Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa świata piłkarek ręcznych. Polki straciły szansę na awans z grupy

AG
Wojciech Szubartowski
Reprezentacja Polski piłkarek ręcznych przegrała z Węgierkami 28:31 i straciła szansę na awans do 1/8 finału mistrzostw świata.

Przed tym meczem, wiadomo było jedno. Polki muszą wygrać, by awansować do 1/8 finału mistrzostw świata. Oczywiste było natomiast, że zadanie to nie będzie łatwe, bo naprzeciwko naszych reprezentantek stanęły Węgierki, prowadzone przez byłego selekcjonera biało-czerwonych, Kima Rasmussena, za którego kadencji Polki dwukrotnie zajęły czwarte miejsce na MŚ.

Czwartkowe spotkanie "o wszystko" na parkiecie rozpoczęły dwie zawodniczki MKS Perła Lublin, Kinga Achruk i Joanna Drabik. To właśnie ta pierwsza zaliczyła premierowe trafienie w meczu, rzucając na 1:0. Po chwili było już 2:0 dla Polek, a gola zaliczyła Monika Kobylińska. Węgierki jednak szybko wyrównały, ale mimo to, w 5 min. to Polki prowadziły 3:2.

Początek meczu to przede wszystkim dobra i mocna gra obu drużyn w obronie, ale też gra bramka za bramkę. Po 10 minutach Polki zaliczyły pierwszy przestój w ataku i w 14. minucie miały już 4,5-minutowy okres bez gola, Węgierki z kolei trafiły na 7:6. Wynik po chwili wyrównała jednak kapitan biało-czerwonych, Karolina Kudłacz-Gloc, a na prowadzenie 8:7, po rzucie karnym, wyprowadziła nas Kinga Grzyb. Polkom w ataku brakowało niekiedy jednak szczęścia, bo dwukrotnie piłka odbijała się od poprzeczki bramki strzeżonej przez Blankę Biro. Co ważne, bardzo dobrze w pierwszej połowie spisywała się również nasza goalkeeperka, Adrianna Płaczek, która kilkakrotnie zapobiegła stracie gola.

Mimo to, na dziewięć minut przed końcem połowy, Węgierkom udało się wyjść na dwubramkowe prowadzenie, 10:8, a dodatkowo z rzutu karnego nie trafiła Kinga Achruk. W 24. minucie Polki miały na swoim koncie jeszcze dłuższy niż wcześniej, bo już aż 7,5-minutowy przestój bez gola. Węgierki z kolei wyszły na +3, a Leszek Krowicki poprosił o czas, by uspokoić swoje zawodniczki. Po tej przerwie, piękną solową akcję przeprowadziła Monika Kobylińska, która trafiła na 9:11. 10-tą bramkę dla nas, na dwie minuty przed końcem tej części gry, rzuciła kołowa Lublina, Joanna Drabik. Ostatecznie, do końca pierwszej połowy, Polkom udało się zniwelować straty do dwóch goli, a ta część zakończyła się wynikiem 11:13.

Druga połowa rozpoczęła się od dwóch szybkich trafień rywalek i coraz większej straty Polek. W 32. minucie było już 11:15, a świetny okres w bramce Węgier zaliczała Biro. Polki natomiast nie mogły trafić nawet z 7. metrów, kiedy piłkę ponad bramką przerzuciła Kinga Grzyb. W 35. minucie, rywalki powiększyły swoją przewagę do sześciu goli, rzucając na 18:12. Dodatkowo, Węgierki grały bardzo dobrze w obronie, nie dając Polkom szansy na zniwelowanie strat. W 38. minucie podopieczne Rasmussena prowadziły już 21:14 i coraz bardziej prawdopodobne było, że biało-czerwone nie będą w stanie awansować do 1/8 finału i jedyne miejsce, o które będą w stanie powalczyć, to miejsce 17.

Na kwadrans przed końcem doszło jeszcze do bardzo groźnie wyglądającej sytuacji, kiedy Kisfaludy brutalnie zaatakowała Karolinę Kudłacz-Gloc, za co Węgierka obejrzała bezpośrednią czerwoną kartkę. Polka przez kilka minut nie podnosiła się z boiska. Po chwili była jednak w stanie zejść z niego o własnych siłach. Na parkiecie zaś naszą kapitan zastąpiła Romana Roszak.

Polki próbowały jeszcze odrabiać straty, ale kompletnie im się to nie udawało. Na 10 minut przed końcem było 20:28 i wydawało się, że wyjście z grupy można już przekreślić. Jednak pięć minut później Polki zniwelowały straty do sześciu goli, a na tablicy widniał wynik 23:29. Węgierki zaczęły wtedy mylić się w ataku, a 24. bramkę rzuciła Kudłacz-Gloc, która chwilę wcześniej wróciła na boisko. Wydawało się, że Polki złapały wiatr w żagle, straty były jednak zbyt duże. Ostatecznie mecz zakończył się przegraną biało-czerwonych 28:31.

- Ten mecz od początku nie układał nam się tak, jak zakładałyśmy. Miałyśmy wyjść jeszcze mocniej w obronie, nie zrealizowałyśmy jednak tego, co miałyśmy rozpisane - powiedziała Joanna Drabik tuż po spotkaniu. - Mam nadzieję, że zimny prysznic nam się przyda i dużo nas nauczy. Jesteśmy tu po to, żeby zdobywać doświadczenie i każdy mecz, który przed nami będziemy traktowały równie poważnie - dodała.

- Niestety tak bywa w sporcie, że czasami ma się bardzo dobry dzień. Trzeba docenić klasę Węgierek, które mają więcej doświadczenia niż my, bowiem ta drużyna oparta jest na zawodniczkach o sporym doświadczeniu w Lidze Mistrzyń - powiedział trener Leszek Krowicki. - Cieszę się jednak, że zespół do końca walczył i nie oddał inicjatywy, bo Węgierki w pewnym momencie spotkania znacznie nad nami dominowały - stwierdził.

Polkom pozostał jeszcze jeden, piątkowy mecz z Argentyną (o godz. 14). Jego wynik nie będzie miał już jednak żadnego znaczenia, a podopieczne Leszka Krowickiego powalczą jedynie o Puchar Prezydenta.

Polska - Węgry 28:31 (11:13)

Polska: Płaczek, Gawlik - Kudłacz-Gloc 8, Achruk 6, Kobylińska 4, Grzyb 4, Janiszewska 3, Drabik 2, Roszak 1, Zych, Lisewska, Szarawaga, Urtnowska, Michałów, Górna, Zawistowska. Kary: 2 min.

Węgry: Biro, Janurik - Kovacsics 8, Goerbicz 5, Bodi 5, Schatzl 4, Klivynyi 3, Kisfaludy 2, Szollosi-Zacsik 1, Szekeres 1, Hafra 1, Lukacs 1, Szulcsanszki, Mayer, Kovacs, Meszaros. Kary: 8 min.

Współpraca: Michał Szubartowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski