Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minstrele, czyli Big-beat z Lublina (ZDJĘCIA)

Damian Stępień
Damian Stępień
Minstrele
Minstrele Archiwum Krzysztofa Radzkiego
Jak wyglądały jazzowe fajfy czy bigbeatowe wieczorki? Kontynuujemy nasz cykl o muzycznej scenie Lublina sprzed lat. O Minstrelach, bigbeatowym i najdłużej działającym zespole amatorskim, opowiada perkusista Krzysztof Radzki.

Jak zaczęła się Pana muzyczna przygoda?
Mój ojciec, Jan, grał na trzyrzędowej harmonii Hohnera. Uświetniał swoimi występami nasze szkolne zabawy. Muzyka towarzyszyła naszej rodzinie cały czas. Starsza siostra, Elżbieta, uczyła się grać na skrzypcach. Na organach i pianinie grał mój brat Leszek. Mnie głównie ciągnęło do perkusji.

Najbardziej w stronę muzyki poszedł mój brat. Grał w różnych miejscach, wyjeżdżał na koncerty za granicę, akompaniował m.in. Irenie Santor, gdy występowała w Chatce Żaka. Był bardzo zdolny. Miał dobrą pamięć muzyczną. Wystarczyło, że usłyszał melodię i już potrafił ją zagrać.

W podstawówce wychwycił nas nauczyciel muzyki pan Zbigniew Kozłowski. W tamtych czasach w szkołach było bardzo dużo zespołów muzycznych. Były przeglądy miejskie, wojewódzkie. Myśmy zawsze w nich uczestniczyli. Wtedy zacząłem już grać na perkusji. Janusz, syn pana Kozłowskiego, który teraz gra z nami w Minstrelach, grał na pianinie. Mój brat grał na akordeonie. Takie były początki. Zaczęliśmy grać na przeglądach, zabawach, wieczorkach. Gdy byłem już w technikum budowlanym, zaczęła się tworzyć grupa, która grała i miała dobrą aparaturę. Tak powstały Minstrele. Był rok 1965.

Początki były trudne?
W klubie "Ciapy" na Czwartku dowiedzieliśmy się, że można mieć próby w sali widowiskowej Chatki Żaka. Poszliśmy spróbować. Na spotkaniu był rektor Seidler. Wysłuchał nas i powiedział, że mu się podoba. Mimo że nie byliśmy studentami mogliśmy tam grać. Od tego zaczęła się nasza przygoda. Występowaliśmy na festiwalach piosenki studenckiej m.in. w Gliwicach, Krakowie, Częstochowie. Zespół nabierał dzięki temu doświadczenia.

I przyszedł czas na Festiwal Muzyki Nastolatków?
To była akcja ogólnopolska. Eliminacje zaczynały się od miast, później powiaty, województwa itd. W Warszawie pokonaliśmy popularny wtedy zespół Chochoły i dostaliśmy się do finału, gdzie byli m.in. Dzikusy, Blackout, Nastolatki czy Skaldowie. Byliśmy w gronie najlepszych zespołów bigbeatowych w Polsce. Graliśmy na stadionie Lechii w Gdańsku przed 30-tysięczną publicznością. To było niewiarygodne. Mieszkaliśmy w Grand Hotelu, mieliśmy doskonałe warunki, do tego popularność, rozdawanie autografów...

Woda sodowa nie uderzyła Wam do głowy?
Właśnie nie, wręcz przeciwnie. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że nie jest to droga jaką chciałbym iść. Granie traktowałem jako przygodę, hobby, ale nie sposób nażycie. Zamiast muzykiem zostałem kierownikiem Domu Studenckiego, a potem Chatki Żaka.

Ale przygody musiały być!
Oczywiście. Kiedyś jechaliśmy ze Świnoujścia do Gdańska w wagonie z końmi. Mieliśmy koncert, a w pociągu nie było już miejsc. Udało nam się załatwić przynajmniej takie i dojechaliśmy.

Co było niezwykłego w Minstrelach, że znaleźli się w czołówce polskich kapel bigbeatowych?
Mieliśmy rozpoznawalne i charakterystyczne brzmienie zespołu. Rysio Lenartowicz, który można powiedzieć, że był naszym szefem technicznym, zbudował pierwszą kamerę pogłosową, taśmową na ośmiu głowicach. To była rewelacja, jeżeli chodzi o brzmienie. Już po Festiwalu Muzyki Nastolatków występowaliśmy w lubelskiej Estradzie razem z zespołem Polanie. Byli zaskoczeni naszą aparaturą. Bardzo nam jej zazdrościli. Pogłos w tamtych czasach to była nowość.

Przez zespół Minstrele przewinęło się sporo osób.
Zaczynaliśmy jako zespół gitarowy z wokalistami. Zafascynowani byliśmy muzyką The Shadows. Słuchaliśmy Radia Luxembourg i to chłonęliśmy.

W naszym składzie śpiewała wtedy Basia Kowalska oraz Andrzej Żołnierowicz. Teraz Basia mieszka w Stanach Zjednoczonych. Poszła bardziej w klimaty jazzowe, nagrywała m.in. Z Michałem Urbaniakiem.
W pierwszym składzie na gitarze solowej grał Leszek Wijatkowski, na gitarze rytmicznej Zbyszek Makowski, na gitarze Leszek Józiuk i na perkusji ja.

W sumie przez zespół Minstrele przewinęło się trzydzieści osób m.in. Leszek Radzki, Adam Frydecki, Janusz Frydecki, Zbyszek Gdula, Janusz Pliwko, Zdzisław Szabat, Andrzej Wysocki, Marian Głąb i Janusz Kozłowski.
Zmieniało się też brzmienie zespołu. W pewnym momencie doszły klawisze, chórki, tak że nie byliśmy już zespołem typowo gitarowym.

Występowaliśmy także w radiu lubelskim jako zespół do nagrań Polskiego Radia. Tworzyliśmy wówczas podkłady muzyczne m.in. do wodewili. Przygotowaliśmy też materiał na płytę z Michałem Hoffmanem. Było to w 1968 roku. Któregoś dnia Michał nie pojawił już się na próbie, bo musiał opuścić kraj. Takie, niestety, były czasy.

Graliśmy do początku lat 70. Później każdy poszedł swoją drogą. Proza życia, trzeba było iść na studia, rozpocząć pracę, założyć rodzinę. Można powiedzieć, że nasze hobby zostało zawieszone.

Po tragicznej śmierci gitarzysty Leszka Wijatkowskiego napisałem piosenkę "Był taki muzyk", którą właśnie mu zadedykowałem. Słowa do tej piosenki i piosenki "Tango, co wzrusza" napisała Anna Ignaszewska. W późniejszym czasie powstały kolejne utwory napisane m.in. dla mamy Janiny, żony Danuty. Tak rozpoczęła się moja przygoda z piosenką.

Po latach przyszedł czas na powrót Minstreli.
Tak w latach 90. reaktywowaliśmy zespół. Przez dziesięć lat graliśmy w Hadesie. Udało nam się wtedy ściągnąć na koncerty m.in. Basię i Michała. Andrzej Żołnierowicz miał też swój koncert. Wszystkie te wydarzenia funkcjonowały pod wiele mówiącą nazwą Dino Patol Klub. Swoje bywanie w klubie zakończyliśmy godzinnym koncertem w czasie finałowego występu z okazji 10-lecia Dino Patol Klubu. Przenieśliśmy się na ul. Lubartowską, gdzie gramy od kilku lat. W zespole występują: Janusz Kozłowski organy, Jerzy Zientek - gitara basowa, Marian Głąb - gitara i wokal, Andrzej Żołnierowicz - wokal oraz ja na perkusji.

Rozmawiał Damian Stępień

Muzycy - odezwijcie się!

Członków działających wówczas zespołów jazzowych lub bigbeatowych prosimy o kontakt z naszą redakcją:
Krakowskie Przedmieście 10, 20-002 Lublin lub drogą mailową, pisząc na adres [email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski