Przypomnijmy. Kawiarnia została po raz pierwszy skontrolowana we wtorek, dzień po otwarciu lokalu. Szefowa lubelskiego sanepidu, Irmina Nikiel, twierdziła że o otwarciu lokalu dowiedziała się z mediów, a właściciele nie informowali, że w kawiarni "mieszkają" koty. Informacje te dementowała współwłaścicielka Mrau Cafe, Ewa Białek.
Podczas kontroli sanepid stwierdził szereg nieprawidłowości i nakazał natychmiastowe zamknięcie kawiarni. Te nieprawidłowości to m.in. brak wydzielonej przestrzeni dla kotów, brak zabezpieczenia żywności, wspólny zlew do mycia naczyń i np. kuwety oraz brak części dokumentacji o zdrowiu personelu. Sanepid informował też, że brakowało dokumentacji dotyczącej kotów. - Żywność jest zabezpieczona, wyspa gastronomiczna jest wydzielona, a zwierzęta nie mają do niej dostępu. Jej wysokość, układ blatu i usytuowanie sprawia, że koty nie mogą się dostać do tej części kawiarni - odpierała zarzuty Białek.
W czwartek, na wniosek właścicieli, sanepid ponownie przeprowadził kontrolę. - Nie potwierdzono usunięcia wszystkich nieprawidłowości. Niektóre z nich zostały usunięte, ale nie wszystkie. Nadal nie było warunków do mycia sprzętu - mówi Tomasz Lis z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Właściciele Mrau Cafe informują, że lokal funkcjonuje normalnie i będzie otwierany zgodnie z planem. - Nasza decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności. Właściciele oczywiście mogą się odwołać do Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, ale nie wpływa to na wykonalność decyzji - mówi Lis.
Mrau Cafe w Lublinie już działa. Koty mają pierwszych gości ...
Ewa Białek już w środę zapowiedziała odwołanie od postanowienia sanepidu. Tomasz Lis informuje z kolei, że do Powiatowej Stacji w środę wpłynęło pismo żądające uchylenia decyzji, które może być traktowane jako odwołanie. Jeżeli właściciele będą otwierać kawiarnię mimo zakazu, grozi im grzywna.