MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miała być rewolucja. Co rzeczywiście (nie) zmieni się w komunikacji miejskiej w Lublinie? [ANALIZA]

Joanna Jastrzębska
Fot. Malgorzata Genca / Polska Press
W funkcjonowaniu lubelskiej komunikacji miejskiej przez pół wieku niewiele się działo, dlatego uruchomienie nowego dworca autobusowego miało być okazją do wielkich zmian. Co dokładnie się zmienia i czy na pewno tyle, ile obiecywano na początku? Jako jedyni analizujemy przygotowywaną przez trzy lata „wieloetapową optymalizację oferty przewozowej”.

Komunikacja miejska w Lublinie to 645 kierowców i kierowczyń (o 50 za mało, jak ostatnio przyznał prezes MPK) i poniżej 100 mln osób pasażerskich rocznie. Na ten moment obsługują ich 74 linie: 58 autobusowych, 13 trolejbusowych i trzy nocne. Żeby mieć pełny ogląd sytuacji zbiorkomu, trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jeden parametr: liczbę wozokilometrów, czyli roczną sumę wszystkich wykonanych kursów.

Dane osobowe za 2023 r. dotyczą okresu do końca października. ZDiTM-owskie podsumowanie zeszłego roku jest ponad dwa razy dłuższe niż ten artykuł, ale
Dane osobowe za 2023 r. dotyczą okresu do końca października. ZDiTM-owskie podsumowanie zeszłego roku jest ponad dwa razy dłuższe niż ten artykuł, ale nie znajdziemy w nim informacji o całkowitej liczbie pasażerów i pasażerek

Wyraźny trend zanikania osób pasażerskich ze zbiorkomu wraz ze znikaniem pojazdów zbiorkomu z ulic zaburzyła pandemia. Wtedy częstotliwość kursów miała mniejszy wpływ na codzienne podróżnicze wybory mieszkańców i mieszkanek. Rok pojawienia się wirusa zjadł ponad 40 proc. frekwencji w zestawieniu z poprzednim. Ale statystyczną anomalię widać dopiero w dwóch następnych latach, 2021 i 2022: ruch pasażerski wzrósł mimo zmniejszania liczby kursów. Zeszły rok jednak pokazał, że trend wrócił – liczbę wozokilometrów zwiększono (o 100 tys. km), a frekwencja znowu wzrosła.

Tego akurat trudno spodziewać się w tym roku, skoro według planów liczba wozokilometrów to 17,4 mln (choć na konferencji prasowej dyrektor Grzegorz Malec zapewniał, że będzie to „ok. 18 mln, czyli 800 tys. więcej niż w poprzednim”), czyli 100 tys. km mniej niż w zeszłym. Ale ZDiTM się spodziewa.

– Liczba pasażerów za okres styczeń – lipiec to blisko 60,6 mln osób. Jeśli utrzyma się obecna dynamika wzrostu pasażerów w stosunku do roku 2023, to roczna liczba pasażerów w roku 2024 powinna wynieść około 111 mln osób – mówi Monika Fisz, rzeczniczka ZDiTM-u.

O szacunkowej liczbie korzystających z komunikacji miejskiej w 2025 r. Zarząd na razie nie myśli. Jeśli jednak wierzyć statystyce, w danych powinien zobaczyć wzrost, bo zaplanował zwiększenie liczby wozokilometrów. O 300 tys., do 17,7 mln km. Przypomnijmy: w pandemii było ich 18,29 mln.

A teraz prześledźmy początki rewolucji, „której nie było od 50 lat”.

Na początku było słowo „ankieta”

Zmiany w komunikacji miejskiej były nieuchronne i gdyby budowa dworca metropolitalnego poszła zgodnie z planem, zaczęłyby wchodzić w życie już na początku 2023 r. Bo właśnie uruchomienie nowego obiektu w zupełnie innej lokalizacji miało być impulsem do zmian i skomunikowania miasta na nowo po 50 latach od ułożenia rozkładów, które znamy.

– Oczywiście wprowadzaliśmy dość poważne zmiany, chociażby w 2015 roku, gdy oddawaliśmy do użytku nową trakcję trolejbusową. Ale tak kompleksowych zmian nie było od dawna – mówił w 2021 r. Grzegorz Malec, dyrektor ZDiTM-u (wtedy jeszcze ZTM-u) w Lublinie.

– Dużo zainwestowaliśmy w komunikację zbiorową i musimy wziąć pod uwagę te preferencje naszych mieszkańców, które ułatwią decyzję o przesiadce do komunikacji miejskiej. Nowy Dworzec wraz z węzłami przesiadkowymi i zespołami przystanków ma sprawić, by do miasta wjeżdżało mniej samochodów, a kierowcy wybierali ekologiczną komunikację miejską – mówił prezydent Krzysztof Żuk.

Wtórował mu jego ówczesny zastępca Artur Szymczyk.

– Projekt obejmuje kompleksowe zmiany w układzie transportu zbiorowego w mieście. W ten sposób chcemy zwiększyć konkurencyjność komunikacji miejskiej, jako nowoczesnego i ekologicznego środka przemieszczania się po Lublinie, stanowiącego realną alternatywę dla podróży realizowanych samochodem.

Zaczęło się 21 października 2021 od „przygotowania do rozpoczęcia właściwych konsultacji społecznych”, czyli ankietą online dotyczącą potrzeb użytkowników i użytkowniczek komunikacji miejskiej. Odpowiadać na pytania można było do końca grudnia, a na początku marca 2023, czyli ponad rok później, uruchomiono także kwestionariusz offline na przystankach – do końca miesiąca ankieterzy i ankieterki zadawali pytania napotkanym podróżnym. Za badania ratusz nie płacił ani złotówki, bo odbywały się w ramach międzynarodowego projektu unijnego „Move it like Lublin” realizowanego wspólnie z mołdawskim Kiszyniowem (całkowita wartość to 3,5 mln euro).

Kolejny etap, czyli właściwe konsultacje społeczne, rozpoczął się 21 września 2023. Miasto zaprezentowało wówczas wstępny projekt zmian opracowanych przez wynajętą do tego firmę Trako i dało mieszkańcom i mieszkankom trzy tygodnie na zgłaszanie uwag: w czasie siedmiu spotkań (w tym po jednym z radą miasta i radami dzielnic), online i pisemnie. Wszystkich głosów wpłynęło ponad 2,7 tys., z których część uwzględniono w ostatecznym planie. Jak dużą? Źródło jest jedno – ZDiTM – ale wersje różne: w prezentacji zmian czytamy, że 60 proc., a w odpowiedzi na pytanie pod facebookowym postem, że ok. 80 proc.

Punkty, które przedstawiono do konsultacji, to:

  • wzrost częstotliwości kursowania w porach o największym zapotrzebowaniu na przewozy – w szczytach 24 linie co kwadrans;
  • skomunikowanie ZCK z największymi dzielnicami Lublina – 12 linii dziennych uzupełnianych przez 8 linii na ul. Kunickiego;
  • uruchomienie linii przyspieszonych 301 i 302, szybko łączących największe osiedla ze Śródmieściem;
  • rozpoczęcie obsługi komunikacyjnej ulic: Zelwerowicza, Królowej Bony, Zygmunta Augusta, Dunikowskiego, Wyścigowej, zachodniej części Głębokiej;
  • nowe połączenia bezpośrednie, np. Bohaterów Września – Dworzec Główny PKP, Koncertowa – Choiny, Chodźki, pl. Litewski.

Zła wiadomość: nie wszystkie ostatecznie wejdą w życie. Ale jest też dobra: niektóre punkty zrealizowano z nawiązką.

„Tylko ja biegłam”, czyli w szczycie co kwadrans

Szkielet komunikacyjny – tak o liniach, które od września mają kursować co 15 min, czyli cztery razy w ciągu godziny, mówił na środowej konferencji dyrektor ZDiTM-u Grzegorz Malec.

– Linie, które tworzą taki grzbiet, szkielet komunikacyjny. Na pewno pasażerowie się ucieszą, bo po prostu przybędzie im na przystanku kursów – mówił.

O poszczególnych etapach wdrażania zmian w komunikacji miejskiej władze miasta i ZDiTM-u informowały zwykle na konferencjach prasowych. Na pierwszej, we wrześniu 2023, dziennikarze i dziennikarki mogli więc usłyszeć, że w szczycie komunikacyjnym co kwadrans pojadą 24 linie. Półtora miesiąca później dyrektor Malec przypomniał, że będzie ich 21. Kiedy w ostatnią środę, czyli ponad pół roku później, ogłaszał ostateczne zmiany, tą liczbą było już 16. Z 74, które obsługują Lublin, cztery razy w ciągu godziny pojadą: 6, 15, 17, 18, 26, 31, 40, 55, 57, 150, 151, 155, 156, 158, 159, 160. Jak zwrócił nam uwagę Czytelnik Piotr, choć miała się również zwiększyć częstotliwość w „międzyszczycie”, przy dwóch liniach się zmniejszyła (156, 160).

Właśnie jednej ze „szkieletowych” linii, 151, dotyczy zdjęcie, które od czasu do czasu przewija się w różnych miejscach internetu. Widzimy na nim porównanie rozkładu jazdy z 2019 i 2023 r.

Miała być rewolucja. Co rzeczywiście (nie) zmieni się w komunikacji miejskiej w Lublinie? [ANALIZA]

Po lewej: luty 2019 r., 122 kursy w dzień powszedni, przez większość dnia odbywają się osiem razy w ciągu godziny (co ok. 8 min), przez cały dzień średnio sześć razy. W sobotę kursów było 96, przez cały dzień średnio co 12 min, w dzień świąteczny 67, średnio 3,5 raza w ciągu godziny, a to nadal lepsze statystyki niż w dzień powszedni cztery lata później. We wrześniu 2023 r. od poniedziałku do piątku trolejbus przez cały dzień pokonywał trasę 53 razy. Gorzej być nie może? Nieprawda, mamy wakacje 2024: od dwóch miesięcy 151 w dzień roboczy odjeżdża z Abramowic 41 razy.

Po „wieloetapowej optymalizacji oferty przewozowej” największa liczba dziennych kursów jednej linii w jednym kierunku to 54, przy czym odbywają się najczęściej dwa razy albo nawet raz na godzinę – dotyczy to również „szkieletu komunikacyjnego” poza godzinami szczytu. Rekord to pięć kursów w ciągu godziny (co 12 min), ale zdarza się w pojedynczych przypadkach. Do spełnienia obietnicy wyborczej prezydenta Krzysztofa Żuka o kursach co 10 min wciąż jest daleko. Choć według jego zastępcy Tomasza Fulary i dyrektora Malca – to zależy, jak spojrzeć.

– O co chodzi w komunikacji: zależy nam na tym, żeby po pierwsze, dopasować się do pasażera, po drugie, żeby ten pasażer podróżował bezpiecznie, w komfortowych warunkach. To jest cel. I oczywiście można narzucić jeden parametr [częstotliwości kursu – przyp. JJ]: minuta, pięć, 10, 15, 20, pół godziny, to niewątpliwie też wpływa na komfort, ale jest też wiele innych elementów, którymi można ten komfort podróżowania poprawić. Nasz cel zasadniczny to poprawić komfort podróżowania i dostępność komunikacyjną, a oczywiście będziemy starali się też pracować nad poprawą częstotliwości – zapewnił Fulara. Stwierdził również, że ten wskaźnik wyglądałby lepiej, gdyby mierzyć nie tyle częstotliwość pojedynczych linii, a kursów z nakładającymi się na siebie odcinkami. – Jakbyśmy porównali linie, które się nakładają na pewnych odcinkach, to częstotliwości są zdecydowanie większe. Są 2-minutowe.

– To oczywiście zależy od przystanku, bo inaczej będzie w centrum, inaczej na peryferiach, ale weźmy np. Ogród Saski. Stamtąd już teraz autobus średnio odjeżdża co 3 min, we wrześniu może się okazać, że nawet co 2. Na innym przystanku może teraz autobus jest co 15 min, a od września będzie co 10. Taka statystyka na pewno też się poprawi – dopowiedział Malec.

Inaczej na to patrzą pasażerowie i pasażerki.

– Ostatnio byłam w Warszawie i korzystałam tam z komunikacji miejskiej. Przechodziłam przez przejście w drodze na przystanek i zobaczyłam, że autobus już podjeżdża. Zaczęłam biec, żeby mi nie uciekł, i zdziwiłam się, że chociaż szło ze mną sporo osób, tylko ja biegłam. Sprawdziłam: za 5 min był następny – wspomina pani Ania, Czytelniczka, która regularnie informuje nas o swoich przygodach z lubelskim zbiorkomem.

Nie jest to odosobniony głos.

– Ci, co tworzą rozkłady jazdy, nie jeżdżą autobusami. Nie mają pojęcia, jak się jeździ z przesiadkami, gdzie trzeba szybko biec przez przejście, by wskoczyć do autobusu, a poprzedni lub następny autobus jest za kilkanaście minut. Rozkłady jazdy są dla tych, co mają czas i nie pracują. Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego w Lublinie jest totalnie oderwany od rzeczywistości – twierdzi pani Dorota.

Wróćmy jeszcze na chwilę do godzin szczytu. Rano są to 6:30-8, a po południu 13:30-16:30. Nie załapała się do nich godz. 17.

– Koncepcja firmy TRAKO została wykonana na podstawie m.in. badań napełnienia pojazdów, zostały określone szczyty przewozowe, czyli godziny o największym zapotrzebowaniu na komunikację miejską – tłumaczy Monika Fisz.

Jeśli ktoś kończy pracę o 17, nawet na „szkieletowe” linie załapie się nie częściej niż co pół godziny. Nie wspominamy tu o osobach pracujących na drugie zmiany do 22, bo w rozkładach jazdy nie ma dla nich rozbudowanej oferty – część linii już wtedy nie kursuje (np. nr 5 ostatni raz wyjeżdża po 20, nr 28 o 19:50, a nr 30 po 16, choć wozi pasażerów i pasażerki na nowy dworzec), a spośród najbardziej wzmocnionych tylko połowa ma zaplanowane dwa kursy. Na przystankach noce nadal będą ciche – pojazdy kursujące w godz. ok. 23-4 od września dalej spotkamy wyłącznie w weekendy. Przypomnijmy, w październiku 2020, w środku pandemii, jeździły trzy noce w tygodniu. Kiedy radni miejscy z klubu Prawa i Sprawiedliwości wpadli na pomysł, żeby jeszcze przerzedzić nocne kursy, Monika Fisz przekonywała, że to nietrafiony pomysł:

– Z uwagi na to, że dla pewnej grupy pasażerów komunikacja nocna stanowi jedną z możliwości powrotu/dojazdu z/do pracy (praca w systemie zmianowym, nocnym) – takie mamy wnioski i sygnały od pasażerów.

Odhaczone punkty

Powodem układania komunikacyjnej mozaiki, jak już wspomnieliśmy, było powstanie Dworca Lublin. Według założeń bezpośrednio tam lub w bliskie okolice (ul. Kunickiego) miało jeździć 20 linii. Ale jeździ i od września również będzie jeździć więcej – 23 dzienne i jedna nocna: 3, 4, 5, 6, 13, 17, 20, 22, 24, 25, 29, 30, 34, 35, 45, 52, 74, 151, 153, 154, 160, 161, 917 i N3. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet tu, „w centralnym węźle przesiadkowym”, nie brakuje linii kursujących tylko raz na godzinę.

Zmianą, która z powodzeniem funkcjonowała już od marca, a zgodnie z „kilkudziesięcioletnią, obecną w każdym mieście tradycją zmniejszania częstotliwości na wakacje” (słowa dyr. Malca z konferencji) została zawieszona na lato, są linie przyśpieszone (bo mają szybko łączyć największe osiedla ze Śródmieściem), tzw. „trzysetki”. Od września ponownie pojawią się na ulicach w godzinach szczytu. I ponownie przeważnie raz w ciągu godziny (wyjątkiem jest linia 303, która częściej kursuje raz na pół godziny).

Komunikacja miejska według założeń miała pojawić się też na ulicach, po których dotąd nie jeździła. Według planów miało być takich sześć: Zelwerowicza, Królowej Bony, Zygmunta Augusta, Dunikowskiego, Wyścigowej, zachodniej części Głębokiej. Udało się tylko w jednym przypadku – Zelwerowicza, którą obsłuży linia nr 4 (pierwotnie miała zostać zlikwidowana na rzecz linii nr 27, ale na wniosek rady dzielnicy numeracja została bez zmian mimo zmiany trasy). Królowej Bony i Zygmunta Augusta na Felinie miały zostać uwzględnione w rozkładach jazdy dzięki wydłużeniu trasy linii nr 73, ale ostatecznie zmian nie będzie. Podobnie stało się z Dunikowskiego i Wyścigową na Dziesiątej i linią nr 20. Słuch zaginął też po planowanej zmianie trasy linii nr 3, która miałaby jechać przez nieobsługiwany teraz fragment ul. Głębokiej.

– Koncepcja uwzględniała tę propozycję [zmian na Głębokiej – przyp. JJ], zmianę trójeczki. Natomiast zmiana trasy została, powiedzmy, nie do końca dobrze przyjęta przez tzw. opinię publiczną. Ale umówiliśmy się, że będziemy zmiany konsultować, więc od tej odstąpiliśmy. Natomiast nie odstąpiliśmy od samego pomysłu obsłużenia rozrastającego się kampusu UMCS. To jest w kolejnym etapie – stwierdził Malec.

Reszty braków nie skomentował. Nie skonkretyzował też, o jaki kolejny etap chodzi, skoro trzeci, wchodzący w życie od września, miał być ostatni. Zapowiedź kolejnych etapów pojawia się jednak również w odpowiedziach ZDiTM-u na komentarze mieszkańców i mieszkanek.

Jeśli chodzi o zapowiadane trzy lata temu nowe połączenia bezpośrednie, np. Bohaterów Września – Dworzec Główny PKP, Koncertowa – Choiny, Chodźki – pl. Litewski, będą funkcjonować od września.

Dużą zmianą jest również likwidacja trzech linii i zmiana tras dotychczasowych oraz przechrzczenie nazw przystanków. Syntetycznie opisaliśmy je tutaj.

Bez porównania

W ostatnich latach złotym okresem dla pasażerów i pasażerek komunikacji miejskiej był rok 2018. Przez 365 dni autobusy i trajtki wyjeździły po Lublinie rekordowe 21,55 mln km, przewożąc przy tym również historyczne 132 mln osób. Jak wtedy kursowały pojazdy? Żeby to sprawdzić, poprosiliśmy ZDiTM o przesłanie ówczesnych rozkładów jazdy.

– Nie posiadamy rozkładów z roku 2018 r. – przyznaje Monika Fisz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kadra Probierza przed Portugalią - meldunek ze Stadionu Narodowego

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski