Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Grunt z Motoru Lublin: Nie możemy już gubić punktów

KK
fot. KK
Rozmawiamy z Michałem Gruntem, napastnikiem trzecioligowego Motoru Lublin, który w miniony weekend pokonał na wyjeździe Wisłę Sandomierz. Dla żółto-biało-niebieskich była to druga wygrana w sezonie 2019/20, w tym pierwsza w delegacji.

W niedzielnym meczu z Wisłą zdobyłeś pierwszą bramkę w barwach Motoru, do którego trafiłeś latem z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. To musi być duża ulga dla napastnika, gdy po sześciu meczach oczekiwania wreszcie trafia się do siatki?

Najważniejsze, że wygraliśmy mecz. Najgorzej, gdy przychodzi się do nowego klubu, wyniki są przeciętne i w dodatku nie strzela się bramek. Dlatego cieszę się, że w końcu moje uderzenie wpadło do siatki. Dzięki temu wzrośnie pewność siebie, bo na pewno im więcej spotkań bez gola, tym gorzej się gra. Napastnicy są przecież rozliczani głównie z trafień.

Do tej pory liczyłeś sobie minuty bez gola, czy nie myślałeś o tym i skupiałeś się na trenowaniu?

Na pierwszym miejscu zawsze jest wynik zespołu. Jednak gdzieś w głowie siedzi myśl o nieskuteczności. Zwłaszcza, że każdy liczy na to, że będziemy dużo strzelać, a ostatnio zdobywaliśmy mało bramek. Jak nie trafia się do siatki, to ucieka pewność siebie. Później słyszy się o kolejnym meczu bez gola i mimo, że człowiek stara się zamykać na różne opinie, to na pewno zawsze bardzo chce w końcu wpisać się na listę strzelców.

Pierwszą bramkę dla Motoru trzeba było okupić podbitym okiem?

Tak, to przytrafiło się przy jednym ze starć. To był mecz jak każdy na poziomie III ligi. W tych rozgrywkach jest po prostu dużo fizycznej walki, na którą trzeba być gotowym.

Najważniejsze będzie złapanie serii kilku zwycięstw z rzędu. Dzięki temu za cztery-pięć kolejek możemy być nawet liderem.

Pomimo faktu, że wygraliście 2:0, to nie możecie powiedzieć, że to był łatwy, lekki i przyjemny mecz? I tak jest chyba w przypadku większości waszych spotkań.

Absolutnie. Prawda jest taka, że każdy z rywali na Motor motywuje się podwójnie. Liczymy się z tym, że podchodzi się do nas inaczej, niż do każdego innego przeciwnika. W każdym meczu musimy udowadniać, że jesteśmy lepszym zespołem. W Sandomierzu boisko nie sprzyjało grze, którą sobie zakładaliśmy, ale na szczęście na początku drugiej połowy strzeliliśmy bramkę, a później przeciwnik siadł fizycznie i kontrolowaliśmy spotkanie do końca.

Obecnie macie 9 punktów straty do lidera tabeli i jedno spotkanie rozegrane mniej. Na tym etapie rozgrywek to duży dystans czy niekoniecznie?

Myślę, że to nie jest dużo, bo gdy wygramy zaległy mecz z Podlasiem Biała Podlaska, to zbliżymy się na sześć oczek. Najważniejsze będzie złapanie serii kilku zwycięstw z rzędu. Dzięki temu za cztery-pięć kolejek możemy być nawet liderem. Dziwiły mnie opinie niektórych osób mówiących już po piątej serii spotkań, że sezon jest stracony. My na to nie patrzymy w ten sposób. Wygraliśmy w Sandomierzu i chcemy zwyciężać w każdym meczu oraz piąć się w tabeli.

Opinie o straconym sezonie pokazują jak duże jest w Lublinie pragnienie kibiców, by Motor wreszcie wydostał się z III ligi. Poczułeś na własnej skórze, że koszulka tego klubu waży dużo więcej niż pozostałych na tym poziomie rozgrywkowym?

Rozumiemy frustrację kibiców. Natomiast w każdym spotkaniu zostawiamy serce i zdrowie na boisku. Absolutnie nikt nie przechodzi obok meczu. Trzeba przyznać, że w pierwszych kolejkach mieliśmy też trochę piłkarskiego pecha. Mamy nadzieję, że to się odwróci i w niektórych sytuacjach futbolówka będzie w końcu spadać pod nasze nogi. Cóż, faktycznie jest tu większe ciśnienie niż w innych zespołach, ale każdy się z tym liczy przychodząc do Motoru. Mamy jasny cel i czuję wewnętrzne przekonanie, że zostanie on zrealizowany.

Pomiędzy meczem z Wólczanką a spotkaniem w Sandomierzu mieliście dwa tygodnie przerwy od ligowych starć. Ten czas na spokojną pracę wam się przydał?

Tak, tym bardziej po remisie z drużyną z Wólki Pełkińskiej przydał się czas na poprawienie szczególnie wykończenia akcji, ale też ostatniego podania czy dokonywania lepszych wyborów. To zaprocentowało zwycięstwem w Sandomierzu.

W dotychczasowych spotkaniach czasami można było odnieść wrażenie, że chcieliście w niektórych akcjach zagrać zbyt koronkowo i wręcz wejść z piłką do bramki, zamiast oddać strzał w odpowiednim momencie. Trener też zwracał na to uwagę?

Ostatnio jak mieliśmy wolny weekend i przełożono mecz z Podlasiem, to dużo czasu poświęciliśmy na wykańczanie sytuacji. To nie jest tak, że w każdym meczu marnowaliśmy trzy sytuacje „sam na sam” i potem jeszcze ktoś nie trafiał do pustej bramki. Mieliśmy za to dużo dośrodkowań z bocznych sektorów boiska, po których brakowało timingu i odpowiedniego wejścia na piłkę oraz decyzji o strzale z dalszej odległości. Trener powtarza nam, żeby próbować. Mamy nadzieję, że poprawimy ten element jak najszybciej. Z Wisłą oddaliśmy tych strzałów już trochę więcej. Ogólnie to musimy rozgrywać piłki z jednej na drugą stronę, bo przeciwnik jest w środku tak skomasowany na dwudziestym metrze, że tylko bokami możemy stworzyć zagrożenie.

Walczysz o miejsce w składzie z Michałem Paluchem, a w Sandomierzu obaj solidarnie strzeliliście po golu. Dzięki temu wasza rywalizacja nabrała jeszcze większych rumieńców?

Mamy dobry kontrakt i to jest zdrowa rywalizacja. Chciałoby się, żeby bramki rozkładały się na całą drużynę, a przede wszystkim, żeby zespół wygrywał. Fajnie, że z Wisłą trafiliśmy do siatki, bo każdy od nas tego wymaga. Oby tak było jak najczęściej.

Przed wami mecz w Zabierzowie z Jutrzenką Giebułtów. Nazwa rywala nie brzmi zbyt groźnie, a dotychczasowy dorobek punktowy nie budzi respektu. Jednak grając z beniaminkiem na wyjeździe, nie można podchodzić do takiego spotkania lekceważąc przeciwnika…

Zdecydowanie nie, tym bardziej na ich boisku. Wiadomo, że trzeba się przygotować na ciężki mecz.

I równie ciężką murawę co w Sandomierzu?

Albo nawet jeszcze gorszą. Co nie zmienia faktu, że pojedziemy tam po trzy punkty. Wiemy, że jesteśmy piłkarsko zdecydowanie lepszym zespołem, ale musimy to udowodnić, dokładając do tego duże zaangażowanie, tak jak w każdym spotkaniu.

Przed wami intensywny tydzień. W sobotę gracie w Zabierzowie, w środę na Arenie Lublin z Podlasiem, a w niedzielę w Sieniawie z tamtejszym Sokołem. To będzie dla was duże wyzwanie?

To jest dobre dla zawodników. Myślę, że każdy lubi mecze co trzy dni, a fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani. Powtórzę, że dla nas najważniejsze jest złapanie serii i punktowanie w każdej kolejce. Nie możemy już gubić punktów. Zwłaszcza, że już po zwycięstwie z Podhalem Nowy Targ byliśmy pewni, że pójdzie „z górki”, ale piłka uczy pokory. Później jednak zremisowaliśmy u siebie 0:0 z Wólczanką i trzeba to traktować jako stratę punktów. Teraz chcemy wygrać wszystkie mecze do końca rundy.

ZOBACZ TAKŻE:

Kibice na meczu Motor Lublin - Wólczanka Wólka Pełkińska. Zo...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski