Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Międzynarodowy Dzień Tańca: Siły wschodzące (RECENZJA)

Andrzej Z. Kowalczyk
Lublin jest prawdopodobnie jedynym miastem w Polsce, w którym obchody Międzynarodowego Dnia Tańca już tradycyjnie trwają nie jeden, ale aż trzy dni. A mogłyby trwać jeszcze dłużej, bo lubelscy twórcy naprawdę mają co pokazywać.

Od lat staram się nie opuszczać owych organizowanych przez Lubelski Teatr Tańca prezentacji. Są one bowiem okazją do spotkania nie tylko z artystami o utrwalonej już pozycji na scenie tańca współczesnego, lecz także tymi, którzy znajdują się na początku drogi twórczej.

Takim właśnie siłom wschodzącym był poświęcony pierwszy wieczór tanecznego świętowania w Centrum Kultury w Lublinie. Przyznaję, że na te środowe prezentacje czekałem ze szczególną ciekawością. W programie wieczoru znalazły się bowiem nowe realizacje Joanny Szot i Eweliny Drzał-Fiałkiewicz – twórczyń, których wcześniejsze prace zrobiły na mnie jak najlepsze wrażenie. Chciałem się zatem przekonać, w jakim kierunku podążą ich dalsze poszukiwania twórcze.

Joanna Szot w spektaklu „Maria Stuart i smutne piosenki” potwierdziła to, na co zwróciłem uwagę przed rokiem, gdy miałem okazję zobaczyć jej solo „jestem niema” – że w swojej pracy opiera się na gruntownej świadomości ciała, co oznacza, iż wie nie tylko CO może zrobić ze swym ciałem, ale także KIEDY i DLACZEGO. A to sprawia, że w jej realizacjach nie ma rozdźwięku pomiędzy myślą choreograficzną a jej realizacją. Zaś technicznie jest teraz jeszcze lepsza. A co więcej – obdarzona jest rzadko spotykaną sceniczną charyzmą. Publiczność na spektaklu Joanny Szot nie ma innego wyjścia jak tylko poddać się bez reszty wykreowanym przez nią obrazom i nastrojom. W tym względzie skojarzenia z takimi artystkami jak Katarzyna Chmielewska, Anna Steller czy Iwona Olszowska nasuwają się same. A mam nieodparte przeczucie, że Joanna Szot nie ujawnia jeszcze pełni swoich możliwości i w przyszłości – oby nieodległej! – da widzom kolejne powody do zachwytu.

Ewelina Drzał-Fiałkiewicz zaprezentowała zrealizowany z Grupą 4 spektakl „Ścieżka Krytyczna”. To realizacja znakomita koncepcyjnie, gruntownie przemyślana, z ciekawą choreografią, rewelacyjną muzyką Bartłomieja Węglińskiego i świetnymi wizualizacjami Borysa Kunkiewicza. A jednak mimo tych wszystkich superlatywów nie mogę wystawić temu spektaklowi noty najwyższej. O ile bowiem otwierające go sekwencje oddziałują z siłą wręcz hipnotyczną, wciągają widza bez reszty i są wykonywane bezbłędnie, to w kolejnych partiach pojawiają się pewne rysy. Odniosłem wrażenie, że część tancerek nie jest jeszcze w pełni przygotowana n na wymagania, jakie stawia przed nimi choreografia; pewien szlif wydaje się niezbędny. Doradzałbym także zastanowienie się nad wyeliminowaniem ze spektaklu fizycznego kontaktu pomiędzy wykonawczyniami; czasem bowiem robiąc mniej można pokazać więcej. Myślę, że warto w ową realizację włożyć jeszcze trochę pracy, bo to materiał na naprawdę znaczący spektakl.

Obydwa prezentowane w środę przedstawienia zostały zrealizowane w ramach stypendiów Prezydenta Miasta Lublin. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że były to dobrze wydane pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Międzynarodowy Dzień Tańca: Siły wschodzące (RECENZJA) - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski