Po kwadransie gry wydawało się, że mecz dwóch najlepszych drużyn w lidze nie dostarczy kibicom szczególnych emocji. Mistrzynie Polski rozpoczęły spotkanie od prowadzenia 7:2, a rywalki wydawały się mocno zdeprymowane stawką meczu.
- Na takie mecze motywujemy się podwójnie. Wiemy, że gramy z rywalem na naszym poziomie i bardzo chcemy wygrać – twierdzi Dagmara Nocuń. – Od początku zagrałyśmy dobrze w obronie i nie pozwoliłyśmy się Vistalowi rozkręcić. Nie miały dużo sytuacji rzutowych, a jak już miały, to Wera (Gawlik – red.) była na posterunku i broniła. W ataku również układała nam się gra – dodaje skrzydłowa MKS Selgros.
Przyjezdne szybko zaliczyły kilka prostych strat i nawet przy wznawianiu gry ze środka boiska popełniły błąd techniczny.
- Zaczęłyśmy mecz, jak Polacy z Brazylią (reprezentacja piłkarzy ręcznych kilka godzin wcześniej grała na mistrzostwach świata – red.) – mówi Weronika Kordowiecka. – Potem w głowie siedzi, że się przegrywa i trzeba gonić. To kosztuje więcej sił, a poza tym, jak dobrze się rozpocznie, to gra się pewniej i na większym luzie – dodaje bramkarka Vistalu.
Gdynianki jednak powoli łapały swój rytm i mozolnie odrabiały straty. Pierwszą połowę przegrały różnicą tylko dwóch bramek (9:11). Zawodniczki MKS Selgros w tej części meczu oddały o dziewięć rzutów więcej od rywalek, ale grały na niższej skuteczności (tylko 38 procent, przy 50-procentowej skuteczności Vistalu). A gdy jeszcze na dobre nie rozpoczęła się druga część meczu, na tablicy wyników widniał już remis 11:11.
Na dwie nieudane akcje gospodyń Vistal odpowiedział bramkami Moniki Kobylińskiej i Patricii Matieli, a dodatkowo sędziowie odesłali na ławkę kar Alesię Mihdaliovą. Ale nawet grając w osłabieniu lublinianki natychmiast wróciły do prowadzenia różnicą dwóch trafień.
- Lublin jest bardzo doświadczoną drużyną. Cały mecz grały równo, a u nas zaczęło brakować sił, bo jest nas mało – zauważa Kordowiecka.
W 41. min. Weronika Gawlik obroniła rzut karny i od tego momentu gospodynie zdecydowanie już przeważały na parkiecie. Bramkarka MKS Selgros w ostatnich 20 minutach miała 10 udanych interwencji.
Potyczka z Vistalem zdecydowanie nie była meczem Marty Gęgi. Rozgrywająca MKS miała problemy ze skutecznością. W pierwszej połowie trafiła tylko raz, na osiem rzutów. Po przerwie miała następne dwie nieudane próby. Co gorsza, w 50. minucie zderzyła się z Kobylińską i było widać, że odczuwa silny ból.
Po kilku chwilach sytuacja zrobiła się dramatyczna, a zawodniczkę zwieziono z boiska na noszach. Gęga miała problemy z oddychaniem i natychmiast została przewieziona do szpitala. Po godz. 21 klub na swoim Facebooku poinformował, że Marta Gęga po badaniach wyszła ze szpitala do domu.
Po zwycięstwie MKS Selgros zrównał się punktami z Vistalem. Lublinianki mają jednak lepszy bilans bramkowy w dwumeczu (w Gdyni rywalki wygrały 23:20) i to aktualne mistrzynie Polski zajęły teraz fotel lidera PGNiG Superligi.
MKS Selgros Lublin – Vistal Gdynia 26:21 (11:9)
MKS: Gawlik, Januchta – Rola 7, Niedźwiedź 6, Mihdaliova 5, Nocuń 4, Gęga 1, Kozimur 1, Drabik 1, Rosiak 1, Matuszczyk, Skrzyniarz, Charzyńska, Kowalska, Uzar. Kary: 8 min. Trener: Neven Hrupec
Vistal: Gapska, Kordowiecka – Kobylińska 6, Borysławska 4, Matieli 3, Janiszewska 2, Stanulewicz 2, Macedo 2, Dorsz 1, Kozłowska 1, Urbaniak, Lalewicz, Szarawaga. Kary: 4 min. Trener: Paweł Tetelewski
Sędziowali: Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota (Płock)
Widzów: 1800
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?