Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Moskal: Lubelszczyzna dogoni resztę Polski

Wojciech Pokora
Wojciech Pokora
Michał Moskal, szef Gabinetu Wiceprezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego, dyrektor Biura Prezydialnego PiS, prawnik. Pochodzi z Janowa Lubelskiego
Michał Moskal, szef Gabinetu Wiceprezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego, dyrektor Biura Prezydialnego PiS, prawnik. Pochodzi z Janowa Lubelskiego nadesłane
- Ekipa Platformy Obywatelskiej przede wszystkim ignorowała Polskę wschodnią. Jeśli spojrzy się na mapę i miejsca, gdzie były projektowane drogi, wyglądało to tak, jakby ta część Polski była absolutnie przez nich zapomniana - mówi Michał Moskal, szef Gabinetu Wiceprezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego, dyrektor Biura Prezydialnego PiS.

Na dwa lata przed spodziewanym terminem wyborów Prawo i Sprawiedliwość rusza z przygotowaniami do kampanii na Lubelszczyźnie.

Przy okazji wizyty prezesa Jarosława Kaczyńskiego na Lubelszczyźnie, która miała miejsce 16 grudnia ubiegłego roku, została powołana Rada Regionalna pod przewodnictwem wicepremiera Jacka Sasina. Jest to sygnał, który Prawo i Sprawiedliwość wysyła, że rozpoczynamy przygotowania do kampanii wyborczej. Przygotowania mają się skupiać na kilku elementach, ale tym najważniejszym, za który odpowiedzialność powierzył mi premier Jacek Sasin, jest przygotowanie programu - planu dla Lubelszczyzny. Zbieramy wszystkie projekty o kluczowym charakterze dla Lubelszczyzny, tak żeby nasz region nie tylko dogonił, ale i mógł przegonić resztę Polski. Chodzi tu m.in. o gigantyczne inwestycje, które dotyczą zarówno infrastruktury oraz szeroko rozumianego rozwoju gospodarczego.

Jak te przygotowania wyglądają w praktyce?

Zaczynamy obecnie objazd po powiatach, odwiedzamy samorządowców, organizujemy spotkania z mieszkańcami, które mają nam pomóc zebrać najważniejsze potrzeby i pomysły, wykraczające poza tę najbliższą perspektywę. Bo nie mówimy tutaj o projektach, które realizujemy w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych czy w ramach Funduszu Dróg Samorządowych. Nie rozmawiamy o tym, co dzieje się w tej chwili, mimo że dzieje się bardzo wiele. Rozmawiamy o tych przedsięwzięciach, które popchną Lubelszczyznę o lata do przodu, czyli działaniach tej rangi jak np. zapoczątkowana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Via Carpatia.

Zanim przejdziemy do rozmowy o infrastrukturze, trudno zignorować to, co wydarzyło się w kadrach. Zmiana na stanowisku członka zarządu województwa lubelskiego, to pomysł na wzmocnienie tej instytucji czy jak zauważają niektórzy komentatorzy wewnętrzne tarcie w Solidarnej Polsce?

Wicemarszałka Bałabana miałem okazję poznać dotychczas z jak najlepszej strony i zdecydowanie nie jest to osoba, którą zajmują sprawy polityki przez małe „p”. Jest on niezwykle zaangażowany w lubelskie sprawy i będzie powiewem świeżości, ale też jestem przekonany, że wniesie naprawdę wiele dobrego do naszej wojewódzkiej polityki. Mam nadzieję, że będzie wsparciem zarówno dla marszałka, jak i całej Zjednoczonej Prawicy - nie tylko Solidarnej Polski.

Gdy za poprzedniej ekipy rządzącej zaczęto budować drogi szybkiego ruchu, inwestycje miały związek z zaproponowaną wówczas koncepcją rozwoju Polski w oparciu o model polaryzacyjno-dyfuzyjny. Czyli mieszkańcy biedniejszych regionów mieli mieć jak wyjechać ze swoich miejscowości, by szukać pracy w metropoliach. Uda się odwrócić ten trend choćby przez inwestycje infrastrukturalne?

Ekipa Platformy Obywatelskiej przede wszystkim ignorowała Polskę wschodnią. Jeśli spojrzy się na mapę i miejsca, gdzie były projektowane drogi, gdzie w ogóle myślano o infrastrukturze związanej z wykluczeniem komunikacyjnym, wyglądało to tak, jakby ta część Polski była absolutnie przez nich zapomniana. Pokazuje to przykład S17, gdzie mieszkańcy Lublina wykupowali bilbordy w Warszawie, by wyprosić u ministra budowę tej drogi, której powstanie wówczas, najdelikatniej mówiąc, wydawało się nieoczywiste, a prawdopodobnie nigdy by nie doszło do skutku. W tej chwili takie projekty jak budowa dróg S17 czy S19 to są przedsięwzięcia absolutnie naturalne. Rozwój dróg samorządowych to jest coś, co zupełnie odmienia oblicze Lubelszczyzny. W każdym powiecie dostrzegalne jest to, że odległości się zmniejszają. Wyjazd na studia czy do pracy z mniejszej miejscowości do Lublina czy do Warszawy stał się osiągalny dla każdego i nie zakłada braku możliwości powrotu.

To ważne, że rozbudowywana jest sieć dróg, bo mieszkańcy Lubelszczyzny przywykli już do myśli, że jedyna łączność ze światem to dla nas transport samochodowy. Kolej rozbudowywano w naszym regionie w II RP, a niekiedy nawet za czasów zaborów.

Siatka połączeń kolejowych na Lubelszczyźnie faktycznie wciąż jest najrzadsza w Polsce. To jest coś, co my musimy zmienić. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli chodzi o nowe połączenia, to w całej Polsce w zasadzie od lat 70. ubiegłego wieku nic się w tym zakresie nie działo. W tej chwili startuje program Kolej Plus, w ramach którego zgłoszone zostały projekty zarówno modernizacyjne, które mają poprawić parametry istniejących linii kolejowych, ale także projekty związane z odnową linii kolejowych, które zostały zlikwidowane. Tu warto zauważyć, że ten proces likwidacji przeprowadzono głównie za czasów rządów SLD, czyli w dużej części dzisiejszej Lewicy. W ramach programu Kolej Plus mieszczą się także projekty budowy nowych linii kolejowych, czyli choćby ta linia, o którą osobiście szczególnie zabiegam - między Szastarką a Janowem Lubelskim i dalej Biłgorajem. To projekt zgłoszony przez naszych samorządowców, który wygląda na to, że ma szansę, by zostać zakwalifikowanym do uzyskania gigantycznego dofinansowania, niemożliwego do sfinansowania z perspektywy samorządu.

Dzisiaj twarzą tych działań modernizacji kolei stał się w Lublinie prezydent Krzysztof Żuk.

Pamiętajmy, że środki, które idą na budowę tego typu przedsięwzięć, to są środki rządowe. Nie ma takich pieniędzy w samorządzie, które by pozwalały na realizację tak gigantycznych i kosztownych projektów jak budowa kolei metropolitalnej. Zatem jest to pewien marketing polityczny, który stara się stosować prezydent. A świadczy o tym prosty fakt. Studium wykonalności dla Lubelskiej Kolei Aglomeracyjnej realizowane jest w wyniku porozumienia zarządcy infrastruktury PKP PLK z marszałkiem Jarosławem Stawiarskim. Mimo że była wielokrotnie wyciągana dłoń w kierunku prezydenta miasta Lublina, by dołączył jako trzeci partner, w wyniku kunktatorstwa nie doszło do szerszego porozumienia. Porozumienie podpisały dwa podmioty. Więc lans prezydenta na tym temacie jest całkowicie nieuzasadniony, bo nawet nie partycypuje on w kosztach tej analizy.

Czyli prezydent w tej kwestii nie jest sprawnym gospodarzem, tylko sprawnym PR-owcem?

Myślę, że tym przede wszystkim zajmuje się w Lublinie urząd miasta i to widać jak na dłoni. Może trzeba się uderzyć w pierś i powiedzieć, że z naszej strony tego PR-u jest trochę za mało, ale jesteśmy po prostu zajęci ciężką pracą, bo zależy nam na tym, by te przedsięwzięcia były w regionie realizowane, a jest ich dużo i są naprawdę ważne. Bo jeśli chodzi o te mniejsze miejscowości w okolicach Lublina, które desperacko potrzebują miejsc pracy, bo im zależy, by powstawały na ich terenie duże zakłady i fabryki, mogące przyjąć do pracy przede wszystkim mieszkańców, by już nie musieli wyjeżdżać w poszukiwaniu pracy, to musi być zbudowana dobra infrastruktura, która umożliwi z jednej strony dojazd, a z drugiej transport towarowy. Tylko to pozwoli na tworzenie dużych zakładów produkcyjnych, bo żadnej fabryki nie buduje się w polu, gdzie nie ma dostępu do dróg i kolei. I to chcemy zrobić - zbudować potencjał inwestycyjny.

Mamy dwa duże zakłady pracy, które są „lokomotywami” Lubelszczyzny i dla których ten czas jest trudny. Dla Bogdanki - ze względu na założenia Europejskiego Zielonego Ładu, co wymusza potrzebę dywersyfikacji działalności. Zielony ład dotyczy także drugiej spółki, czyli Grupy Azoty Puławy, która ponadto działa pod presją cen gazu. Dodatkowo w ostatnim czasie strona społeczna wyraża obawy o los puławskich azotów, czy nie staną się w przyszłości jedynie zakładem produkcyjnym, co - jak pamiętamy - było zapisane w koncepcji Nafty Polskiej. Ta obawa co jakiś czas wśród załogi wraca.

Jeśli chodzi o Grupę Azoty Puławy, to trzeba pamiętać, że to największa część Grupy Azoty. To nie jest zakład produkcyjny, który jest jakąś niewiele znaczącą spółką córką Grupy, tylko to główna siła napędowa Grupy Azoty. Dlatego musimy puławskie Azoty jak najmocniej wspierać.

Czyli ich podmiotowość zachowamy?

Pracujemy, aby tę podmiotowość zachować. Jestem przekonany, że Ministerstwo Aktywów Państwowych będzie podejmować wszelkie działania prowadzące do tego, by Puławy były perłą w koronie Grupy Azoty. Trzeba też mieć świadomość, że zakłady azotowe znalazły się w bardzo trudnej sytuacji ze względu na sytuację na świecie. Koszty energii, które generuje polityka Unii Europejskiej oraz szantaże energetyczne realizowane przez Rosję to coś, co obciąża nas wszystkich i przed czym jest nam niezwykle ciężko się bronić. To koszty, które ponosimy za błędne decyzje z czasów Platformy Obywatelskiej. Rząd realizuje dziś wszelkie możliwe przedsięwzięcia, by te koszty maksymalnie ograniczyć.

Polska jest wschodnią flanką NATO, a Lubelszczyzna jest wschodnią flanką wschodniej flanki. Wschodnia granica jest dla nas z jednej strony wyzwaniem, co objawiło nam się podczas hybrydowego zagrożenia ze strony Rosji na granicy z Białorusią i kryzys migracyjny, a z drugiej strony w granicy upatrujemy szansy na sukces jako region, choćby dlatego, że jest zewnętrzną granicą Unii Europejskiej, przez którą przebiega szlak tranzytowy.

Bramą do Polski i do Unii Europejskiej są Małaszewicze. Ta brama przynosi budżetowi państwa gigantyczne zyski i powinna sprawiać, że dzięki niej rozwinie się region. Faktycznie podczas kryzysu migracyjnego sytuacja była momentami trudna, jednak odpowiedzialna polityka, którą przyjęliśmy, czyli niedopuszczenie do tego, by ten kryzys się rozwijał, niedopuszczanie do prowokacji, w które chętnie wchodzili politycy opozycji, biegając po pograniczu i zachęcając nielegalnych imigrantów do przekraczania granicy, zatrzymanie kryzysu na granicy sprawiło, że z Małaszewicz byliśmy w stanie czerpać zyski i będziemy w stanie to robić w dalszym ciągu.

O Małaszewiczach mówi się, że to największy „suchy” port w Europie. Do tego portu nie przypływają jednak okręty, lecz przyjeżdżają pociągi. Jaki jest plan na Małaszewicze? Rozbudowa infrastruktury kolejowej czy też przekierowanie części ruchu na transport kołowy?

Codziennie z Małaszewicz odprawia się kilkadziesiąt pociągów. Ale może ich być znacznie więcej. Podejmujemy starania o to, by rozbudować ten terminal kolejowy. Zainwestowane zostaną miliardy złotych przeznaczone na rozwój tego „portu”, by możliwości przyjmowania i odprawiania pociągów znacząco zwiększyć. To wygeneruje możliwość rozwoju dla całego regionu. Na taki hub logistyczny składają się przecież magazyny, centra logistyczne dla równych rodzajów transportu i tysiące miejsc pracy nie tylko dla mieszkańców. Miejmy świadomość, że dla chińskiego biznesu istnieją dwa rozpoznawalne miejsca w Polsce - Warszawa i Małaszewicze.

No dobrze, ale między tymi Chinami a Małaszewiczami mamy dzisiaj niestabilną Białoruś, na terenie której stacjonują rosyjskie wojska. Grozi nam eskalacja konfliktu zbrojnego za wschodnią granicą, gdzie od 2014 roku toczy się wojna na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Dziś może się ona rozlać na resztę kraju, destabilizując na długo sytuację w całym regionie. Czy Chiny i ich biznes są w tym wszystkim gwarantem bezpieczeństwa?

Uważam, że politycznie ani Rosja, ani Białoruś, ale umówmy się, mówimy tu przede wszystkim o polityce rosyjskiej, bo suwerenna polityka białoruska po prostu nie istnieje, nie może sobie pozwolić na to, żeby zaburzyć tranzyt produktów na rynek europejski, bo wiadomo, że będzie się to wiązało z reperkusjami ze strony chińskiej. Dla Rosji to partner, z którym musi się liczyć.

Można powiedzieć, że Małaszewicze są wentylem bezpieczeństwa dla regionu?

To daleko idąca teza, natomiast to, co dzieje się dzisiaj na granicy ukraińskiej, jest czymś, na czym należy mocno skupić uwagę. Już pod koniec ubiegłego roku zauważyliśmy przesunięcia ruchów migracyjnych w kierunku Ukrainy. Za chwilę poszły za tym żądania Rosji o wycofanie Ukrainy z rozmów o przystąpieniu do NATO, wycofania wojsk amerykańskich z Polski i krajów bałtyckich itp. Widać, że to była część zaplanowanej operacji mającej na celu ubezwłasnowolnienie naszego regionu. Wpisuje się to w diagnozę, którą prezydent Lech Kaczyński postawił w 2008 roku w Tbilisi - dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę. Ta strategia jest przez Rosję systematycznie realizowana. To jest test nie tylko dla nas, ale dla całego Zachodu, czy my potrafimy się Putinowi przeciwstawić. Bo jeśli ta odpowiedź ze strony Unii Europejskiej, ze strony NATO, ze strony naszych sojuszników będzie bardzo stanowcza, to wciąż do eskalacji konfliktu na Ukrainie może nie dojść. Jednak przewidywać, w którą stronę się to potoczy, jest dziś niezwykle trudno. My musimy bardzo twardo stać po stronie suwerenności Ukrainy, bo jest to interes naszego państwa.

W kontekście bezpieczeństwa, ale i rozwoju całego regionu Lubelszczyzna znajduje się w centrum wydarzeń za sprawą pewnej strategii geopolitycznej, a mam tu na myśli trójstronny sojusz regionalny Litwy, Polski i Ukrainy, znany pod nazwą Trójkąt Lubelski. Czy dla rozwoju naszego regionu to nasze strategiczne położenie, to że przez nasze województwo przebiega Via Carpatia, nie powoduje, że Lublin i Lubelszczyzna powinny być ośrodkiem tych geopolitycznych działań na osi państw Europy Środkowej i Wschodniej?

Na pewno ściana wschodnia będzie miejscem, wokół którego przez najbliższe lata będzie się toczyć wiele głównych wątków naszej polityki zagranicznej. Nie można traktować Lubelszczyzny, Podlasia i Podkarpacia jako peryferii Polski, jak było robione przez lata, gdy polityka Platformy Obywatelskiej była ślepo zapatrzona w zachód, a z Putinem układano się jak z przyjacielem. Trzeba wzmacniać możliwości tego regionu na poziomie instytucjonalnym, przesuwać i tworzyć tu instytucje, które będą zapleczem w relacjach międzynarodowych np. w sprawach związanych z bezpieczeństwem czy w sprawach gospodarczych.

Jednak zarówno Podlasie, jak i Podkarpacie także są na tej samej osi i również są pretendentami do centrów współpracy ze Wschodem. My dzisiaj mamy przewagę PR-ową, bo dzięki historycznym nazwom i odniesieniom do Unii Lubelskiej budujemy kolejne osi współpracy. Tylko czy wypełniamy te nazwy treścią jako region?

Tu ciągle da się zrobić więcej i potrzebna jest mocna inicjatywa naszych polityków i samorządowców. Muszą zauważyć, że ich działania mają potencjał wykroczenia poza granice ich gmin, powiatów, województwa, a także kraju. Bo to, co dziś się dzieje na Lubelszczyźnie, będzie decydowało o tym, jakie będą losy nie tylko ściany wschodniej, ale całej Polski. Musimy się zmusić do tego, by działając lokalnie, myśleć w szerszej perspektywie.

Zbieramy wszystkie projekty o kluczowym charakterze dla Lubelszczyzny, tak żeby nasz region nie tylko dogonił, ale i mógł przegonić resztę Polski.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski