Od lat staram się nie opuszczać owych organizowanych przez Lubelski Teatr Tańca prezentacji. Są one bowiem okazją do spotkania nie tylko z artystami o utrwalonej już pozycji na scenie tańca współczesnego, lecz także tymi, którzy znajdują się na początku drogi twórczej.
Takim właśnie siłom wschodzącym był poświęcony pierwszy wieczór tanecznego świętowania w Centrum Kultury w Lublinie. Przyznaję, że na te środowe prezentacje czekałem ze szczególną ciekawością. W programie wieczoru znalazły się bowiem nowe realizacje Joanny Szot i Eweliny Drzał-Fiałkiewicz – twórczyń, których wcześniejsze prace zrobiły na mnie jak najlepsze wrażenie. Chciałem się zatem przekonać, w jakim kierunku podążą ich dalsze poszukiwania twórcze.
Joanna Szot w spektaklu „Maria Stuart i smutne piosenki” potwierdziła to, na co zwróciłem uwagę przed rokiem, gdy miałem okazję zobaczyć jej solo „jestem niema” – że w swojej pracy opiera się na gruntownej świadomości ciała, co oznacza, iż wie nie tylko CO może zrobić ze swym ciałem, ale także KIEDY i DLACZEGO. A to sprawia, że w jej realizacjach nie ma rozdźwięku pomiędzy myślą choreograficzną a jej realizacją. Zaś technicznie jest teraz jeszcze lepsza. A co więcej – obdarzona jest rzadko spotykaną sceniczną charyzmą. Publiczność na spektaklu Joanny Szot nie ma innego wyjścia jak tylko poddać się bez reszty wykreowanym przez nią obrazom i nastrojom. W tym względzie skojarzenia z takimi artystkami jak Katarzyna Chmielewska, Anna Steller czy Iwona Olszowska nasuwają się same. A mam nieodparte przeczucie, że Joanna Szot nie ujawnia jeszcze pełni swoich możliwości i w przyszłości – oby nieodległej! – da widzom kolejne powody do zachwytu.
Ewelina Drzał-Fiałkiewicz zaprezentowała zrealizowany z Grupą 4 spektakl „Ścieżka Krytyczna”. To realizacja znakomita koncepcyjnie, gruntownie przemyślana, z ciekawą choreografią, rewelacyjną muzyką Bartłomieja Węglińskiego i świetnymi wizualizacjami Borysa Kunkiewicza. A jednak mimo tych wszystkich superlatywów nie mogę wystawić temu spektaklowi noty najwyższej. O ile bowiem otwierające go sekwencje oddziałują z siłą wręcz hipnotyczną, wciągają widza bez reszty i są wykonywane bezbłędnie, to w kolejnych partiach pojawiają się pewne rysy. Odniosłem wrażenie, że część tancerek nie jest jeszcze w pełni przygotowana n na wymagania, jakie stawia przed nimi choreografia; pewien szlif wydaje się niezbędny. Doradzałbym także zastanowienie się nad wyeliminowaniem ze spektaklu fizycznego kontaktu pomiędzy wykonawczyniami; czasem bowiem robiąc mniej można pokazać więcej. Myślę, że warto w ową realizację włożyć jeszcze trochę pracy, bo to materiał na naprawdę znaczący spektakl.
Obydwa prezentowane w środę przedstawienia zostały zrealizowane w ramach stypendiów Prezydenta Miasta Lublin. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że były to dobrze wydane pieniądze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?