Po wyrównanym początku pierwszego seta nasi odskoczyli rywalom. Pewnie kończyli swoje ataki unikając błędów własnych. Nie pozwolili rywalom doprowadzić do wyrównanej końcówki. Początek drugiej odsłony należał do gości z Antypodów, ale nasi szybko odzyskali kontrolę i popisując się kilkoma efektownymi obronami odebrali rywalom nadzieję na przedłużenie tej rywalizacji. W czwartek wieczorem (g. 21) zmierzą się z francuską parą: Julien Lyneel/Rémi Bassereau, która w 1. kolejce przegrała z niemieckim duetem Nils Ehlers/Clemens Wickler 0:2 (15:21, 17:21).
Polacy mogli być zadowoleni z tego, że swój mecz rozegrali wcześnie rano (g. 9), bo we wtorek do Paryża dotarły upały, choć dla obu gra przy ponad 35 stopniach to nic nowego. Schodzili z boiska zadowoleni z siebie.
- Piłka nas słuchała, odbijała się w te kierunki, które chcieliśmy, a nie w drugie – zaznaczał Michał.
Polacy przeczekali trudny moment na początku drugiego seta, gdy rywale mocno przycisnęli.
- Wiedząc kiedy zaatakować, po prostu wrzuciliśmy swoje tempo. Zaczęliśmy grać na dwa, co było dokładne i Australia też nie wiedziała jak na to zareagować, co pozwoliło nam potem łatwo dokończyć ten mecz – wspominał Bartosz.
Panowie nie mieli zbyt wielu okazji trenować na obiekcie pod wieżą Eiffla.
- Popracowaliśmy tu raz tak z 45 minut, także nie był to jakiś długi czas. Myślę, że ta prawdziwa adaptacja to przyszła na meczu, ale szybko, fajnie zareagowaliśmy, czuliśmy się dobrze na boisku – przyznawali obaj.
- Trenujemy również w trudniejszych, jeżeli chce się wygrywać turnieje, to trzeba grać w każdych warunkach. Także dla nas to bez różnicy, czy to jest rano, czy wieczorem, czy w południe i czy będzie 40 stopni – zaznacza Łysiak.
Przed naszymi siatkarzami spore wyzwanie, bo w czwartek w boju z Francuzami będą mieć przeciwko sobie całą publiczność. - Na stadionie będzie nasza rodzina, tak pewnie z 10 osób będzie nas wspierać – żartował Bartek.
Michał przyznał, że udzieliły mu się olimpijskie emocje. Obaj wstali z łóżek o 5.10. - Jak usłyszałem dźwięk budzika to już wiedziałem, że nie potrzebuje dzisiaj kawy. Wyczekiwałem tego meczu – przyznawał Bryl.
Co przestało już dziwić, w drodze na mecz biało-czerwoni mieli pewne komplikacje. Kierowca nie znał trasy i nasz duet przyjechał na miejsce prawie pół godziny później niż planował. - Jeśli ktoś będzie wracał około południa i trafi na miejski bus, to będzie miał w środku 50 stopni, także nie będzie to przyjemna podróż, bo nie ma klimatyzacji, ale lepiej w takich warunkach wracać, niż jechać na mecz – mówi Bryl.
Polacy przyznają, że byli nieco zniecierpliwieni czekaniem na mecze w grupie C. - Czekaliśmy długo na ten pierwszy mecz. - Niektóre pary miały już za sobą dwa spotkania, my jeszcze żadnego. Będziemy grać co drugi dzień, to jest też na pewno coś nowego dla nas, bo zazwyczaj na turniejach elity dwa mecze to są minimum w ciągu dnia, Trzeba sobie radzić też z tym czasem wolnym, dobrze go rozporządzić - podsumowali nasi kandydaci do zdobycia medali.
Nasi zawodnicy spodziewają się trudnego boju z francuską parą, która będzie grać pod podwójną presją.
- Nie mają nic do stracenia, są u siebie, więc będą grać odważnie, pójdą na całość. Trybuny będą ich wspierać, ale jak sędzia rozpocznie mecz to trzeba się wyłączyć i grać swoje. Nasza praca zespołowa była w meczu z Australijczykami była bardzo dobra i oby tak dalej – zaznaczył Bryl.
Kolejne grupowe mecze Polaków:
1 sierpnia (czwartek)
godz. 21.00 Michał Bryl/Bartosz Łosiak (Polska) – Julien Lyneel/Rémi Bassereau (Francja)
3 sierpnia (sobota)
godz. 9.00 Nils Ehlers/Clemens Wickler (Niemcy) – Michał Bryl/Bartosz Łosiak (Polska)
Polska wygrywa na inaugurację
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?