Restauracje, bary i kawiarnie w okolicach miasteczka akademickiego od października zawsze cieszą się większą ilością klientów. W tym roku to jesienne "odżywanie" może być jednak bardzo niemrawe.
- Czas pokaże, jak sytuacja będzie wyglądała. Mamy nadzieję, że studenci jednak dopiszą – liczy Renata Pawelec-Wawron, manadżerka sieci Plackarnia (jeden z jej lokali znajduje się przy ul. Radziszewskiego). Jednocześnie przyznaje, że w maju i czerwcu, kiedy restauracje już mogły działać, ale studenci nie wrócili na zajęcia, klientów było mniej niż rok wcześniej o tej samej porze.
Z problemami ze znalezieniem najemców liczą się właściciele mieszkań. - Zainteresowanie wynajmem mieszkań dla studentów jest w tym roku o około 30 proc. mniejsze – stwierdza Magdalena Staniszewska, właścicielka Biura Nieruchomości ANMA. - Wynajmujący podchodzą też bardzo asekuracyjnie, chcą mieć możliwość wcześniejszego rozwiązania umowy – dodaje Staniszewska.
Jak będzie z akademikami?
- Zainteresowanych miejscem jest na razie około 600 osób – informuje Iwona Czajkowska-Deneka, rzeczniczka Politechniki Lubelskiej. W ubiegłym roku w akademikach PL mieszkało dwa razy tylu studentów. Aneta Adamska, rzeczniczka UMCS mówi, że zainteresowanie akademikami jest. Ze względów bezpieczeństwa uczelnia nie planuje jednak pełnego obłożenia. - Liczymy się z koniecznością pojedynczego kwaterowania studentów w niektórych domach studenckich UMCS. Standardem są pokoje dwuosobowe, które w razie konieczności zmienimy na pokoje jednoosobowe – wyjaśnia.
Na mniejszą ilość klientów nastawiać muszą się w tym roku akademickim punkty ksero, korporacje taksówkowe czy sklepy zlokalizowane w pobliżu uczelni i akademików. Na sytuację stara się przygotować również Zarząd Transportu Miejskiego w Lublinie. - Od października będziemy reagowali na bieżąco – w zależności od tego, ilu studentów rzeczywiście przyjedzie do Lublina – mówi Monika Fisz, rzeczniczka ZTM.
W Lublinie jest około 62 tys. studentów. Uczelnie już zapowiedziały, że część zajęć nadal będzie się odbywała zdalnie, a tylko część – tradycyjnie. To oznacza, że duża grupa studentów w ogóle do Lublina nie przyjedzie, albo przyjeżdżać będzie rzadko.
- Mieszkam w Puławach. Jeśli okaże się, że „normalne” zajęcia mam raz czy dwa razy w tygodniu, nie będzie mi się opłacało wynajmować mieszkania, raczej będę dojeżdżać do Lublina – przyznaje Anna, studentka Wydziału Politologii UMCS.
Ile może być podobnych osób? - Spodziewam się, że od 8 do 10 tysięcy - biorąc pod uwagę, że około połowa z naszych studentów pochodzi z Lublina – szacuje Mariusz Sagan, dyrektor Wydziału Strategii i Przedsiębiorczości Urzędu Miasta Lublin.
Prof. Zbigniew Pastuszak z Wydziału Ekonomicznego UMCS, prorektor tej uczelni, wylicza zaś, że być liczba studentów przyjeżdżających do miasta może się zmniejszyć nawet o połowę. - Więc trzeba liczyć, że około połowa z pieniędzy, które do tej pory zostawiali w mieście, z rynku wyparuje – mówi ekonomista. Jednocześnie wyjaśnia, że nie wpłynie to na sytuację finansową uczelni, będących jednymi z większych zakładów pracy w mieście. - Uczelnia dostaje subwencję na studenta niezależnie od tego, w jakiej formie prowadzi zajęcia – tłumaczy prof. Pastuszak.
- Udusił listonoszkę, połamał jej żebra, zwłoki spalił. W sądzie całował święte obrazki
- Pożegnanie lata nad Jeziorem Białym. Ładna pogoda, ale tłumów już nie było
- Kraśnik może stracić kilka milionów euro, bo jest strefą wolną od LGBT
- Bluszcz na niedokończonym wiadukcie ma się świetnie. Nie tylko tam. Pnącza „atakują"
- Porodówka przy Kraśnickiej w nowej odsłonie. Zobacz oddział od środka
- Do gabinetu lekarskiego dostaniesz się bez problemu, ale prywatnie. „To chore"
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?