Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz pod dyktando lewoskrzydłowych. Azoty Puławy - Zagłębie Lubin 24:23

Krzysztof Nowacki
Maciej St ęczniewski miał powody do radości. Jego interwencje uratowały Azotom wygraną
Maciej St ęczniewski miał powody do radości. Jego interwencje uratowały Azotom wygraną Karol Wiśniewski
Znowu była nerwowa końcówka i znowu wszystko szczęśliwie skończyło się dla puławskiej drużyny. Azoty pokonały Zagłębie i dzięki temu przeskoczyły "miedziowych" w ligowej tabeli.

Potencjał obu drużyn jest podobny, tak samo jak styl gry. Oba zespoły mniej biegają, a bardziej skupiają się na ataku pozycyjnym. Pierwszy mecz zakończył się remisem, w sobotę również było na styku, chociaż były momenty, gdy gospodarze prowadzili już różnicą czterech, a w drugiej połowie nawet pięciu bramek - w 35. min było 15:10, a w 52. min 23:18.

Pierwsze cztery bramki dla Zagłębia rzucił Bartłomiej Tomczak. To na nim spoczywał niemal cały ciężar walki z Azotami. Skrzydłowy był bezbłędny w każdym elemencie - kontratakach, w rzutach karnych i ze skrzydła.

Można śmiało stwierdzić, że był to mecz lewoskrzydłowych, bo przecież po stronie Azotów równie skutecznie grał Wojciech Zydroń. Dzięki temu, że najlepszy strzelec ekstraklasy miał większe wsparcie u kolegów, puławianie do przerwy prowadzili 12:10. Ponadto w 22. min goście stracili bramkarza Adama Malchera, który ucierpiał w jednej z akcji i przesiedział resztę spotkania na ławce, z kolanem obłożonym lodem.

Twarda obrona gospodarzy wymuszała u lubinian wiele prostych błędów. Tylko w pierwszych 30 minutach Zagłębie aż dwunastokrotnie traciło w ataku piłkę. Natomiast w drugiej połowie to w grze puławian brakowało konsekwencji, zawodnicy oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji i w 45. min przewaga stopniała do 19:18.

Rozpędzonych lubinian powstrzymywał Maciej Stęczniewski, którego interwencje pozwoliły Azotom znowu odskoczyć na cztery trafienia - 23:18. Ale gdy Robert Kieliba trafił z rzutu karnego było tylko 24:23. Na pięć sekund przed końcem Azoty wykonywały rzut wolny. Rzucić się nie udało, ale i Zagłębie nie miało szans na odpowiedź, więc zwycięstwo Puław stało się faktem.

Azoty Puławy - Zagłębie Lubin 24:23 (12:10). Widzów: 600. Sędziowali: Mirosław Baum z Warszawy i Marek Góralczyk ze Świętochłowic

Azoty: Stęczniewski, Wyszomirski - Zydroń 10, Płaczkowski 3, Gowin 2, Lason 2, Zinchuk 2, Kus 1, Witkowski 1, Siemionow 1, Szyba 1, Sieczka 1. Kary: 10 min. Trener: Marek Motyczyński.
Zagłębie:Malcher, Świrkula - Tomczak 11, Paweł Adamczak 4, Stankiewicz 3, Orzłowski 1, Niedośpiał 1, Kozłowski 1, Piotr Adamczak 1, Kieliba 1, Jakowlew, Nowak, Migała. Kary: 8 min. Jerzy Szafraniec.

Mieliśmy trochę problemów z dojściem do sytuacji rzutowej

Mateusz Kus (kołowy Azotów): - Chłopaki z Nielby są wybiegani i wbrew pozorom dobrze grają w obronie. Ale i my skupiliśmy się na obronie, bo była to dla nas podstawa w przygotowaniach do tego meczu. W końcówce Zinchuk popisał się superrzutem. Maciej Stęczniewski (bramkarz Azotów) Walka była ogromna. Wygraliśmy kilka piłek w obronie, natomiast mieliśmy trochę problemów w ataku z dojściem do pozycji rzutowej. Zespół Nielby dla każdej drużyny jest niewygodnym przeciwnikiem i najważniejsze, że jednak udało nam się wygrać.

Chyba już do końca sezonu mecze będą tak zacięte, a końcowy wynik będzie oscylował wokół remisu. W lidze każdy z każdym może wygrać. Dlatego na treningach cały czas pracujemy nad formą i w każdym spotkaniu walczymy do ostatniej minuty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski