Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moda w Lublinie: I gumowce mogą być znakiem stylu

Paweł Franczak
Marta Zalega, stylistka, doradca wizerunkowy, trener
Marta Zalega, stylistka, doradca wizerunkowy, trener archiwum prywatne
Typowy lublinianin (w tym autor tekstu) wie o modzie równie wiele, co przedszkolak o falach grawitacyjnych. O modowych grzechach mieszkańców i mieszkanek Lublina rozmawiamy ze stylistką Martą Zalegą

Pani Marto, jak ubierają się lublinianie i lublinianki?
Coraz lepiej. Rośnie świadomość wizerunku. Najlepiej ubrani są młodzi ludzie, mają najwięcej fantazji i odwagi. Żyjemy w czasach komunikacji obrazowej, sprzedajemy wizerunek, nasz wygląd to także sposób komunikacji.

Kto w Lublinie wypada lepiej: kobiety czy mężczyźni?
Kobiety.

Lubelscy mężczyźni zawsze się kiepsko ubierali? I które ich pokolenie ubiera się najgorzej?
Mężczyźni z pokolenia urodzonego po roku 1995 wypadają najlepiej, studenci, gimnazjaliści. W pokoleniu urodzonym w latach 60. pokutuje „nieudolna elegancja”. To widać było na przykład podczas kampanii wyborczej: krawaty i garnitury przeniesione rodem z wesel, tak to trzeba nazwać. Tu jest zgrzyt.

Nie ma Pani wrażenia, że jeszcze wcześniejsze pokolenia mężczyzn wiedziały, co to elegancja?
To także zależy od wielkości miasta: im większe, tym lepiej ubrani mieszkańcy. I nie jest to tylko kwestia pieniędzy, to nie zawsze idzie w parze.

Dlaczego starsi lublinianie ubierają się „nieudolnie elegancko”, kiepsko po prostu? Bo moim zdaniem szkoda im na to czasu. Wiem to po sobie, ubieram się „jak bądź”, jak to określa moja żona. Nie widzę sensu zajmowania się ubraniami.
Dlaczego uważa pan, że to nie ma sensu?

Po co ubierać się modnie?
Jestem stylistką. I moim celem nie jest ubranie kogoś modnie. Najważniejsze jest to, by dana osoba czuła się dobrze w swoim wizerunku.

Mogę się czuć dobrze w swoim kiepskim wizerunku?
Oczywiście, że tak. Jeśli pana wizerunek i osobowość są spójne. Choć nie wiem, jak pan wygląda (rozmawiamy przez telefon - przyp. red.)

Trampki, jeansy i biały t-shirt. To szczyt moich możliwości.
I fajnie. I być może jest to spójne z panem. Jeśli się czuje pan w tym dobrze i nie czuje dyskomfortu.

Czułbym dyskomfort w garniturze albo w dresie w kancik, albo spodniach cygaretkach czy co tam teraz jest modne.
W wizerunku najważniejsze jest, by czuć się w nim dobrze. Idąc biznesowym tropem: dużo lepiej rozmawia się z osobą, która ubrana jest dobrze. Jeśli ktoś ma dwanaście fakultetów i zna kilka języków, a ma na sobie za duży garnitur, to nie wzbudzi zaufania.

Mój nauczyciel Andrzej Nehrebecki jest znanym psychoterapeutą. A jego styl to niebieski polar i gumowce. Poradziłaby mu Pani zmianę wizerunku?
A ma klientów?

Pewnie.
A więc: nie. Można te gumowce przekuć na atut, na znak rozpoznawczy. Jak broszka pani premier Szydło.

Oj, tę broszkę to chyba nie pani premier lubi, a jej spece od wizerunku.
To może być prawda.

Co poradziłaby Pani tym, których moda nie obchodzi, jak mnie? Bo ja doceniam modę jako formę sztuki, jeszcze bardziej doceniam na dziewczynach. Powinienem coś zmieniać?
Jeśli ktoś czuje się dobrze ze swym wizerunkiem - to OK. Ale wiem z doświadczenia, że osoby niespójne wizerunkowo: takie, które się ubraniami, na przykład, postarzają, nie są ze swego wyglądu zadowolone. Po rozmowie ze mną, po pójściu ze mną na zakupy oddają potem duszę za świetnie skrojony garnitur czy dobrze uszytą sukienkę.

To, że kobiety tak mają - uwierzę. Ale że mężczyźni?
Przypominam, nie o modę chodzi. Chodzi o to, by wyglądać dobrze, by mieć dobraną spódnicę do typu sylwetki. Na przykład: są cztery odcienie bieli. I gwarantuję panu, że tylko w trzech odcieniach wygląda pan fatalnie.

O kurczę…
To proste: jeśli kupuje pan garnitur, chce pan wyglądać dobrze?

Oczywiście.
Jeśli kupujemy buty, to niech one pasują do zestawu, nie kupujmy ich tylko dlatego, że nam się podobały.

Pracuje Pani z lubelskimi biznesmenami. Czy pracuje się z nimi ciężko, bo - mówiąc wprost - najchętniej zakładaliby białe skarpety frotte do czarnych garniturów? Czy taki image wciąż obowiązuje?
Są modni biznesmeni i tacy, którzy potrzebują porady specjalisty. W biznesie w wizerunek trzeba inwestować. Ale nie: biała skarpeta nie jest mitem, wciąż się z tym spotykam, to funkcjonuje. Mam nawet zdjęcia robione z ukrycia. Biała skarpeta wzięła się stąd, że skoro jest biała - to jest świeża.

Jak ubiera się typowy lublinianin, Pani zdaniem? Może ja zacznę: jeansy, ale złej długości.
Tak. I buty sportowe.

Marynarka czy polar?
To zależy, o jakiej grupie mówimy, bo nie chcę nikogo krytykować.

O grupie najbardziej przeciętnych lubelskich mężczyzn. Idźmy dalej: kolory - brąz, czerń.
To fakt, smutne kolory, niedobrane spodnie. Często spotykany zestaw: buty sportowe, spodnie w kant, płaszcz jeszcze, jak to mówię, studniówkowy.

Rozumiem, że takim panom można doradzić, by założyli kolorową kurtkę, bo od tego nie umrą?
Mogą zamienić czerń na granat. Nie każdy mężczyzna nałoży czerwień, to zależy od typu urody, upodobań.

Może mężczyźni w Lublinie, w tym ja, nie lubimy mocnych kolorów, bo nie lubimy być widoczni na ulicy?
To już pan powinien wiedzieć.

No to mówię, że tak sądzę.
No tak, bo czerwony kolor mówi: „jestem tu!”. Nie każdy będzie się z tym dobrze czuł.

Może to dla młodych mężczyzn, którzy muszą być widoczni, by zdobywać kobiety? Czerwony żonatym jest obojętny, bo nie mają tej potrzeby?
To kwestia pewności siebie. Nie każdy mężczyzna taką czerwoną kurtkę „udźwignie”, wielu będzie wciąż myślało o tym, że mają tę kurtkę na sobie.

Nie oszczędzajmy płci pięknej. Jak wygląda typowa kobieta z Lublina? Tu już chyba byłoby trudniej...
To zależy od grupy społecznej, wieku. Inaczej wyglądają studentki, inaczej panie 40 plus.

Wpadki modowe lublinianek po czterdziestce?
Nakładanie botków zimą. Pozbądźmy się ich, bo skracają sylwetkę. Albo nakładajmy kozaki, albo niech nam nogi marzną w pantoflach. Do tego nie zawsze dobrana fryzura do wieku.

A problem-paradoks wielu kobiet, w tym mojej żony: „mam za małą szafę, a nie mam co na siebie włożyć”?
Wynika to z tego, że żona nie kupuje zestawów ubraniowych, a osobne rzeczy i pod wpływem impulsów. W poniedziałek bluzka, w środę spodnie i otwierając szafę nie może tego dopasować.

Czyli idziemy wzorem Steve’a Jobsa: dziesięć takich samych czarnych golfów, dziesięć identycznych par jeansów.
I Marka Zuckerberga, założyciela Facebooka.

A jak on się ubiera?
Zawsze w szare t-shirty.

Może podpatrzył u Jobsa? A może taki styl wynika automatycznie z posiadania wielkich pieniędzy. Których zresztą Pani życzę.

I wzajemnie!

Marta Zalega

Stylistka, personal shopperka, doradca wizerunkowy, trener.

W zawodzie stylistki pracuje od ponad6 lat. „Tworzę i czuwam nad wizerunkiem osób publicznych, klientów indywidualnych oraz prowadzę szkolenia z wizerunku biznesowego”. Jako stylistka, współpracuje z mediami: TVN, TVN Style, TVP2. Współpracuje z wiodącymi markami na rynku, m.in. Cubus, Top Secret, Troll, Dry Wash, TK Maxx.

Wyznaje zasadę „Styl, to Twój osobisty podpis”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski