Trwa proces Tomasza W. oskarżonego o zabójstwo swojej przyjaciółki. Przesłuchiwany w środę biegły przyznał, że kobieta nie mogła postrzelić się sama.
7 lipca 2013 roku w mieszkaniu przy ul. Lutosławskiego w Chełmie padły strzały. Pogotowie zabrało do szpitala 39-letniego Tomasza W. Mężczyzna miał rany postrzałowe barku i uda. Obrażenia okazały się jednak powierzchowne. Życia nie udało się natomiast uratować 30-letniej Bożenie S. Kobietę z ranę od strzału w głowę znaleziono w kuchni mieszkania. W ręku trzymała rewolwer. Obok jej ciała leżało wiele rozrzuconych banknotów.
Związek
Na początku wszystko wskazywało na to, że kobieta dwa razy strzeliła do Tomasza W., a potem popełniła samobójstwo. Taką wersję wydarzeń przedstawił sam mężczyzna. Twierdził, że Bożena S. miała do niego pretensję o to, że zbyt długo się z nią nie kontaktował. W trakcie awantury chwyciła za broń i strzeliła w jego kierunku.
Śledczy ustalili jednak zupełnie inny przebieg wydarzeń. Tomasz W. i Bożena S. przez kilka lat byli parą. Oprócz miłości połączyło ich też wspólne hobby - rajdy samochodami terenowymi. Dobrze się między nimi jednak nie układało.
Coraz częściej dochodziło do kłótni. Wielokrotnie zapadała też decyzja o rozstaniu, ale kobieta po jakimś czasie zawsze wracała. W połowie 2013 r. Bożena S. zaczęła się jednak spotykać z innym mężczyzną i postanowiła definitywnie zakończyć nieudany związek. W dniu zbrodni przyszła do W. tylko po to, by oddać klucze byłemu partnerowi. Miała też zabrać swoje rzeczy.
Strzały
Jak wynika z akt sprawy, to mężczyzna chwycił broń , sześciostrzałowy rewolwer kaliber 32 i strzelił do kobiety. Bożenie S. udało się odbić rękę partnera. Pocisk wbił się w ścianę. Potem Tomasz W. strzelił w głowę 30-latki z bardzo bliskiej odległości, nie większej niż 10 cm.
Dwa razy strzelił też do siebie próbując upozorować, że to on został zaatakowany. Włożył też broń w dłoń partnerki i zacisnął jej palce. Potem w łazience umył ręce. Dlatego prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa oraz nielegalnego posiadania broni. Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Lublinie.
- Ślady osmalin na dłoni kobiety nie powstały, gdy trzymając broń oddała strzał - orzekł w środę biegły. - Gdyby sama strzeliła, ślad byłby zupełnie inny.
O tym, że Bożena S. nie mogła sama strzelić do siebie świadczą także wyniki sekcji zwłok.
Biegły uznał także, że najbardziej prawdopodobne, że Tomasz W. sam postrzelił się w bark trzymając broń w lewej ręce i strzelając od dołu do góry.- Pod takim kątem nie można oddać strzału do osoby stojącej z dalszej odległości - uznał.
Tomaszowi W. grozi dożywocie. Przed sądem reprezentuje go maksymalna liczba obrońców. Jest ich trzech.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?