Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MOSiR Bystrzyca ma coraz więcej problemów z obiektami sportowymi. Cierpią kluby i kibice

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Awaria kosza uniemożliwiła rozegranie w sobotę dwóch meczów w hali przy Al. Zygmuntowskich. Lublin od kilku lat promuje się jako miasto przyjazne sportowi. Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, że jest duży problem z zarządzaniem obiektami sportowymi
Awaria kosza uniemożliwiła rozegranie w sobotę dwóch meczów w hali przy Al. Zygmuntowskich. Lublin od kilku lat promuje się jako miasto przyjazne sportowi. Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, że jest duży problem z zarządzaniem obiektami sportowymi Michał Piłat/AZS UMCS Lublin
MOSiR Bystrzyca ma coraz więcej problemów z obiektami sportowymi, którymi zarządza. W sobotę awaria kosza uniemożliwiła rozegranie dwóch meczów w hali na Al. Zygmuntowskich. Poważne usterki są też w innych obiektach. We wrześniu przeciekał dach hali Globus, a na Arenie nie działa jeden z telebimów.

W sobotę o godz. 13 w hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich mieli zagrać pierwszoligowy mecz koszykarze rezerw Startu, a o godz. 18 koszykarki Polskiego Cukru AZS UMCS w Energa Basket Lidze Kobiet.

- W południe dowiedziałem się, że nie ma możliwości rozegrania meczu - mówi Rafał Walczyk, prezes AZS UMCS.

Powodem był zepsuty kosz.

- Przed weryfikacją hali kosz został złożony, żeby zamontować zegar 24 sekund. Przy ponownym rozkładaniu konstrukcji pękły łożyska - informuje Miłosz Bednarczyk, rzecznik prasowy MOSiR Bystrzyca. - To ta sama usterka, która pojawiła się we wrześniu i którą usunął wtedy autoryzowany serwis. Tym bardziej nie wiemy, dlaczego doszło do powtórki usterki - dodaje.

- W pierwszej chwili usłyszałem po prostu, że nie ma kosza, nie gramy i koniec - mówi Rafał Walczyk. - Okazało się, że MOSiR nie był przygotowany na taką sytuację, co mnie zdziwiło, bo kosz kilka tygodni temu zepsuł się podczas treningu i należało się spodziewać, że sytuacja może się powtórzyć. Po około dwóch godzinach od incydentu udało się zebrać ludzi z MOSiRu, którzy zaczęli naprawiać kosz. Ale to już było za późno - podkreśla prezes.

Oba sobotnie mecze zostały przeniesione do hali Globus.

- Mamy umowy sponsorskie, które musimy realizować, a zagraliśmy na parkiecie bez naklejek - mówi Arkadiusz Pelczar, prezes Startu. - Dobrze, że drużyna z Wrocławia wykazała się postawą fair-play i zgodziła się na przełożenie meczu o godzinę, bo mogliśmy dostać walkowera. Czekamy teraz, jaką karę nałoży na nas liga. Jest to sytuacja nie do pomyślenia - dodaje.

Nie dość, że mecze zostały przełożone, to i w hali Globus był problem z koszem.

- Na samym początku rozgrzewki, gdy jeden z zawodników powiesił na obręczy przy wsadzie, obręcz pękła. Została jednak szybko wymieniona - mówi Miłosz Bednarczyk.

Jeszcze trudniejszą operacją było przeniesienie meczu koszykarek, ponieważ w ekstraklasie wymogi organizacyjno-marketingowe są dużo większe. AZS na czas meczu rozkleja na parkiecie 16 reklam, partnerów klubu oraz ligi.

- Nie było szans, żeby zdążyć. To precyzyjna praca, która zajmuje kilka godzin. Mamy bardzo duży problem. Klub obraca środkami pozyskanymi od min. od sponsorów i od kibiców. To naprawdę ogromna praca i nagle dostajemy informację, żeby grać gdzieś indziej, bo się kosz zepsuł - podkreśla prezes akademickiego klubu, który poniedziałek poświęcił na przeglądanie umów ze sponsorami i oceną wysokości kar z tytułu nie dopełnienia zobowiązań reklamowych.

- MOSiR dostanie pismo wraz z fakturą - zapowiada. Spółka zapewnia, że nie będzie uchylać się od odpowiedzialności za powstałe szkody.

- Wszystkie udokumentowane straty zgłoszone przez kluby spółka pokryje. Jest nam przykro, że doszło do tej sytuacji, ale było to zdarzenie losowe, na które nie mieliśmy wpływu - odpowiada Miłosz Bednarczyk.

Kluby naraziły się również swoim kibicom. AZS UMCS nie miał zgody na imprezę masową w hali Globus, więc na trybuny mógł wpuścić tylko 300 fanów.

- Było kilka osób, które zażądały oświadczenia, dlaczego nie mogą wejść na mecz. Nie wiem jeszcze, jak duża była to skala, ilu kibiców posiadających karnet nie weszło. Liczę, że MOSiR wyjdzie z jakąś inicjatywą, np. darmowym wejściem na basen Aqua, dla osób, które przez tę zmianę nie mogły obejrzeć meczu - dodaje Rafał Walczyk.

- Nawet już nie jako prezes, ale jako kibic poczułem się zażenowany i rozczarowany. Było mi po prostu wstyd. Śledziłem media społecznościowe i staliśmy się pośmiewiskiem na całą Polskę. Wyszedł skandal, który pokazuje, że MOSiR nie jest przygotowany do obsługi drużyn grających na najwyższym poziomie. Pewne rzeczy należy przewidywać, przygotować się na różne sytuacje - kontynuuje prezes.

Klubowi dostało się także od kibiców futsalistów, którzy w sobotni wieczór mieli grać ligowy mecz w hali Globus, ale po zmianach i oni musieli szukać sobie nowego boiska.

- W efekcie tych wydarzeń futsaliści mogli poczuć się, jak piąte koło u wozu. Zostali szybko przerzuceni do hali Uniwersytetu Przyrodniczego. Udało się ją znaleźć w ostatniej chwili, bo MOSiR nie był w stanie zapewnić innego obiektu i groził nawet walkower. To była dla nas bardzo ciężka sobota, organizacyjnie i sportowo - przyznaje Rafał Walczyk.

Kosz w hali MOSiR ma zostać naprawiony we wtorek, przez serwis, który usuwał usterkę we wrześniu. Nie wiadomo natomiast kiedy zostaną usunięte usterki w dwóch innych obiektach - przeciekający dach w hali Globus i zepsuty telebim na Arenie.

We wrześniu deszcz padający na parkiet uniemożliwił rozegranie meczów memoriału im. Zdzisława Niedzieli. Spotkania w kolejnych dniach zostały przeniesione na Zygmuntowskie, a kilka dni później pod dachem zawisł materiał.

- Dach został doraźnie zabezpieczony i po tamtym zdarzeniu, mimo wielokrotnie padającego deszczu, nie było żadnych przecieków. Rozwieszone płótno nie ma żadnego związku z przeciekającym świetlikiem. Natomiast trwa procedura związana z ubezpieczeniem hali i po jej zakończeniu dach zostanie naprawiony kompleksowo - informuje Miłosz Bednarczyk.

Nie wiadomo, jak długo jeszcze kibice piłkarscy nie będą mogli śledzić wyniku meczu i upływających minut na jednym z dwóch telebimów zamontowanych na Arenie. Awaria nastąpiła kilka miesięcy temu i do dziś nie została usunięta.

- Telebimy montowała firma, która zmieniła profil swojej działalności i tym się już nie zajmuje. Natomiast korzystała ze swoich autorskich rozwiązań, które nie są powszechnie stosowane i naprawa jest utrudniona. Szukamy firmy, która podjęłaby się tego zadania, zmieniając zastosowaną konfigurację. Jesteśmy w kontakcie z jedną z firm, która w najbliższych tygodniach ma przyjechać i podjąć się naprawy. Ale na razie nie mówimy o terminie i o kosztach. Sytuacja jest trudna - przyznaje Bednarczyk.

Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji "Bystrzyca" zarządza w Lublinie kilkudziesięcioma obiektami sportowymi oraz współorganizuje wydarzenia sportowe i rozrywkowe. Spółką zarządzają obecnie prezes Marek Spuz vel Szpos oraz wiceprezes Krzysztof Komorski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski