Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundial 2018. Do sVIDAnia, Rosjo! Chorwacja wyrzuciła za burtę gospodarza. Zadecydowały karne. Z Anglią o finał

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Rosja - Chorwacja 2:2, 4:3 k.
Rosja - Chorwacja 2:2, 4:3 k. AFP/East News
Mundial 2018. Najdłużej o prawy gry w półfinale walczyli na stadionie w Soczi. Padły cztery bramki, była dogrywka, aż w końcu rzuty karne wyłoniły drużynę uzupełniającą ścisłe grono. Lepsza od Rosji okazała się Chorwacja, która pomyliła się tylko raz! Gospodarze turnieju zepsuli dwie jedenastki i dlatego zakończyli swój udział na 1/4 finału. Chorwaci o finał zagrają z Anglią.

Gdy Dejan Lovren zapowiadał, że podczas mundialu w Rosji osiagną większy sukces niż ich poprzednicy w 1998 roku wielu pukało się w czoło. Patrząc na losy Chorwatów na dwóch ostatnich wielkich turniejach - faza grupowa podczas mistrzostw świata w Rosji i ⅛ na Euro we Francji, można było pomyśleć, że obrońca Liverpoolu buja w obłokach. Teraz wiadomo, że po prostu trzeźwo ocenił umiejętności swoje i partnerów. W Soczi Chorwacja pokonała gospodarzy turnieju po rzutach karnych dołączając tym samym do trzech innych ekip ze Starego Kontynentu. 11 lipca w Moskwie zawalczy z Anglią o grę w wielkim finale.

Organizowane w Europie mistrzostwa świata wygrywają Europejczycy. Zarówno podczas mundialu w 2006 roku w Niemczech, jak i teraz w Rosji do półfinałów doszły zespoły jedynie ze Starego Kontynentu. Gdy w piątek z turniejem żegnali się Urugwajczycy i Brazylijczycy stało się jasne, że Europa uciekła światu pod względem piłkarskich umiejętności. Awans Francuzów czy Belgów nie był wielką niespodzianką. Znacznie większym zaskoczeniem jawił się udział w półfinale Chorwatów czy Rosjan. Na podopiecznych Stanisława Czerczesowa przed turniejem nie stawiał nikt. W ich formę wątpiono nawet w kraju. A jednak zdołali wyeliminować groźniejszych na papierze Egipt i Hiszpanię. Już samo dojście do ćwierćfinału uważano za spory sukces. Apetyt rósł w miarę jedzenia, kolejne solidne mecze gospodarzy dawały nadzieję na historyczny wynik. Spory udział miał w tym także Denis Czeryszew, który już w fazie grupowej zdobył trzy bramki. Czwartą dołożył otwierając wynik spotkania z Urugwajem. Otrzymał podanie z lewej strony, uciekł rywalom i mocnym uderzeniem z dystansu wpakował piłkę do bramki.

Gdy zatrzepotała w siatce na szczelnie zapełnionym stadionie w Soczi wybuchła wrzawa. Radość nie trwała długo. Zaledwie osiem minut później wyrównali podopieczni Zlatko Dalicia. Rajd skrzydłem Mario Mandżukicia wykończył Andrej Kramarić i do przerwy tablica wyników wskazywała remis 1:1. Patrząc na sam przebieg spotkania, nie był to rezultat sprawiedliwy. Chorwaci przeważali w każdej ze statystyk. Dłużej utrzymywali się przy piłce, oddali także więcej strzałów. Nie bez przyczyny stojący w bramce Rosjan Igor Akinfiejew stał się w ostatnich dniach narodowym bohaterem. Podczas mundialu golkiper CSKA Moskwa podczas mundialu prezentuje wysoką formę, a w sobotę jedynie to potwierdził hamując próby Ante Rebicia czy Ivana Perisicia.

Tak jak w pierwszej połowie również Rosjanie mieli swoje sytuacje, tak w drugą nieco lepiej weszli Chorwaci. Przycisnęli i w kolejnych minutach próbowali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Dynamiczniejsi próbowali zarówno skrzydłami jak i środkiem boiska. Na nic się to jednak zdało. Po strzale Perisicia Rosjanom pomógł słupek, w kolejnych sytuacjach podopieczni Czerczesowa już się nie mylili. W defensywie dawali z siebie wszystko. Podobnie jak piłkarze Chorwacji do dogrywki przystąpili bardzo zmęczeni.

SKRÓT MECZU: Rosja - Chorwacja [ZOBACZ BRAMKI]

Sporo przerw przyniosło dodatkowe pół godziny gry. I jedni i drudzy mieli w nogach nie tylko dziewięćdziesiąt minut, ale też cztery poprzednie rozgrywane w Rosji mecze. Wysoka temperatura również nie pomagała, zawodnikom brakowało sił. Siłą woli toczyli akcje, ale nieco brakowało dynamiki. Nudnawe wymiany podań przerwała bramka Domagoja Vidy. Gdy zawodnik Besiktasu zamienił podanie Luki Modricia na trafienie wydawało się, że Chorwaci mogą już świętować zwycięstwo.

Podopieczni Czerczesowa po raz kolejny wykazali się mocnym charakterem. Efekt z pewnością przyniosły też legendarne treningi podczas zgrupowania w Austrii. Niezwykle ciężka praca jakiej miał wymagać od swoich zawodników były trener Legii Warszawa sprawiła, że w końcówce zdołali znaleźć w sobie jeszcze siłę i doprowadzić do wyrównania. Gdy ich kibice powoli przygotowywali się do opuszczenia trybun, Mario Fernandes najlepiej odnalazł się po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w wykonaniu Alana Dżagojewa i strzałem głową zapewnił drużynie rzuty karne.

Festiwal jedenastek to loteria, ale posiadanie w bramce dobrego golkipera z pewnością pomaga. Akinfiejew chwalony był już za poprzednie spotkania, natomiast Danijel Subasić swoje umiejętności tak naprawdę miał okazję zaprezentować dopiero podczas meczu z Rosją. Wcześniej nie był zmuszany do trudniejszych interwencji, teraz zdołał obronić pierwszą jedenastkę. Wystarczyło, bo chwilę później pomylił się Fernandes. Chorwacja w rzutach karnych pokonała Rosjan 4:3. Skończyły się marzenia gospodarzy, ale za kilka dni duma powróci.

Piłkarz meczu: Domagoj Vida
Atrakcyjność meczu: 8/10

MŚ 2018 w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mundial 2018. Do sVIDAnia, Rosjo! Chorwacja wyrzuciła za burtę gospodarza. Zadecydowały karne. Z Anglią o finał - Gol24

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski