Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum dostało niezwykły gryps 18-letniego więźnia obozu na Majdanku (ZDJĘCIA)

Małgorzata Szlachetka
Anna Wójcik, szefowa archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku, pokazuje gryps Janusza Krupeckiego.
Anna Wójcik, szefowa archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku, pokazuje gryps Janusza Krupeckiego. Anna Kurkiewicz
18-latek wyrzucił gryps z wagonu jadącego do niemieckiego obozu koncentracyjnego. 70 lat po wojnie Państwowe Muzeum na Majdanku otrzymało wyjątkowy dar: oryginał grypsu, który w 1943 roku napisał wiezień Majdanka, Janusz Krupecki.

List i zdjęcie przekazał muzeum brat Janusza, Andrzej Krupecki. Z fotografii uśmiecha się młody chłopak.

- Osiemnastoletni Janusz nie wrócił do domu. Nie wiemy, w jakich okolicznościach zginął w obozie na Majdanku, ale znamy dzienną datę jego śmierci - 20 marca 1943 roku - mówi Anna Wójcik, szefowa archiwum w Państwowym Muzeum na Majdanku.

Gryps został napisany drżącą ręką. Treść jest tak niezwykła, że przytaczamy go niemal w całości, zachowując oryginalną pisownię.

"Kochani rodzice! Nie martwcie się o mnie, może jakoś to wszystko przetrzymam, jakoś dam sobie radę. W sobotę na wschodnim [Dworzec Wschodni w Warszawie - dop. red.] złapali mnie, siedziałem na Pawiaku 24 godziny na głodnego, wszystko mnie zabrali. W niedzielę wieczorem dali 1/2 kg chleba, wsadzili nas w samochody, przywieźli na wschodni-towar i wsadzili nas w zimne towarowe wagony i wiozą nas na południowy wschód, jak daleko i dokąd - nie wiemy, bardzo mamy zimno i b. głodno.
Piszę ten list spod Lublina, podobno wsadzą nas do obozu koncentracyjnego, czyli na wymarnowanie ludności i młodzieży polskiej. Do szczęśliwego zobaczenia, mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy (...).
Całuję Was mocno kochający Was syn J. Krupecki".

W jaki sposób gryps dotarł do adresatów? Tego dowiadujemy się dzięki adnotacji, którą ktoś, jeszcze w czasie wojny, umieścił na odwrocie kartki. Tych kilka słów zostało napisanych ołówkiem kopiowym innym charakterem pisma. List został odnaleziony na poboczu torów w Sadurkach pod Nałęczowem. Autor wpisu nie miał złudzeń, co do tego, gdzie jadą ludzie w bydlęcych wagonach. "W Lublinie wyładują i na pewno wszystko pójdzie na Majdanek, czyli Dziesiąta. Paczki można podać z poczty Lublin nr 1" - czytamy.

- Z kartoteki Czerwonego Krzyża dowiadujemy się, że rodzina wysłała Januszowi do obozu pięć paczek. Ostatnia przyszła już dwa miesiące po śmierci więźnia - opowiada Anna Wójcik.

Specjaliści z archiwum przypuszczają, że Janusz Krupecki przyjechał na Majdanek 18 stycznia 1943 r. Pierwszym transportem z Pawiaka, liczącym około 1400 osób. - Możemy tak sądzić. Porównaliśmy jego numer obozowy 13091 z numerami, jakie dostawali przybyli z tym transportem - mówi szefowa archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku.

Z kolejnego dopisku dowiadujemy się, że bliscy Janusza Krupeckiego przyjechali do Lublina. Kilka krzepiących słów napisali na odwrocie tej samej kartki, którą ich syn wyrzucił z pociągu. List zaczyna się od słów: "Januszku, Mamusia i Tatuś stara się wszelkimi sposobami wydostać Cię stamtąd, może Cię zobaczymy."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski