18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mural na ul. Kiwerskiego: Kawałek historii Lublina i FSC

Marcin Jaszak
Murale w prześwicie bloku przy ulicy Kiwerskiego 3
Murale w prześwicie bloku przy ulicy Kiwerskiego 3 Małgorzata Genca
Do prześwitu w bloku przy ulicy Kiwerskiego przychodzą wycieczki. Zamiast obraźliwych napisów możemy tam zobaczyć kawałek najnowszej historii Lublina i FSC. Dzięki Stefanowi Kukuryce i Renaldowi Rekowi powstał mural, który jak podkreślają, jest ich wizytówką i pamiątką dla potomnych. Z mieszkańcami bloku spotkał się Marcin Jaszak.

Jeszcze rok temu na ścianach prześwitu w bloku przy ulicy Kiwerskiego w Lublinie widniały napisy, z których mogliśmy się dowiedzieć, że policję należy potraktować raczej brutalnie, że Krzysiek jest innej orientacji seksualnej i jak zarabia na życie Agata. Prawdopodobnie przy okazji dostało się też innym nacjom, które muszą "szybko uciekać". Dziś nikt nie próbuje tam pisać czegokolwiek, bo na ścianach powstał mural. Jak mówią starsi mieszkańcy - ich wizytówka i pamiątka dla potomnych. Wszystko za sprawą dwóch starszych panów, administracji osiedla i artystów grafficiarzy.

Można powiedzieć, że historia tego muralu sięga 1951 roku, kiedy powstała Lubelska Fabryka Samochodów Ciężarowych. Kilka lat po tym w zakładzie zaczęli pracować Stefan Kukuryka i Renald Rek.

- W 1957 roku miałem siedemnaście lat i matka dała mnie do fabryki. Zacząłem od ślusarza, trasera, zrobiłem w międzyczasie szkołę średnią, a później pracowałem w zakładowej drukarni. Można powiedzieć, że fabryka mnie ukształtowała. Ten blok też powstał dla fabryki i mieszka tu jeszcze wielu jej byłych pracowników - wspomina Stefan Kukuryka.

Jak zakończyła się historia FSC? W ubiegłym roku syndyk masy upadłościowej skończył sprzedawać resztki po fabryce. Pozostały wspomnienia, sentyment, a czasem złość na to, co się stało. Właśnie z tych wspomnień powstał mural przedstawiający samochody produkowane w FSC, samą fabrykę, osiedle XXX-lecia oraz kościół parafialny pod wezwaniem św. Agnieszki.

- Historia jest taka. Przeczytałem książkę Czesia Matuszka "Od Lublina... do Lublina. Historia Fabryki Samochodów". No i mnie to oczywiście zainteresowało. A na tych ścianach zawsze były wypisywane jakieś pierdoły. Jakiś czas temu zostałem wybrany na przewodniczącego komitetu blokowego i pomyślałem, że nie można pozwolić, aby ściany w prześwicie były tak niszczone i szkalowane. Przecież ten blok to jakby dziecko fabryki i warto by było jakoś to podkreślić - opowiada Kukuryka.

Pomysł powstał, jeszcze tylko potrzeba było wykonawcy. Z pomocą przyszedł przypadek.

- Jechałem do córki i zobaczyłem, jak przy ulicy Andersa akurat malowali murale na garażach. Bardzo mi się to spodobało i zatrzymałem się. Mówię: - Panowie, potrzeba jest tu i tu pomalować. Oczywiście nie tak, że na słonia, tylko zapłacimy wam za robotę, bo za dobrą sztukę trzeba płacić - podkreśla pomysłodawca muralu.

Był pomysł, byli wykonawcy. Pozostały odpowiednie zgody i fundusze. Pomógł Krzysztof Polz, kierownik administracji osiedla XXX-lecia.

- Mieszkańcy zaproponowali nam, aby w ten sposób odnowić zdewastowane ściany. Pomysł nam się bardzo spodobał i dzięki temu mamy się dzisiaj czym pochwalić - mówi Krzysztof Polz.

Stefan Kukuryka wspomina, że mimo ogólnego poparcia, ten pomysł nie wszystkim jednak przypadł do gustu. - Kiedy malowali, jeden z mieszkańców zaczął mi marudzić. Pytał, kto za to zapłaci. Zdenerwowałem się i mówię: - Synu! Masz dowód osobisty i twoja żona też ma? A po co je macie? Widzisz? Ten mural to jest właśnie nasz dowód osobisty, bo ten blok to dziecko fabryki i nasza wizytówka! Trzeba coś potomnym zostawić!

Dziś przychodzą tu wycieczki. Czasem zatrzyma się dziadek z wnuczkiem albo przyjdą dwaj panowie. Stefan Kukuryka i Renald Rek, aby powspominać.

- Tu mamy pierwsze lublinki z Rosji. Na masce było napisane awtozawod imienia Mołotowa. Zmienili napisy i był lublin. A tu namalowany jest prototyp A 40. Jeździłem nim jako pierwszy, bo w fabryce "objeżdżałem" prototypowe modele. Proszę zobaczyć. Tu mam zdjęcie z pierwszym żukiem, który został wyprodukowany. Szef mi go po- wierzył i jeździłem nim wszędzie, aby go prezentować - wspomina Renald Rek.

Nie sposób pominąć w tej historii samych twórców muralu.

- To nie jakieś obszczymurki, tylko prawdziwi artyści. A ci artyści to Seweryn Chwała i Marcin Błach - podkreśla Kukuryka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski