Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszka bez prądu i wody

Joanna Biegalska
Anna Skorupska po wodę chodzi do miejskiego hydrantu.
Anna Skorupska po wodę chodzi do miejskiego hydrantu. Fot. Joanna Biegalska
Czy w XXI wieku, w środku dużego miasta, można żyć bez prądu i wody? Okazuje się, że tak. W takich warunkach od listopada 2008 r. mieszka Anna Skorupska przy ul. Jachowicza w Lublinie. Oskarża ona współwłaścicielkę domu o kradzież prądu i bezprawne pozbawienie jej warunków do godnego życia.

Sprawa 11 sierpnia tego roku trafiła do Sądu Rejonowego w Lublinie.

Współwłaścicielka, pani Marta ma 89 lat. Przed laty razem z mężem wybudowała piętrowy dom. Dziesięć lat temu starsze małżeństwo zdecydowało się na sprzedaż części nieruchomości Annie Skorupskiej. Nieporozumienia zaczęły się z chwilą, kiedy w 2007 r. zmarł mąż pani Marty.

- Za 16-metrowy pokój i 7-metrową werandę zapłaciłam 20 tysięcy złotych - przypomina Anna Skorupska. - Jak kupowałam to mieszkanie, to z prądem i wodą, tylko dlatego zdecydowałam się wydać tyle pieniędzy

- Ta pani wyjechała na dwa lata - tłumaczy pani Marta. - Nikt tu nie mieszkał. Jak w ubiegłym roku zakładali nową instalację elektryczną, nie było jej. Dlatego prąd podciągnięto tylko do mnie. Potem przyjechała i zaczęła się awanturować o to, dlaczego nie ma światła. Tłumaczyłam, że wystarczy pójść do zakładu energetycznego i założą nową linię. Nie jestem zobowiązana razem z nią czegokolwiek opłacać. Dałam nawet tej pani 1000 złotych, żeby sobie tę skrzynkę założyła. Ale nie chciała. Krzyczy tylko na mnie i przeklina okropnie.

Skorupska nie ukrywa złości - Za wszystkie media płaciłam, mam na to pokwitowania.Jeśli już mówimy o utrzymywaniu, to ja sąsiadkę i jej męża przez siedem lat utrzymywałam, bo okradali mnie z prądu. Na mój podlicznik wychodziły przewody do nich.

Kiedy Anna Skorupska wyjeżdżała za granicę, spisała stan licznika. - Załatwiłabym sobie oddzielne łącza, ale to kosztuje 2000 złotych. Mam 600 złotych emerytury. Teraz nawet wody nie mam. Napełniam butelki w miejskim hydrancie. Palę świeczki i lampkę na baterie, bo inaczej siedziałabym po ciemku. Zimą muszę tułać się po obcych - opowiada.

Pani Marta przekonuje do swojej racji: - Miałyśmy wspólną wodę, ale jak sąsiadka wyjechała, to spłuczka w jej ubikacji się popsuła i lała się woda. Rachunek przyszedł na ponad 300 złotych. Oczywiście musiałam pokryć koszty. Wtedy zamknęłam jej dostęp do wody. Ona chce żyć na cudzy koszt, na to nie mogę się zgodzić.

- Zobaczymy, kto ma rację. Myślę, że wkrótce spotkamy się w sądzie - odgraża się Skorupska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski