Z doktorem Janem Pleszczyńskim, dziennikarzem i nauczycielem akademickim, rozmawia Ilona Leć
Jak to jest, że z jednej strony narzekamy na słabe jakościowo treści publikowane w internecie, a za te dobre płacić nie chcemy?
To jest tak, że my nie chcemy za nic płacić. Mamy tendencję do korzystania z okazji, szukamy promocji. Przypuszczam, że jeżeli za część treści trzeba będzie płacić, to ludzie wcale nie będą z tego powodu zachwyceni. Większość z nich nie ma wcale potrzeby informacji i buszuje w internecie głównie dla zabicia czasu. Ja na przykład nie będę na razie płacił za treści w internecie, ponieważ kupuję gazety i to mi wystarczy.
Płacenie za treści w internecie to chyba żadna nowość. Od kilku lat niektóre dzienniki i tygodniki o zasięgu ogólnopolskim ograniczają dostęp internetowy do swych zasobów.
Oczywiście. Ja popieram taką inicjatywę. Myślę nawet, że ograniczenie dostępu do niektórych treści będzie zmuszało media do podniesienia jakości, walki o nią. To będzie taka mobilizacja. Informacja jest czymś tak ważnym, że można za nią zapłacić.
Dobrze wróży przykład "The New York Timesa", który w ubiegłym roku wprowadził tzw. paywall, przez co za dostęp do niektórych artykułów dzienni-ka na stronie internetowej trzeba było płacić. Efekt? Cyfrowa wersja sprzedawała się lepiej niż papierowa.
Tendencja jest taka, że papier jest tylko dla wybrańców, koneserów. Zawsze będą ludzie, którzy poszukując informacji się-gną do tradycyjnego wydania ulubionych czasopism, dzienników. Dziś każdy poszukuje informacji, czy to dla rozrywki, czy dla celów naukowych lub biznesowych. To jest normalne i wiąże się z postępem.
Przyszłością dla e-prasy mogą się więc okazać elektroniczne gadżety, jak tablety czy czytniki.
Tak, to naturalne, szczególnie dla młodych ludzi, dla których środowisko cyfrowe jest tym, w którym się wychowali. Ja jednak pozostanę na razie przy wersji papierowej, przez co nie czuję się wcale wykluczony. Myślę, że każdy z nas powinien znaleźć w środowisku medialnym swoją własną niszę.
***
Przez sieć skuteczniej docieramy do młodych
Z Katarzyną Szczot, studentką psychologii biznesu i przedsiębiorczości na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, rozmawia Ilona Leć
Przez rok byłaś przewodniczącą Młodzieżowej Rady Miasta. Teraz działasz w samorządzie studentów KUL. Obydwie organizacje mają swoje strony na Facebooku. Przez internet łatwiej można dotrzeć do młodych ludzi?
W tym momencie to jest chyba najbardziej skuteczny sposób. Większość wydarzeń promowana jest za pośrednictwem portali społecznościowych. Zauważam nawet pewną rywalizację w tym, co zostanie lepiej zaprezentowane za pomocą tego medium.
Jako studentka zapewne często surfujesz w sieci. Czego najczęściej tam poszukujesz?
Dla mnie internet to źródło informacji. Przeglądam strony lokalnych dzienników, bo chcę być na bieżąco z tym, co dzieje się w moim mieście. Interesują mnie też wydarzenia kulturalne, w których lubię brać udział.
A internet to dobre źródło np. do nauki?
Niekoniecznie. Oczywiście, każdy może mieć swoje zdanie na ten temat, jakieś sprawdzone strony, z których korzysta np. w trakcie sesji. Ja jednak wolę tradycyjne źródła i chętniej sięgam do książek.
Byłabyś skłonna zapłacić za niektóre artykuły w internecie?
Myślę, że wpływ na to miałaby cena i fakt, czy dana strona, serwis jest zaufany i warto zapłacić za treści w nim udostępniane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?