Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Max Mara, Burberry, Marc Aurel. Światowe marki z łukowską nitką

Sandra Michalewska
Siedzibę firmy i halę produkcyjną przeniesiono z centrum Łukowa do wsi Łazy
Siedzibę firmy i halę produkcyjną przeniesiono z centrum Łukowa do wsi Łazy materiały spółki
Włoska Max Mara, brytyjski Burberry czy niemiecki Marc Aurel - dla takich światowych domów mody pracują szwaczki z podłukowskich Łazów. Zakład zatrudnia 70 procent osób niepełnosprawnych.

Początki firmy były bardzo trudne. Gdy rozpoczęłam tu pracę jako zastępca prezesa, panie szyły tylko bieliznę pościelową. Z czasem zaczęliśmy wymieniać cały park maszynowy, a szwaczki uczyły się szycia prostych spodni. Nasz zakład się rozwijał, a ubrania z Łukowa były szyte m.in. na eksport do Danii - wspomina Zofia Żuk, prezes Łuksji, do niedawna łukowskiej firmy. Jakiś czas temu produkcję i siedzibę zakładu przeniesiono do strefy ekonomicznej w podłukowskich Łazach.

Historia Łuksji sięga lat 50. minionego wieku, kiedy inwalidzi wojenni założyli spółdzielnię. Nadano jej imię Franciszka Kleeberga, generała brygady Wojska Polskiego. Później do nazwy dołożono słowo "Łuksja" (od połączenia nazwy siedziby firmy - Łukowa - ze spółdzielczością). Litery "sj" były kiedyś umieszczone w firmowym znaku. Po co? Przede wszystkim dlatego, by skrótową nazwę stosować na metkach ubrań.

Zofia Żuk z firmą związana jest od przeszło 30 lat. - Ukończyłam technikum chemiczne w Lublinie, a po skończeniu studiów w SGH zostałam zastępcą prezesa ds. technicznych w Łuksji - opowiada. - W międzyczasie przekształciliśmy spółdzielnię w spółkę.
Prezes Żuk sama siebie nazywa "budowniczym zakładu". Gdy rozpoczynała pracę, spółdzielnia mieściła się w niewielkim budynku w centrum Łukowa. Żuk dobudowała tam przychodnię i przeniosła produkcję na piętra budynku. W zakładzie ustawiono park maszynowy z prawdziwego zdarzenia, co było furtką do produkcji bardziej ekskluzywnej odzieży.

Dziś Łuksja szyje niemal wszystkie elementy damskiej garderoby. Od spódnic i sukienek przez spodnie, żakiety, kostiumy, kurtki i płaszcze. To ubrania głównie dla eleganckich pań w średnim wieku - typowych bizneswoman. Na co dzień firma współpracuje ze światowymi domami mody - od włoskiej Max Mary, brytyjskiego Burberry, niemieckiego Marca Aurela po francuską Isabel Marant.

Jak udało się namówić światowe marki do współpracy z Łuksją?

- Bazujemy na świetnej jakości szycia, dobrym transporcie ubrań, podczas którego nie ulegają one zgnieceniu czy zawilgoceniu i bardzo dobrze wyposażonym parku maszynowym. Ale dla zachodnich firm wartość ma także co innego. Na przykład Burberry w ogóle nie szyje ubrań w Chinach i w innych państwach, w których wyzyskuje się ludzi. Mają dużą komórkę społecznej odpowiedzialności. Biorą pod uwagę warunki, w jakich pracują pracownicy, karty pracy, terminowość wypłat, a nawet zaopatrzenie apteczek w hali produkcyjnej. Podczas takich audytów sprawdzają niemal wszystko, a my wypadamy po prostu najlepiej - dodaje Zofia Żuk.

Działalność firmy skupia się na branży odzieżowej, choć nie zawsze tak było. - Kiedyś produkowaliśmy jeszcze tekturowe opakowania. Aktualnie próbujemy promować własną markę - "Belle Femme" (piękna kobieta - dop. red.) - dodaje prezes Żuk.

W ubiegłym roku przychody firmy wyniosły ok. 6 mln zł. - Może nie jest to zawrotna kwota. Każdego roku balansujemy na niewielkim zysku - przyznaje przedstawicielka firmy. - Podstawą naszego funkcjonowania jest dawanie pracy osobom niepełnosprawnym. Bo firma to ludzie. Jeśli się o nich dba, sukcesy przyjdą same - dodaje Zofia Żuk, która na co dzień pomaga osobom niepełnosprawnym. W 2011 r. za szczególne zasługi uhonorowano ją okolicznościowym medalem z okazji 20-lecia Systemu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych 1991 - 2011, a rok wcześniej za działalność na rzecz osób niepełno-sprawnych, zaangażowanie społeczne i pomoc potrzebującym otrzymała Medal Solidarności Społecznej.

Zakład zatrudnia ok. 240 osób. W 70 procentach to niepełnosprawni. Ok. 30% stanowią osoby ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, w tym także ze schorzeniami psychicznymi. W Łuksji pracują osoby niedowidzące, niedosłyszące i głuchonieme. To przede wszystkim szwaczki, bo administracja stanowi niewielki ułamek zatrudnionych. Produkcja odbywa się w ramach jednej zmiany. Pracownicy dowożeni są do pracy z Łukowa, ale też z innych, oddalonych nawet 30 km od zakładu, miejscowości.

Gdy za oknem panują afrykańskie upały, pracę w Łuksji wypełnia szycie kolekcji jesienno-zimowej - trencze połączone z naturalną norką, grube kurtki, ciepłe płaszcze i futerka. Pytana o plany na przyszłość, prezes Żuk odpowiada: - Marzeniem jest otwarcie dużej ilości sklepów i promowanie własnej marki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski