Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Molestowanie w szpitalu przy al. Kraśnickiej. Pokrzywdzone lekarki złożyły zeznania

Agnieszka Kasperska
- Przesłuchaliśmy już cztery pokrzywdzone kobiety. Mówiły one o niewłaściwych zachowaniach, do jakich dochodziło na terenie szpitala - mówi Katarzyna Czekaj, zastępca szefa prokuratury Lublin-Południe. Antoni W., były ordynator gastroenterologii szpitala przy al. Kraśnickiej najprawdopodobniej będzie zeznawał dopiero kwietniu.

Skandal w szpitalu wojewódzkim im. S. Wyszyńskiego w Lublinie wybuchł pod koniec lutego tego roku. Jedna z młodych lekarek złożyła wtedy w dyrekcji placówki skargę na Antoniego W. Twierdziła, że medyk ją molestował.

Reakcja dyrekcji szpitala była natychmiastowa. Ordynator stracił pracę. Na spakowanie się i wyjście ze szpitala dostał zaledwie godzinę. Sprawą po zawiadomieniu przez dyrektora szpitala zajęła się też prokuratura. - Przesłuchaliśmy już cztery pokrzywdzone kobiety. Nie zdradzamy szczegółów ich wyjaśnień. Mogę jedynie dodać, że mówiły one o niewłaściwych zachowaniach, do jakich dochodziło na terenie szpitala - przyznaje Katarzyna Czekaj, zastępca szefa prokuratury Lublin-Południe.

Nieoficjalnie mówi się, że rezydentki przyznają, że ordynator obmacywał je, podszczypywał, głaskał, składał propozycje rozwoju zawodowego w zamian za usługi seksualne. Rzucał też wiele uwag na pozór mogących się wydawać miłymi, które jednak przestraszone kobiety uznały, za przejaw molestowania. Bały się m.in. wtedy, gdy Antoni W. przysiadał się do nich i nachylając się zbyt blisko do ich szyi mówił: "Ładnie pani pachnie". Jedna z kobiet była oburzona, gdy na informację o tym, że wychodzi za mąż ordynator rzucił niby żartem, że należy mu się prawo pierwszej nocy.

- W tej sprawie jest wiele, takich właśnie dwuznacznych okoliczności - mówi jeden z naszych informatorów. - O ile niektóre z nich można byłoby uznać za zachowanie normalne, czy wręcz żartobliwe w grupie bliskich przyjaciół to są one niedopuszczalne w relacji szef-pracownik. Lekarki nie odbierały ich jako żarty lecz jako sytuację dla nich niekomfortową i stresogenną.

Próbowały przeciwko takim zachowaniom protestować. Gdy rezydentki uciekały od niego, starały się go zlekceważyć, czy zwracały uwagę na niestosowność takiego zachowania mężczyzna miał nie reagować na ich uwagi.

Antoni W. nie składał jeszcze wyjaśnień przed prokuratorem. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie zrobi to na początku kwietnia. Podczas rozmowy na temat molestowania z dyrektorem szpitala tłumaczył natomiast, że czasami w kontaktach z rezydentkami żartował i najprawdopodobniej został źle zrozumiany.

- W tej chwili prowadzimy także przesłuchania personelu medycznego oddziału - dodaje prokurator Czekaj.

Prokuratorzy nie wykluczają, że w tej sprawie mogą pojawić się kolejne poszkodowane kobiety. Jeśli sąd uzna, że lekarz jest winny, grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski