Wszystkiemu przyglądał się wiceprezydent od sportu, który na Twitterze wyśmiał radnych opozycji, że on przecież nie ma żadnego wpływu na klub. „Tu jest kiosk Ruchu! Ja… Ja tu mięso mam” zdaje się nam cytować fragment filmu „Miś”. Są jeszcze bohaterowie anonimowi, nie mniej ważni. Oni bowiem wybrali się do ratusza, by przedstawić własne spostrzeżenia. Może do ratusza mieli najbliżej, a może po prostu dobrze wiedzą, gdzie i kto decyduje o losie klubu. Gdy wyszli z ratusza, klub poinformował, że „po szerokich konsultacjach ze środowiskiem piłkarskim i kibiców” prezes Motoru znowu jest super! A przewodniczącemu rady może tylko się wydawać, że o czymś decyduje i że może zmienić prezesa. Prezesowi też zresztą może się wydawać, że wybierze trenera, bo chociaż chciał Zasadę, to dostał Sawę (Mariusza). Nam się natomiast może wydawać, że o czymś decyduje właściciel spółki i jej główny sponsor, czyli miasto. Ale skoro wiceprezydent od sportu mówi, że on nic nie może, to znaczy, że nasi włodarze wydają na klub nasze pieniądze i na tym ta zabawa się kończy.
Po co nam więc taki „Miś”? Odpowie prezes klubu sportowego Tęcza: - On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny - tłumaczył Ryszard Ochódzki w kultowej komedii Barei.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?