Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mocny słaby głos

Wojciech Andrusiewicz
archiwum
Niestety, my tu na wschodzie nie mamy społeczeństwa obywatelskiego. Co więcej - mamy nawet problem z jego budową. W czasie gdy w innych częściach Europy, ale i Polski ludzie starają się uczestniczyć w życiu swoich społeczności i wspólnie podejmować decyzje, my wolimy jak decyzje podejmuje się za nas.

Już kiedyś na łamach Kuriera Lubelskiego podnosiłem w jednym z felietonów temat sensowności głosowania nad budżetem obywatelskim. Nasze społeczeństwo uznaje, że wybrało swoje władze, które w ich imieniu mają podejmować wszelkie decyzje dotyczące tkanki miejskiej i dodatkowych głosowań, czy wyborów im nie trzeba.

Referendum nad przyszłością górek czechowskich tylko potwierdza moją teorię. My tu na wschodzie wolimy zarządzanie odgórne. Ma decydować autorytet włodarza miasta. Jeżeli wybraliśmy najlepszego - naszym zdaniem - kandydata do zarządzania miastem, a oprócz tego jeszcze radę miasta, to po co nam organizować happeningi z jakimiś dodatkowymi głosowaniami.

Przypadek sprawił, że w referendalną niedzielę byłem w Lublinie. Spotkałem się ze znajomym i pytam go, czy idzie na referendum w sprawie górek czechowskich. On mi na to odpowiada: „A co ja będę szedł? A czy to moja sprawa? Ja mieszkam na Czubach a górki są na Czechowie - co mi do tego? Nie moje małpy, nie mój cyrk”. Kiedy zagaiłem, że przecież Lublin jest jeden i głosujemy nad jego przyszłością, usłyszałem, że jeden Lublin dla wszystkich to może jest w centrum, ale inne dzielnice to już inna bajka. Nie rezygnowałem z prób przekonania znajomego do pójścia na referendum i mówię: Gdyby tak podchodzić do tematu, to co nas obchodzi Wielkopolska, Małopolska, czy Zachodniopomorskie, przecież my mamy swoją Lubelszczyznę? W odpowiedzi usłyszałem, że i tak go nie przekonam, więc rozmowa staje się bez sensu. Na zakończenie jeszcze padło stwierdzenie „Górki to jakiś wydumany problem. Jak ludzie chcą tam mieć bajzel to ich, a nie moja sprawa”.

Okazało się, że podobnie jak mój znajomy myśli prawie 230 tys. lublinian, którzy mogli zagłosować, ale nie poszli na referendum. I kiedy słyszę tzw. zielonych społeczników, którzy mówią o bardzo stanowczym „nie” dla zagospodarowania górek czechowskich, zgodnie z projektem TBV, które ponoć zostało wyrażone w referendum, to śmiech mnie ogarnia. Słucham co oni mówią i nie wierzę. Weźmy taki cytat: „(…)po raz pierwszy od inicjatywy Europejskiej Stolicy Kultury, pojawiło się tak aktywne społeczeństwo obywatelskie, kapitał społeczny (…)”. Czy naprawdę my mówimy o tym samym mieście? Jak dla mnie w referendalną niedzielę ludzie powiedzieli bardzo dosadnie: „Nie obchodzą nas tego typu kwestie! Wybraliśmy prezydenta i radę miasta i niech się zajmują tymi problemami”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski