Potencjał obu drużyn jest podobny, tak samo jak styl gry. Oba zespoły mniej biegają, a bardziej skupiają się na ataku pozycyjnym. Pierwszy mecz zakończył się remisem, w sobotę również było na styku, chociaż były momenty, gdy gospodarze prowadzili już różnicą czterech, a w drugiej połowie nawet pięciu bramek - w 35. min było 15:10, a w 52. min 23:18.
Pierwsze cztery bramki dla Zagłębia rzucił Bartłomiej Tomczak. To na nim spoczywał niemal cały ciężar walki z Azotami. Skrzydłowy był bezbłędny w każdym elemencie - kontratakach, w rzutach karnych i ze skrzydła.
Można śmiało stwierdzić, że był to mecz lewoskrzydłowych, bo przecież po stronie Azotów równie skutecznie grał Wojciech Zydroń. Dzięki temu, że najlepszy strzelec ekstraklasy miał większe wsparcie u kolegów, puławianie do przerwy prowadzili 12:10. Ponadto w 22. min goście stracili bramkarza Adama Malchera, który ucierpiał w jednej z akcji i przesiedział resztę spotkania na ławce, z kolanem obłożonym lodem.
Twarda obrona gospodarzy wymuszała u lubinian wiele prostych błędów. Tylko w pierwszych 30 minutach Zagłębie aż dwunastokrotnie traciło w ataku piłkę. Natomiast w drugiej połowie to w grze puławian brakowało konsekwencji, zawodnicy oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji i w 45. min przewaga stopniała do 19:18.
Rozpędzonych lubinian powstrzymywał Maciej Stęczniewski, którego interwencje pozwoliły Azotom znowu odskoczyć na cztery trafienia - 23:18. Ale gdy Robert Kieliba trafił z rzutu karnego było tylko 24:23. Na pięć sekund przed końcem Azoty wykonywały rzut wolny. Rzucić się nie udało, ale i Zagłębie nie miało szans na odpowiedź, więc zwycięstwo Puław stało się faktem.
Azoty Puławy - Zagłębie Lubin 24:23 (12:10). Widzów: 600. Sędziowali: Mirosław Baum z Warszawy i Marek Góralczyk ze Świętochłowic
Azoty: Stęczniewski, Wyszomirski - Zydroń 10, Płaczkowski 3, Gowin 2, Lason 2, Zinchuk 2, Kus 1, Witkowski 1, Siemionow 1, Szyba 1, Sieczka 1. Kary: 10 min. Trener: Marek Motyczyński.
Zagłębie:Malcher, Świrkula - Tomczak 11, Paweł Adamczak 4, Stankiewicz 3, Orzłowski 1, Niedośpiał 1, Kozłowski 1, Piotr Adamczak 1, Kieliba 1, Jakowlew, Nowak, Migała. Kary: 8 min. Jerzy Szafraniec.
Mieliśmy trochę problemów z dojściem do sytuacji rzutowej
Mateusz Kus (kołowy Azotów): - Chłopaki z Nielby są wybiegani i wbrew pozorom dobrze grają w obronie. Ale i my skupiliśmy się na obronie, bo była to dla nas podstawa w przygotowaniach do tego meczu. W końcówce Zinchuk popisał się superrzutem. Maciej Stęczniewski (bramkarz Azotów) Walka była ogromna. Wygraliśmy kilka piłek w obronie, natomiast mieliśmy trochę problemów w ataku z dojściem do pozycji rzutowej. Zespół Nielby dla każdej drużyny jest niewygodnym przeciwnikiem i najważniejsze, że jednak udało nam się wygrać.
Chyba już do końca sezonu mecze będą tak zacięte, a końcowy wynik będzie oscylował wokół remisu. W lidze każdy z każdym może wygrać. Dlatego na treningach cały czas pracujemy nad formą i w każdym spotkaniu walczymy do ostatniej minuty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?