Gabinet doktora Ż. mieści się na drugim piętrze piaseckiej przychodni przy ulicy Braci Spozów 19. Budynek przylega bezpośrednio do komisariatu policji.
W poniedziałki gabinet jest zamknięty. W recepcji wszyscy dobrze znają Artura Ż. - Wynajmował tu pomieszczenie na gabinet. Niewiele miałyśmy z nim wspólnego, bo tylko przechodził. Zawsze mówił "dzień dobry" i szedł do windy. Był raczej spokojny. Pracował tyle lat. Trudno uwierzyć, że mógł zrobić coś takiego - z niedowierzaniem kręcą głowami pielęgniarki z piaseckiej przychodni zdrowia.
Wieść o tym, że stomatolog z Piask dopuścił się zbrodni, lotem błyskawicy obiegła całe miasteczko. - O tym, co się stało, opowiadał mi tata. Ścierpła mi skóra. Kilka lat temu byłam pacjentką tego dentysty - opowiada pani Ewelina, którą spotkaliśmy w poniedziałek w miejskim parku.
Artura Ż. znają też w magistracie. - Ja u niego sobie zębów nie leczyłem, ale go kojarzę. Załatwiał u nas jakieś sprawy administracyjne. Po jego rozwodzie toczyła się u nas sprawa o wymeldowanie - przypomina sobie Ryszard Siczek, burmistrz Piask. - Teraz nasze miasto aż huczy od plotek - przyznaje.
Ludzi spotkanych na ulicach Piask nie trzeba długo namawiać do rozmów o stomatolo-gu. - Mówili w radiu, że ładnie nabroił - mówi starsza pani w czerwonym berecie. - A moja znajoma to jeszcze w ubiegłym tygodniu była u niego na wizycie.
- O tym, co się stało, mówią wszyscy. To teraz temat numer jeden w Piaskach - przyznaje pani z kiosku przy skrzyżowaniu Braci Spozów i Lubelskiej.
Artur Ż. ma w mieście opinię nie tylko spokojnego człowieka, ale i dobrego fachowca.
- Leczyłem się u niego i nie mam powodów do narzekań - twierdzi starszy mężczyzna, który pracuje w jednym ze sklepów na rynku. - Moim zdaniem, to bardzo inteligentny człowiek. Bardzo dobrze znał historię i często o niej opowiadał. Lubił sobie porozmawiać z pacjentami.
- Niczym się nie wyróżniał? - dopytujemy. - Czy ja wiem - zastanawia się mężczyzna i po chwili dodaje: - Miał w oku taki błysk. Podczas tych rozmów na temat historii zawsze był zwolennikiem teorii spiskowych. Nie mogło być z nim wszystko w porządku, skoro zdecydował się na taki krok. Chyba rozsypał się po rozwodzie - ocenia nasz rozmówca.
Przedstawić się jednak nie chce. - To tylko moje przypuszczenia. Mogą mu zaszkodzić - tłumaczy.
Czytaj także:
Strzelanina w lubelskim komisie: Artur Ż. już w areszcie
Morderstwo w autokomisie: Artur Ż. usłyszał zarzuty
Lublin: zatrzymano podejrzanego o morderstwo w komisie
Strzelanina w komisie przy al. Spółdzielczości Pracy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?