak to jest źle. Wyciągam wnioski, by wiedzieć na kogo później zagłosować.

Wracając do literatury - czy utożsamia się Pani z którymś z bohaterów swoich książek?
Najbliżej mi chyba do Marty. Wydaje mi się, że jestem takie samo cielę jak ona (śmiech). I pewnie ta naiwność zostanie już ze mną do końca życia, bo uparcie wierzę, że jeśli sama jestem w porządku, to reszta świata też. Marta jest tak samo nastawiona. Uważa, że wszelkie zmiany należy zaczynać od siebie i bardzo się stara nikogo nie oceniać. A jeśli już, to na plus. Wiem, że to bardzo naiwne, ale wszelka agresja mnie przeraża.

Kontaktują się z Panią czytelnicy? Czy ich zdanie jest dla Pani ważne?
Oczywiście, że tak. Odkąd dziecko założyło mi profil na Facebooku, mam masę znajomych właśnie wśród czytelników. Są to ludzie w różnym wieku, różnej płci. Często wydłubują z treści coś, o czym zupełnie nie pomyślałam. Można powiedzieć, że dopiero od nich uczę się pisać. Na szczęście jestem już w tym wieku, że nie muszę nikomu schlebiać. Każdemu przyznaję prawo do własnego gustu.

Wydała Pani już pięć książek o Kraśniku. Pracuje Pani nad nową?
W tej chwili u wydawcy leżą dwie kolejne książki z akcją w Kraśniku. Jeśli tytuły się nie zmienią, kolejną powieścią będzie "Niespodziewany trup". Prawdopodobnie ukaże się w marcu albo w kwietniu. To poniekąd dalszy ciąg "Babskiej misji", bo tam też pojawi się Lukrecja, Łukasz i cała redakcja "Echa Kraśnika". Następna książka będzie z serii o Marcie. Poznamy losy dzieci Marty i Oleńki. Ponieważ jestem agresywna jedynie na papierze, mam zamiar rozprawić się z nieuczciwymi wydawcami. Podejrzewam, że bardzo dobrze mi to zrobi na samopoczucie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski