Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miastem zawładnie tradycja, a dokładnie Re:tradycja. Przed nami trzy dni festiwalu

Joanna Jastrzębska
Joanna Jastrzębska
archiwum redakcji/Małgorzata Genca/Łukasz Kaczanowski
Dźwięki Północy, wyroby rzemieślników z czterech krajów i ponad setka artystów. Trzy dni i jedno miejsce – Lublin. Taki będzie tegoroczny Festiwal Re:tradycja, który potrwa przez weekend.

Do tej pory przez 15 lat impreza odbywała się pod szyldem Jarmarku Jagiellońskiego. Jak spodziewają się organizatorzy, nowa odsłona pozwoli uczestnikom odkryć nowy wymiar owoców ich twórczych wysiłków.

– Decyzja o zmianie nazwy została podjęta dosyć jednomyślnie pod światłym przewodnictwem pani Karoliny Waszczuk. Jarmark Jagielloński, jak każdy festiwal, przez lata przechodził swoją ewolucję, zmieniały się punkty ciężkości, akcenty i nasze spojrzenie na to, co dzieje się na ulicach Starego Miasta. Decyzja o zmianie nazwy jest jak najbardziej słuszna i myślę, że zaowocuje inną refleksją związaną z tym, co staramy się prezentować – twierdzi Grzegorz Rzepecki, dyrektor Warsztatów Kultury.

Nowa nazwa nie jest obca dla stałych bywalczyń i bywalców festiwalu, ponieważ od siedmiu lat odbywał się pod nią główny koncert, którego znakiem rozpoznawczym jest łączenie artystów znanych szerszej publiczności z artystami reprezentującymi świat muzyki i śpiewu tradycyjnego. Właśnie złożoność kultury tradycyjnej ma uwypuklać „re:tradycja”.

– Chcemy podkreślić obrany kierunek oraz zwrócić uwagę odbiorców na złożoność tematu tradycji. Nazwa Re:tradycja zawiera w sobie ideę łączenia czasów, światów i funkcji. To odpowiedź współczesnego odbiorcy, obserwatora, ale także artysty i twórcy kultury na dziedzictwo, którym dysponujemy, i z którego bogactwa czerpiemy. To kontynuacja, ale też budowanie własnych dróg i środków wyrazu – tłumaczy Karolina Waszczuk, dyrektorka festiwalu.

Piątek pod znakiem Ukrainy

Na tegoroczną odsłonę festiwalu nie mogła nie mieć wpływu wojna w Ukrainie. Pierwszy dzień święta kultury tradycyjnej w Lublinie rozpocznie się o 11 właśnie ukraińskim akcentem: wystawą „UKRAINIAN NAÏVE” autorstwa Ivana Prykhodko. To artysta z ponadsześćdziesięcioletnim stażem i kilkoma specjalizacjami: uprawia malarstwo dekoracyjne, rzeźbę w drewnie i tworzy zabawki, w każdy wytwór rąk wplatając mity i legendy Ukrainy. Na wystawie zobaczymy więc prace inspirowane historiami bogów Trypolu, które zaskakująco dobrze wchodzą w dialog ze sztuką współczesną. Będą to zarówno rzeźby, jak i obrazy. Wystawę można oglądać w Galerii Gardzienice przy ul. Grodzkiej 5a od 11 do 19. Tego dnia poza warsztatami, w których mogą uczestniczyć zapisane osoby, odbędzie się jeszcze spektakl dla dzieci pt. „Dawne zabawki ludowe w Polsce” – o 18 w patio Warsztatów Kultury przy ul. Grodzkiej 7. Godzinę później w sali widowiskowej na drugim piętrze Warsztatów Kultury natomiast z chętnymi spotka się Hanna Yarovenko – „A ja jestem kwiatem mojej matki” to obowiązkowy punkt programu dla wszystkich pasjonatów wiedzy o tradycyjnej biżuterii, zwłaszcza ukraińskiej.

Kulminacyjnym punktem dnia będzie specjalna produkcja festiwalu, czyli coroczny koncert „re:tradycja”, który po raz pierwszy odbędzie się w nowej lokalizacji – na Błoniach pod Zamkiem.

– Tematem koncertu są mosty międzykulturowe i międzygatunkowe. Repertuar tworzy splot pieśni religijnych, obrzędowych, tanecznych oraz miłosnych. Koncert utkany jest z utworów wykonywanych w różnych językach (ukraiński, białoruski, polski, staroruski) i z różnych porządków – boskich i ziemskich, magicznych i powszechnych, rytmicznych oraz śpiewanych ad libitum. Każda kolejna pieśń, wykonana w czasie tego szczególnego wieczoru, doda coś do poprzednich utworów, wchodząc ze sobą w dialog, rozwijając tematy muzyczne lub tekstowe – zapowiadają organizatorzy.

Koncert odbędzie się o 20, a półtorej godziny później scenę przejmie US Orchestra.

Sobotnia Zawierucha

Głównym skojarzeniem lublinian z festiwalem jest spotkanie z rzemieślnikami, czyli Jarmark Jagielloński. W tym roku z tradycyjnymi wyrobami będzie można zapoznać się w sobotę i niedzielę od 10 do 18, a do eksploracji jest sporo – dzieła mniej więcej 262 par rąk należących do 131 rzemieślniczek i rzemieślników nie tylko z Polski, ale również z Ukrainy, Słowacji i Litwy. To pierwsza od wybuchu pandemii edycja imprezy, w której wezmą udział osoby z zagranicy.

Tematem przewodnim rękodzieła będzie tradycyjna biżuteria i ozdoby.

– Na stoiskach znajdziemy m.in. tradycyjną biżuterię z bursztynu zarówno w odsłonie polskiej, jak i litewskiej. Poznamy także biżuterię metalową regionów bałtyckich. Znajdziemy również tradycyjne czapki ludowe, pasy, ozdobne torebki, które niegdyś były częściami strojów ludowych. Jeśli chodzi o tradycję ukraińską, poznamy ciekawostkę, czyli charakterystyczne woskowe wianki weselne, których kiedyś używały panny młode od XIX w. – zapowiada Agata Turczyn, asystentka programowa festiwalu.

Wśród prezentowanej biżuterii nie zabraknie herdanów, krywulków i sylyanek, czyli tradycyjnych ozdób koralikowych. Tworzy ją m.in. Nadia Kcharenko z Ukrainy. Nie zabraknie też modnego dziś akcentu zero waste, a to za sprawą Edyty Cieślik-Moczek, która prowadzi prywatny skansen „Niebowo” i wykonuje m.in. tradycyjne opoczyńskie stroje zwane wełniakami. Z pozostałości natomiast robi wielobarwne naszyjniki.

Tegoroczny Jarmark to jednak nie tylko biżuteria. Na Starym Mieście pojawią się produkty z wosku pszczelego: miody, ale również świece. Do Lublina zjadą się także twórcy ceramiki, drzeworytu, koronkarstwa, malarstwa i zabawek.

Pełen atrakcji będzie sobotni wieczór. O 19:30 na festiwalowej scenie zacznie się istna Zawierucha, czyli koncert zespołu zakochanego w tradycji skrzypcowej z centralnej Polski. O 21 natomiast wcale nie zrobi się spokojniej, bo z głębi fińskich lasów wynurzy się zespół Pauanne. Zrobi pobudkę nie tylko mieszkańcom okolic Starego Miasta, którzy lubią wcześnie kłaść się spać, ale przede wszystkim – pogańskim duchom kryjących się właśnie w gęstwinach kraju Północy. Członkowie zespołu interesują się zaklęciami i przekleństwami, a także snami i koszmarami pasterzy i czarownic rodem z XVII wieku. Organizatorzy wyszli z założenia, że po dawce takiej muzyki nie można spać spokojnie, dlatego od 22:30 zapraszają na czterogodzinną potańcówkę. Za muzyczną oprawę będzie odpowiadać Orkiestra Jarmarku Jagiellońskiego, co oznacza, że na imprezie zapanuje klimat lubelski. Ale tylko na początku, bo później pałeczkę przejmie Kapela Romana Wojciechowskiego, z którą będziemy pląsać po regionie opoczyńskim, a następnie zajrzymy w okolice Łodzi i Rawy Mazowieckiej pod muzycznym przewodnictwem Kapeli Napięcie. Niezły odlot lub nawet Odloty zafunduje na koniec kapela pod taką nazwą znająca wszystkie tajemnice Wielkopolski. Ale czy wszystkie zdradzi? O tym przekonamy się pod koniec Potańcówki, czyli ok. godz. 2:30.

Niedziela na deser

Po takiej nocy niewielu śmiałków zdecyduje się na ranną pobudkę, dlatego pierwsze otwarte wydarzenie zaczyna się o 13 i jest skierowane do dzieci, którym tańca będzie jeszcze mało. Na Podwórku Re:tradycji, gdzie każdego dnia od 11 do 18 odbędą się tradycyjne gry i zabawy, grupa „Oreli” z Kijowa wtajemniczy uczestników w ukraińskie tańce. Zaraz później po nich, bo o 14, warto będzie udać się do klasztora dominikanów, gdzie wystąpi Ævestaden – trio o norwesko-szwedzkich korzeniach, które przeniesie nas w czasie kompozycjami tradycyjnymi (psalmy) i wprowadzi w zakamarki współczesnego północnego obrazu z dźwięków. O 15 dźwiękową przestrzenią Starego Miasta zawładnie Joszko Broda, trębacz z Beskidu Śląskiego, podczas kolejnego z serii koncertów organizowanych przez Stowarzyszenie Anthill. Źródłem muzyki będzie taras widokowy Wieży Trynitarskiej.

Pożegnanie z Re:tradycją też będzie muzyczne i zacznie się o 19:30 – to koncert Light in Babylon, czyli fuzji kultur i grup etnicznych. Wokalistka jest Izraelką pochodzenia irańskiego, santurzysta Turkiem, gitarzysta Francuzem, a dodatkowo współpracują oni z muzykami o różnym pochodzeniu (tureckim, angielskim i nie tylko). Łączy ich wspólne muzyczne zainteresowanie – dźwięki Bliskiego Wschodu. O 21 z kolei przeniesiemy się na kontynent afrykański, a konkretnie: na jego północ. Przy dźwiękach Fanfara Station – uprzedzają organizatorzy – można wpaść w trans przez dźwięki instrumentów dętych i charakterystyczną dla tego regionu sekcją rytmiczną przy wtórze muzyki elektro.

Wstęp na wszystkie wydarzenia jest bezpłatny. W ramach Festiwalu każdego dnia będzie można obejrzeć także wystawę „Ukraina i Ukraińcy”. Składają się na nią fotografie z przełomu XIX i XX w. pochodzące ze zbiorów Narodowego Centrum Kultury Ludowej – Muzeum Ivana Honchara.

Żeby zobaczyć zdjęcia z poprzednich edycji kliknij w przycisk „zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski